vintage-barbie-dolls-1

Notatki o pedofilii

Wszyscy doskonale wiemy, kim jest pedofil i czym jest pornografia dziecięca. Ale w medialnym obrazie coś szwankuje, w popularnych przedstawieniach tkwi jakieś kłamstwo, bo skoro doskonale wiemy gdzie leży zło i kim jest sprawca, to czemu wciąż nie potrafimy się obronić?

Wszyscy doskonale wiemy, kim jest pedofil i czym jest pornografia dziecięca. Zgodnie zbiorowo jednym tchem je potępiamy. Mamy dzieci, młodsze rodzeństwo, chrześniaków, drżymy o ich bezpieczeństwo. W głowie nie mieszczą nam się kolejne doniesienia medialne o pedofilii w środowiskach, które najbardziej powinny troszczyć się o dobro dzieci. Ale w tym medialnym obrazie coś szwankuje, w popularnych przedstawieniach tkwi jakieś kłamstwo, bo skoro doskonale wiemy gdzie leży zło i kim jest sprawca, to czemu wciąż nie potrafimy się obronić? Czemu pedofilia jest ślepą plamką dyskusji publicznej, w której znikają ostrzeżenia seksuologów, dane policji, statystyki naukowe, które rażąco różnią się od powszechnych przekonań? I wreszcie, czemu tak łatwo stygmatyzujemy sprawców bez jakiejkolwiek refleksji nad społecznymi i kulturowymi uwarunkowaniami, które być może ich stwarzają?
Dlatego na potrzeby tej diagnozy skomplikujmy trochę obraz pedofilii, korzystając z tekstów kultury. Zacznijmy od testu.

Czy dzieci są istotami seksualnymi? Czy zdjęcie 10-letniej Thylane Blondeau na okładce Vogue’a jest zmysłowe?

z10067545Q,Thylane-Blondeau
Źródło: vogue.com

Czy nagość dziecka jest niewinna?

H0046-L00676286
Fotografia wykonana przez Lewisa Carrolla

Czy obrazy przedstawiające nagie dzieci – jak Krzysztofa Kuszeja czy Grahama Ovendena – są neutralne?

graham-ovenden-princess-di-painting
Graham Ovenden. Photograph: National Picture

Czy takie fotografie – jak zdjęcia Sally Mann portretującej swoje dzieci również nago – powinny być legalne?

'Virginia_at_Four'_by_Sally_Mann_(1989)
„Virginia at Four”, Sally Mann (1989) Źródło: Wikipedia

Czy ograniczenia, jakim poddajemy wizerunek dzieci faktycznie bronią przed pedofilami?

 

1.
Chcesz lizaka?

Doskonale wiemy, jak wygląda pedofil. To „Wojtek, lat 12”, czyli otyły obleśny mężczyzna w średnim wieku, który widnieje na bilbordach kampanii zapobiegającej pedofilii. To Paweł Kozioł z „Disco” Anny Dziewit-Meller, to Jackie Earle Haley z „Małych dzieci” Todda Fielda albo z „Koszmaru z ulicy Wiązów”. To Mariusz Trynkiewicz albo Joseph Fritzl. W każdym razie widać go gołym okiem. Każdy rodzic go rozpozna bez problemu.

Tymczasem statystyczny pedofil nie istnieje. W klasyfikacji zaburzeń psychicznych DSM-V z 2013 r. pojawia się nowe ujęcie pedofilii. O ile we wcześniejszych wersjach była mowa wyłącznie o pedofilii, w nowszej mamy rozróżnienie na pedofilię i zaburzenie pedofilne. I o ile pierwsze (wśród innych kryteriów) dotyczy samej skłonności seksualnej do dzieci przed 16 rokiem życia, o tyle dopiero drugie – wiąże się z negatywnymi skutkami dla innych czyli z czynami pedofilnymi. W tej nomenklaturze pedofilia jest więc warunkiem koniecznym, ale niewystarczającym do wystąpienia zaburzenia pedofilnego.

Co istotne, biologiczna predyspozycja do pedofilii nie jest jedynym czynnikiem powstania pedofilii, a – przypomnijmy – tzw. preferencyjni pedofile nie są jedynymi sprawcami czynów pedofilnych.

Od początku istniało rozróżnienie między pedofilią a czynem pedofilnym. A jeżeli dodamy do tego, że statystycznie przynajmniej połowa czynów pedofilnych popełnianych jest przez osoby, które w klasyfikacji medycznej pedofilami wcale nie są, to obraz komplikuje się jeszcze bardziej.

Typowy pedofil nie wygląda jak Wojtek lat 12, nie kręci się przy placach zabaw i w centrach handlowych, a jego główną działalnością nie jest polowanie na cudze dzieci. Drapieżców seksualnych nie ma aż tak wielu. I zwykle jako wytrawni znawcy społecznej mimikry pełnią funkcje zaufania społecznego, by mieć jak najłatwiejszy dostęp do swoich ofiar[1]. Wychowawcy szkolni, trenerzy sportowi, opiekunowie chóru, księża… Statystycznie najczęściej do czynów pedofilnych dochodzi w najbliższym otoczeniu dziecka za sprawą osób, które ono zna, zwłaszcza z rodziny[2]. Nie o tym jednak chciałabym napisać.

2.
Świat Daniela[3]

Weźmy Daniela, bohatera dokumentu Veroniki Liškovej. Ma 27 lat. Skończył literaturę na jednym z czeskich uniwersytetów, pisze sztuki teatralne i bajki dla dzieci. Mieszka sam. Nie ma dziewczyny ani chłopaka. I nigdy nie będzie mieć. Jest pedofilem. Jego preferowanym i jedynym obiektem seksualnym są chłopcy w wieku 8-10 lat – tak wykazały specjalistyczne badania reakcji genitalnej. Nigdy nie miał kontaktu seksualnego z dzieckiem, bo wie, że byłoby to przestępstwem. Żyje ze świadomością, że nigdy nie będzie uprawiał z nikim seksu, nigdy nie znajdzie partnera, a jego najbardziej naturalne pragnienia są w społeczeństwie (a także we własnych oczach) niewyobrażalną zbrodnią.

Daniel należy do chyba najbardziej dyskryminowanej grupy na świecie. Co więcej, dla takich jak on istnieją jakieś programy wsparcia jedynie w Czechach (gdzie mieszka) i w Niemczech. W Polsce musiałby popełnić czyn karalny, aby uzyskać darmową pomoc w ośrodku ambulatoryjnym lub w jednym z 4 ośrodków leczenia pedofilii w kraju (a i te powstawały przy dużych protestach społecznych). Jeśli jednak by tego nie zrobił, mógłby ewentualnie skorzystać z płatnej terapii, a ponieważ wykwalifikowanych seksuologów zajmujących się tą tematyką nie ma wielu, a i koszt takiej pomocy jest bardzo wysoki (100 – 450 zł), więc prawdopodobnie by nie skorzystał. Ale nie na Danielu chciałam się tutaj skupić.

3.
Implementacja perwersji

W seksuologii znane jest wiele modeli genezy i mechanizmów powstawania pedofilii. W modelach zintegrowanych zakłada się, że pedofilia jest efektem uwarunkowań wrodzonych (biologicznych), środowiskowych i sytuacyjnych. To powiązania między tymi czynnikami decydują o powstaniu pedofilii[4]. Co istotne, biologiczna predyspozycja do pedofilii nie jest jedynym czynnikiem powstania pedofilii, a – przypomnijmy – tzw. preferencyjni pedofile nie są jedynymi sprawcami czynów pedofilnych. Skąd zatem bierze się pragnienie pedofilne? Czy jest ono również społeczne, czyli też kulturowe? Czy teoria humanistyczna może tu mieć coś do powiedzenia?

„Istota uwodzenia polega na tym, by obudzić w kimś pragnienie innej narracji. Kultura chce, abyśmy mówili o tym, czego pragniemy, to bowiem stabilizuje przeświadczenie, że pożądanie jest pierwotne względem narracji i nadaje kulturze rangę koniecznej cenzury. Narracja zaś uruchamia grę fantazmatów, zarażając nas pragnieniem mówienia, wypowiadania, rekonfiguracji naszych marzeń”[5].

Bardzo wiele mówi się o nieciągłej, narracyjnej, zdekonstruowanej, symbolicznej, nadanej naturze podmiotu. Niewiele zaś o takim pragnieniu. Jeśli bowiem ludzka tożsamość nie jest wrodzona i naturalna, jeśli jest konstruowana społecznie, narracyjnie, performatywnie czy nomadycznie, to czy identycznie nie jest z naszym pragnieniem?

4.
Pragnienie pedofilne

Przyjrzyjmy się detektywowi Barszczyńskiemu. To postać fikcyjna. Bohater głośnej powieści Mariana Pankowskiego „Putto”. Barszczyński jest zwyczajnym heteroseksualnym Polakiem, który wpada na trop szajki pedofilów Początkowo przygląda się im z ukrycia, by zebrać wystarczająco obciążający materiał dowodowy. Z czasem pedofilska fantazja zaczyna mu się udzielać. Pod wpływem erotycznej gry z kobietą, w której zostaje sprowadzony do uległości, którą to traktuje jako stan dziecięcości, wpada w kolejne fantazmaty związane z dzieckiem i sam doświadcza pedofilskich marzeń. To co było dotąd niewinną zabawą – pod wpływem sugestii (?) – zaczyna wiązać z zakazaną rozkoszą. Nie przekracza co prawda granicy, lecz nie w tym rzecz. Pod wpływem innego, odczuwa coś niespodziewanego: „Wrażenie, że wszystko to przez niego. Że ja w ślad za tym światem uformowanym z gliny marzennej zabrnąłem w jakąś rajskość niebojną, między mahonie kłamliwe, na których tle pozują do fotografii dzieci ulicy”[6].

Wedle René Girarda teoria pragnienia trójkątnego to typowa struktura pragnienia. Ponoć uczucia powstają z naśladowania innych, a miłości uczymy się od tych, którzy wokół nas darzą się miłością. „Chłopcy pożądają matki nie dla¬tego, że jest pierwszą kobietą w ich życiu, lecz dlatego, że pożąda jej ojciec. Pragnienie jest mimetyczne: chcemy zdobyć to, czego pożądają inni. Wiedziała o tym powieść europejska – od Don Kichota do Pani Bovary – ukazująca narodziny uczuć jako rezultat mimetycznej triangulacji; zapomniał o tym romantyzm, który sakralizując miłość sprowadził ją do relacji między dwojgiem ludzi”[7]. Dysfunkcjonalne rodziny są jednym z lepiej zbadanych modeli genezy powstania pedofilii [8], co jednak z większymi strukturami, takimi jak kultura i społeczeństwo?

Chociaż celem takiej refleksji ma być przecież wiedza, która umożliwi nam nie tylko skuteczniejsze wykrywanie przestępców seksualnych, ale poznanie genezy i mechanizmów prowadzących do czynów pedofilnych, co pozwoli nam skutecznej im zapobiegać.

5.
Pedofilia w oku patrzącego

We wrześniu 1992 roku Sally Mann, amerykańska fotografka, opublikowała album „Immediate Family”, zawierający 60 zdjęć z dekady życia jej rodziny, portretując głównie jej dzieci (Emmetta, Jessie’go i Virginię, którzy w momencie rozpoczęcia projektu mieli lat 6, 4 i rok) w codziennych sytuacjach. Jak pisała fotografka: „I photographed their triumphs, confusion, harmony and isolation, as well as the hardships that tend to befall children — bruises, vomit, bloody noses, wet beds — all of it”[9]. 10 000 nakładu sprzedało się niemal natychmiast, a autorka zdjęć została zalana listami z całego świata, opowiadającymi o dzieciństwie nadawców. Niespodziewanie – jak twierdzi Sally Mann – za sprawą artykułu w New York Times autorstwa Richarda B. Woodwarda[10], nagość dzieci okazała się problematyczna, a album stał się pretekstem do dyskusji: co konstytuuje obsceniczność w sztuce. Lub bardziej wprost: czy mamy tu do czynienia z pornografią dziecięcą?

Woodward zadał kilka retorycznych pytań, w których spytał między innymi o naturę zmysłowego obrazu dziecka: czy jest ono efektem zachowania dziecka czy też spojrzenia fotografa, myślącego o publikacji dla zamożnej publiczności? Czy ukazanie tego, co inni rodzice widzieli, ale nie uwiecznili w przedstawieniu, jest brawurą czy stręczycielstwem? I choć Mann nie była pierwszą fotografką, która uwieczniła ten temat, jej prace zawsze już będą pojawiały się w tym kontekście, a publiczne wystawy będą wiązały się z mniej lub bardziej wyraźnymi ingerencjami cenzury. Czy jeśli głównym motywem tej dyskusji jest dobro dzieci, to kto bardziej mu zagraża: matka, która opublikowała zdjęcia nagich dzieci, czy dziennikarz, który przyczynił się do publicznej debaty nad granicami przedstawienia tej nagości, który chcąc lub nie chcąc umieścił je w ramach dyskursu pornograficznego? Czy w takim razie współczesna kultura – tak bardzo uwrażliwiona na naruszanie tabu „nagości dziecka” – chroni nas przed pedofilią czy wprost przeciwnie? Przed kim faktycznie chcemy się bronić, wytaczając procesy twórcom przedstawiającym nagość dziecka?

6.
Strach pisać

Walka z pornografią dziecięcą i pedofilią nosi znamiona paniki moralnej, uprawniając do radykalnych zachowań, angażując znaczne siły społeczne w zwalczanie problemu (projekt kastracji chemicznej pedofilów forsowany przez rząd Donalda Tuska czy stworzenie publicznego rejestru przestępców seksualnych przez rząd PiS) oraz prowadząc do zaostrzenia przepisów prawnych bez względu na prawa człowieka (czyn pedofilny jest przestępstwem, ale pedofilia jest chorobą). Lech Nijakowski stworzył termin „pedofilizacja przestrzeni publicznej”, w którym pokazuje jak społecznie kreowany lęk przed pedofilią i zakaz dziecięcej nagości prowadzi do różnego rodzaju nadużyć. W zasadzie jakakolwiek próba ukazywania bardziej złożonego, a przez to bliższego prawdzie naukowej, obrazu pedofilii może skutkować zarzutami relatywizacji i społecznym oburzeniem. Chociaż celem takiej refleksji ma być przecież wiedza, która umożliwi nam nie tylko skuteczniejsze wykrywanie przestępców seksualnych, ale poznanie genezy i mechanizmów prowadzących do czynów pedofilnych, co pozwoli nam skutecznej im zapobiegać.

Tymczasem nikt specjalnie nie protestuje przeciw umieszczaniu dzieci w reklamach, ich zmysłowym przedstawieniom, infantylizacji kanonu piękna żerującego na tego typu pragnieniach, ba, być może stwarzających je. Nie mamy nic przeciwko permanentnej depilacji, która „oczyszcza” ciało z włosów, aby ciało przypominało lalkę Barbie, albo osobę niedojrzałą seksualnie (wszak owłosienie łonowe jest oznaką dojrzewania płciowego). Nie rażą konkursy piękności dla nieletnich ani seksowne ubranka dla dzieci. Nie mamy sobie nic do zarzucenia, pedofilia to inni.

 

  • Autorka dziękuje za inspirację Kubie Szestowickiemu.

[1] Anna C. Salter, Drapieżcy. Pedofile, gwałciciele i inni przestępcy seksualni, kim są, jak działają i jak możemy chronić siebie i nasze dzieci, Poznań 2009.

[2]  Maria Beisert, Kazirodztwo. Rodzice w roli sprawców, Warszawa 2008.

[3] Daniel jest głównym bohaterem filmu dokumentalnego: Świat Daniela, Veronika Lišková (reż.), Czechy 2014, 75 min.

[4] https://repozytorium.amu.edu.pl/bitstream/10593/4457/1/08_Maria_Beisert_Udzial%20srodowiska%20rodzinnego%20w%20procesie%20rozwoju%20pedofilii_145-168.pdf

[5]             http://bazhum.muzhp.pl/media//files/Teksty_Drugie_teoria_literatury_krytyka_interpretacja/Teksty_Drugie_teoria_literatury_krytyka_interpretacja-r2011-t-n6_%28132%29/Teksty_Drugie_teoria_literatury_krytyka_interpretacja-r2011-t-n6_%28132%29-s29-48/Teksty_Drugie_teoria_literatury_krytyka_interpretacja-r2011-t-n6_%28132%29-s29-48.pdf

[6] Marian Pankowski, Putto, Poznań 1994.

[7]             http://bazhum.muzhp.pl/media//files/Teksty_Drugie_teoria_literatury_krytyka_interpretacja/Teksty_Drugie_teoria_literatury_krytyka_interpretacja-r2011-t-n6_%28132%29/Teksty_Drugie_teoria_literatury_krytyka_interpretacja-r2011-t-n6_%28132%29-s29-48/Teksty_Drugie_teoria_literatury_krytyka_interpretacja-r2011-t-n6_%28132%29-s29-48.pdf

[8] https://repozytorium.amu.edu.pl/bitstream/10593/4457/1/08_Maria_Beisert_Udzial%20srodowiska%20rodzinnego%20w%20procesie%20rozwoju%20pedofilii_145-168.pdf

[9] http://www.nytimes.com/2015/04/19/magazine/the-cost-of-sally-manns-exposure.html

[10] http://www.nytimes.com/2015/04/19/magazine/the-disturbing-photography-of-sally-mann.html?version=meter+at+null&contentId=&mediaId=&referrer=&priority=true&action=click&contentCollection=Magazine&module=RelatedCoverage&region=Marginalia&pgtype=article

DATA PUBLIKACJI: 5 czerwca 2016
OSTATNIA AKTUALIZACJA: 7 czerwca 2016