A czy Wy ruszyliście już na wakacje?

O używaniu środkowego palca

i innych form niegrzecznościowych

Obraźliwe gesty i słowa są chętnie używane przez członków i członkinie wszystkich klas społecznych, w kraju i za granicą. Sztuka bluzgu niezmiennie cieszy się dużą popularnością, dlatego przyglądamy się jej bliżej.

Sztuka prowadzenia dialogów filozoficznych została dziś niesłusznie zapomniana. Statystycznie, w nowoczesnej twórczości filozoficzno-literackiej dominuje esej, rzadziej występuje traktat (nie wspominając o podręcznikach, przyczynkach, artykułach i monografiach, których powstaje wiele), natomiast dialog, od którego przecież zaczyna się filozofia zachodnia (Platon), został zepchnięty – naszym zdaniem niesłusznie – na margines. Dlatego redakcja Nowej Orgii Myśli postanowiła odnowić ideę filozoficznej rozmowy. Inspiracją dla tego pomysłu jest słynny już rysunek Piotra Petardy .

Rozmówcy (w kolejności mówienia): Marcin Polak, Piotr Petarda, Grażyna Smalej.

A czy Wy ruszyliście już na wakacje?

 

Marcin: Piękno i prawda twojego rysunku, Piotrze, są ujmujące. Przedstawiam ci poemat Chucka Andromedy, którego zainspirowałeś swoją drogową impresją.

Piotr: Poemat rezonuje! Czy w Polsce ludzie używają środkowego palca? Jeśli tak, to cieszy mnie, że mój rysunek jest bardziej uniwersalny.

Marcin: Oczywiście, Polacy są pod tym względem doskonale zamerykanizowani. Chociaż, ilekroć widzę jak Polak pokazuje środkowy palec, mam poczucie nieautentyczności i kiczu, czyli właśnie zamerykanizowania graniczącego ze zniewoleniem. Użycie obcojęzycznych gestów, i to jeszcze w sytuacji, kiedy język polski dysponuje najbardziej soczystymi wulgaryzmami na wieży Babel… to jakieś nieporozumienie. Amerykanizacja na poziomie werbalnym jest zubożeniem, ale amerykanizacja na poziomie niewerbalnym, to już kulturowy debet.

Piotr: W Polsce korci mnie żeby go użyć, ale ja mam już swoje nawyki mięśniowe, które nabyłem przez piętnaście lat na wygnaniu. Zwykle się powstrzymuję. W USA też się powstrzymuję. Nigdy nie wiadomo, czy w samochodzie obok nie siedzi sadystyczny maniak z coltem w schowku.

Marcin: Oczywiście, to są szczególne warunki. Prawdopodobieństwo natknięcia się na sadystycznego maniaka na ulicach Krakowa czy Koszalina jest o wiele mniejsze. Statystycznemu maniakowi o wiele trudniej wejść w posiadanie colta w Polsce niż w USA przecież. Wyobraź sobie teraz polskich użytkowników środkowego palca, którzy nigdy nie byli w Stanach – to jest żałośnie upokarzające.

Piotr: Jestem też purystą językowym. Ilekroć ktoś używa jakiegoś żargonu angielskiego w Polsce, coś mnie wytrąca z równowagi. Netłorki, monitoringi itp.. Może to jest mój „dobry konserwatyzm”, ale od wpływów nie ma przecież ucieczki. Język odzwierciedla rzeczywistość.

Marcin: Wpływy językowe mi nie przeszkadzają, ale używanie środkowego palca zamiast pięknych polskich wulgaryzmów, które są w istocie o wiele bardziej niszczące, wydaje mi się głupie. Polski intelektualista nigdy nie pokaże środkowego palca rodakowi, powie najwyżej „spierdalaj”. Generalnie wolę budowlanych intelektualistów, którzy się wypowiadają, niż zamerykanizowane gesty polerujących do obłędu karoserie swoich samochodów przedstawicieli klasy średniej. Natomiast używanie środkowego palca w dobrym towarzystwie polskich wulgaryzmów jest już może nieco bardziej stosowne.

Piotr: Amen.

Grażyna: Ależ mój drogi! Jak pokażesz „kurwę” na drodze? Czytając z ust nikt się wystarczająco nie obrazi. I nikt nie usłyszy soczystego „kurwa!” pośród warkotu silników. Słynny olimpijski gest Kozakiewicza też się nie nadaje na sytuacje drogowe, ponieważ angażuje obie ręce. Co najwyżej mógłby go zastosować jakiś zdenerwowany pieszy. Prostota, lapidarność oraz odpowiednie tempo czynią środkowy palec królem drogowej ekspresji.

Marcin: Nadal mnie to nie przekonuje. Lepiej otworzyć szybę i krzyknąć. Jestem zwolennikiem środków werbalnych po prostu, aczkolwiek jest coś w tym, co mówisz. Należałoby zbadać, czy pośród ofiar wypadków drogowych byli jacyś wykonawcy gestu Kozakiewicza, który nie tyle angażuje obie ręce, co je krępuje i zakleszcza na kilka cennych sekund. Obsceniczny wyprost środkowego palca jest o wiele swobodniejszy i szybszy. Marek Raczkowski dostrzegł kiedyś zaskakującą paradoksalność gestu Kozakiewicza, kojarzonego słusznie z odmową, ale i z uniesieniem prącia w procesie erekcji. Ta paralela odmowy i erekcji jest intrygująca, bo erekcja zwykle kojarzy się raczej z afirmacją.

Zło i nienawiść zawsze idą przez seksualność. W przeciwnym razie są nieautentyczne.

Piotr: Tak, gest Kozakiewicza spowodowałby wiele ofiar śmiertelnych. Kiedyś tylko klepaliśmy się po czołach „Jak jedziesz, baranie!”. Środkowy palec jest bardziej dosadny. „Fuck you!” oznacza, że nawet nie interesuje mnie, czy ktoś ma po kolei w głowie. Mówienie „odpierdol się” przy pomocy jednego palca jest rzeczywiście bardziej skuteczne.

Marcin: Środkowy palec jest falliczny i o wiele starszy od USA. Znały go starożytna Grecja i Rzym. W „Chmurach” Arystofanesa Strepsiades pokazuje fucka Sokratesowi.[1] Podawany jest zwykle z pewnego rodzaju kopulacyjną gwałtownością i wyraża, pars pro toto, stosunek analny.
Nawiązuje do kontaktu seksualnego, podobnie zresztą jak „pierdol się dziwko”.

Piotr: Jest niemal bezpośrednim zaproszeniem do „nadziania się” na ten palec, który właśnie pokazuję.

Marcin: Zabijanie łączy się tutaj z seksem, a nienawiść z miłością, to jest Hassliebe.

Piotr: Raczej chyba z gwałtem i dominacją… Mali chłopcy imitują ruchy masturbacji, żeby się nawzajem upokorzyć. Te gesty były w użyciu prawdopodobnie od zawsze.

Marcin: Zło i nienawiść zawsze idą przez seksualność. W przeciwnym razie są nieautentyczne. Droga do istoty człowieka, do jądra jego bytu, jedyny sposób aby go dotknąć i naruszyć jego godność, wiedzie przez seksualność. Co nie wprost potwierdza zasadniczą tezę Freuda.

Piotr: Drużyny sportowe w USA, szczególnie w futbolu amerykańskim, nie mówią „We will defeat you”, lecz „We will fuck you in the ass!”. I nawet nie mają hamulców z powodu chociażby takiego, że mogą być posądzeni o homoerotyzm, co w tej subkulturze byłoby ostatecznym poniżeniem.

Marcin: Podobnie wyrażają się kibice. I generalnie, chcąc kogoś pognębić, należy nawiązać wprost do jego sfer intymnych. Dotknąć kogoś, dostać się pod jego ubranie, spenetrować najgłębiej jak się da…
Ciekawe co z przejściem do praktyki?

Piotr: Uuuu! Gombrowicz! Przez uszy!

Marcin: Tak, ale co z przejściem do praktyki? Raczej nie mogą przejść do praktyki, bo wtedy sami zostaliby dotknięci i zbrukani. To dotknięcie musi pozostać w sferze werbalnej. Wyobraźmy sobie sytuację, kiedy kierowca ciężarówki naprawdę wychodzi z kabiny i zmusza taksówkarza, który zajechał mu drogę, do stosunku analnego. Albo wyobraźmy sobie drużynę futbolu amerykańskiego, która robi to samo z przeciwnikami, w szatni lub na boisku. Wyobraźmy sobie, że oni rzeczywiście przechodzą do działania. Ostatecznie, czym jest groźba bez pokrycia?

Piotr: Zwykle to, co mówimy tworzy jakąś równoległą rzeczywistość, alternatywną do rzeczywistości praktycznej. 90% naszej rzeczywistości jako struktury opracowanej w naszym umyśle, to teoria werbalna. Przejście do działania całkiem zneutralizowałoby wagę wypowiedzianych słów. Po prostu zrobiłoby się fizjologicznie a potem wszyscy w milczeniu wzięliby trzygodzinny prysznic.

Marcin: Jest coś więcej. Zauważ… tego rodzaju gróźb używają najczęściej heteroseksualiści. Nie słyszałem, żeby geje obrzucali się „chuj ci w dupę” itd. Używają ich ci, którzy tego nie chcą. Grożą tym, co wydaje im się najgorszym świństwem, co budzi ich wstręt. Stąd wiele nieporozumień między ludźmi odmiennej orientacji seksualnej. Nie mogą trafić do siebie nawet obelgą! „I’ll fuck your ass” brzmi inaczej w uszach osoby praktykującej i preferującej seks analny, a inaczej w uszach osoby, dla której seks analny stanowi terra incognita. To naprowadza mnie na myśl, że osoby heteroseksualne obrzucają innych swoim własnym tabu. Tabu funkcjonuje jako inwektywa. Jakie jest tabu gejów i lesbijek?

Piotr: Geje chyba też tego używają. Jak wszyscy ludzie z penisami. Penis to groźba. Kobiety wszelkich orientacji nie stosują tej retoryki, bo nie mają obsesji na punkcie swoich genitaliów jako „narzędzi dominacji”, (?) chyba.

Grażyna: Tak, na ogół nie mają obsesji dominacji własnych genitaliów. Kobiety mówią o innych „pizda, cipa” oraz „chuj ci w dupę” etc.

Marcin: Widziałem panie w suwach, które używały środkowego palca bardzo sprawnie. To prawdopodobnie rezultat emancypacji. Jak też pewności siebie wynikającej z bezpieczeństwa finansowego. Panie w suwach stosują moce fallicznych poniżeń. „Pizda, cipa” wołają raczej ubodzy i biedni.

Grażyna: Z tą dominacją i bezpieczeństwem finansowym nie wyciągałabym tak daleko idących wniosków. Panie w suwach raczej cierpią z powodu braku czasu i ogólnie z nerwowości, a gest środkowego palca jest u nich ostatecznym wyrazem rozpaczy. Popatrz, Renato, miało być tak pięknie, dobre, ładne auto, dobra praca, dom i SPA, a na drogach dalej głupota, beznadzieja i tracę swój cenny czas na stanie w korkach.

Marcin: Fuck, Renato, fuck, Beato! Jak jedziesz „do chuja!”. Tak, to jest rozpacz.

Ja nigdy nie wiem co powiedzieć, kiedy ktoś mnie pyta, czy chcę w mordę.

Grażyna: A pamiętacie fotografie Ai Weiweia z serii Study of Perspective, z jego środkowym palcem na tle najważniejszych miejsc na świecie, od Placu Tiananmen po wieżę Eiffla, Reichstag i Biały Dom?[2]

Ai Weiwei, Study of Perspective (1995-2011), z wystawy Evidence w Martin Gropius Bau w Berlinie, 2014, fot.: redakcja
Ai Weiwei, Study of Perspective (1995-2011), z wystawy Evidence w Martin Gropius Bau w Berlinie, 2014, fot.: redakcja NOM

Marcin: Tak! Świetna interwencja! „Ruchacie mnie, to ja was też rucham!” To powiedział Ai Weiwei. On jest antysystemowy. Dlatego wymierzył palec w siedziby i symbole władzy.

Ai Weiwei, z serii Study of Perspective (1995-2011), z wystawy Evidence w Martin Gropius Bau w Berlinie, 2014, fot.: redakcja
Ai Weiwei, z serii Study of Perspective (1995-2011), z wystawy Evidence w Martin Gropius Bau w Berlinie, 2014, fot.: redakcja NOM

Piotr: Wracając do „cipy i pizdy”… Te słowa są używane dla umniejszenia czyjegoś wpływu. W skrócie: „Ja jestem penis, ty jesteś cipa”, więc naturalnie ja mam nad tobą przewagę, co jest prawdą tylko teoretycznie.

Marcin: Na ulicach funkcjonuje też „chcesz w cipę?” Co jest męsko-męską groźbą uderzenia w twarz. Te feminizujące przeciwnika groźby i obelgi są najsurowsze, bo degradują adresata do statusu kobiecych narządów płciowych, czyli do czegoś biernego, z przeznaczeniem do penetracji. Te feminizujące obelgi są też lepsze dla nadawcy, bezpieczniejsze, bo nie grożą mu zbrukaniem. W przeciwieństwie do „wyruchania w dupę”, które też występuje oczywiście.

Grażyna: „Sam masz cipę!” w odpowiedzi, nie zadziała?

Marcin: Zadziała. Będą rękoczyny. To jest już najwyższy stopień eskalacji przemocowo-libidynalnej. Ale tego wulgaryzmu używamy tylko w pozycji siły. Pamiętaj, musisz być pewna, że chcesz konfrontacji fizycznej, i że jesteś na nią gotowa. To nie jest odstraszające, chyba że mówimy o kierowcach „pod osłoną karoserii”. „Ty pizdo!” użyte twarzą w twarz gwałtownie przyspiesza rozwój ulicznych wydarzeń.

Grażyna: Rzeczywiście mam takie doświadczenie. Kiedyś usłyszałam na chodniku „Co robisz babo!”. Odpowiedziałam „Sam jesteś babo!” i wtedy się zaczęło. Dostałam całą wiązankę. Jakbym dalej feminizowała mojego „rozmówcę”, z pewnością nie zawahałby się spełnić swoich gróźb, choć był biały dzień oraz tłum ludzi wokół.

Marcin: Czy w kontekstach amerykańskich słowo „cunt” działa podobnie jak polska „cipa”?

Piotr: „Cunt” to słowo tabu. Wszyscy w USA mówią fuck, motherfucker, dickhead, fuckwad, fuctard, etc, ale jak tylko ktoś powie „cunt!”, robi się nagle cicho i wszyscy się obrażają.

https://www.flickr.com/photos/kables/10064770
https://www.flickr.com/photos/kables/10064770

Marcin: Czyli feminizacja jest najsilniejszą bronią werbalną, niezależnie od kraju i języka. Potem już tylko ciosy…  

Piotr: Ja nigdy nie wiem co powiedzieć, kiedy ktoś mnie pyta, czy chcę w mordę. Wiadomo przecież, że nie chcę. Jeśli powiem, że chcę, to świadczyłoby to o jakimś masochizmie.

Marcin: Bo to już jest bardzo blisko końca rozmowy! Dalej są działania niewerbalne… Ale też to pytanie nie pojawia się chyba zbyt często… tak się mówiło dwadzieścia lat temu. No a poza tym, to jest pytanie retoryczne, które wyraża groźbę: „Jeśli natychmiast nie okażesz skruchy, zamierzam cię uderzyć.”

Piotr: Jeszcze jest taka kwestia, że w wulgaryzmach używa się kazirodztwa jako narzędzia dominacji. „Mutherfucker” jest często używanym zwrotem tutaj. W Polsce chyba nie za bardzo? Również tendencja do insynuacji, że „spałem z twoją matką” jest pomocna w zaznaczeniu, że jeśli z nią spałem, to jestem jak twój ojciec, czyli jesteś „synkiem”, więc „nie podskakuj, synku”. Ale tu znowu, to dzieje się tylko wśród mężczyzn.

Marcin: „Matkojebca” brzmi przestarzale, nazbyt sztucznie i „filmowo”. „Skurwysyn” – tego się używa.

Piotr: No tak, więc znowu raczej poniżenie kobiet. W Polsce nigdy nie nauczyłem się przeklinać. Chyba po części dlatego, że jak powiem „kurwa” to nic z tego nie wynika. „Prostytutka”… so what! W USA klnę jak szewc. Na przykład na drodze nazywam pozostałych kierowców „fucktards”, „fuckwads” lub „shitheads” lub „dickheads”.

Marcin: Ale odsuwasz szybę, czy wykrzykujesz do siebie?

Piotr: Do siebie. Sadystyczni maniacy z coltami…

Marcin: Jasne, też krzyczę do siebie. W tym wszystkim chyba nie do końca chodzi o komunikację. Samo to, że obrzucamy innych naszym własnym tabu… komunikacja zakłada jednak minimum wczucia się w pozycję drugiego i minimum zrozumienia dla niego. Wulgarna ekspresja to nie jest postawa rozumiejąca. A w „kurwie” najciekawsze jest er. To przypomina warczenie. Jest wyrazem złości, ale też maszynowego hałasu. Zagłuszyć i ogłuszyć, zanim się rzeczywiście uderzy, taki chyba jest sens „kurew”. Najlepsze przekleństwa zawierają „rrr!”. I samogłoski, najmocniejsze są „a” i „u” – umożliwiają odpowiednie nagłośnienie wypowiedzi. Przekleństwo musi być jak strzał. Tak jak ten twój „fucktard”.

Środkowy palec jest kluczem do zrozumienia ludzkości.

Piotr: „Move it fucktards!”
I czasem może się okazać, że osoba, którą właśnie nazwałem fucktardem jest moją dobrą przyjaciółką, lub profesorem historii z mojego uniwersytetu.

Marcin: I tutaj powstaje kwestia liczby. Pojedyncza jest wycelowana w konkretny pojazd, nawet nie w kierowcę, bo pojazd i kierowca – kiedy jestem za kółkiem –  stanowią dla mnie całość. Ale czasami krzyczę w liczbie mnogiej. Zmierzam do tego, że „skurwysyny” wyrażają jakąś taką uogólnioną pretensję do świata. Poprzez kierowców rozprzestrzenia się ona na cały ruch samochodowy w mieście i w ogóle na ludzkość jako taką. Miewam tego rodzaju pretensję. Z kolei „skurwysyn” jest konkretny i uniseksualny, bo nie ma przecież kobiet „skurwysynek”. Kierowców obojga płci obrzucam tym samym, po amerykańsku. Nie ma równouprawnienia w bluzgach. Czy to jest forma szowinizmu? Mam przyjaciela, który ma takie powiedzonko drogowe. Kiedyś podróżowaliśmy razem samochodem po Francji i ilekroć wjeżdżaliśmy na pustą drogę, ten mój przyjaciel przyspieszał i powtarzał pół żartem: „Konkurencji praktycznie żadnej.” Jazda samochodem to forma rywalizacji, dlatego tak cenne i rzadkie są wszelkie gesty bezinteresownej uprzejmości, zwłaszcza „przepuszczanie” i wybaczanie drobnych wymuszeń. Chociaż oczywiście jesteśmy za blokowaniem hałaśliwych ciężarówek.

Piotr: Tak, hałaśliwym ciężarówkom pokazujemy środkowy palec. Dodałbym jeszcze, że sama jazda jest swojego rodzaju językiem, formą komunikacji. Jak jestem np. w Chicago, udaje mi się rozpoznać nowotarski styl jazdy. (Tam są sami nowotarżanie). Nowotarski styl jest nowatorski.
Górale są zwykle mniej skorzy do „przepuszczania”…

Marcin: Jazda samochodem przypomina spór retoryczny!

Piotr: Czy wystawianie palca może być zaliczone do procedury jazdy? Tak, jak używanie klaksonu lub kierunkowskazów? Czyli jako część pojazdu?

Grażyna: Tak. Oznacza: „Nie podoba mi się twoje zachowanie, kierowco”. To zdecydowanie część procedury.

Piotr: Może palec z włókna szklanego powinien być częścią każdego samochodu. Wymiana palców (na poczekaniu). Mogłyby być takie ogłoszenia w warsztatach.

Marcin: „Najtańsze fucki! Tylko u nas!”
Niezależnie od różnic między palcem amerykańskim a polskim, chyba wszyscy zgodzimy się, że życie bez środkowego palca byłoby uboższe.

Grażyna: Uboższe, a jeśli pomyślimy o sytuacjach drogowych, to nawet mniej bezpieczne!

Marcin: Środkowy palec jest kluczem do zrozumienia ludzkości.

Piotr: O tak!

[1] Arystofanes, Chmury, tłum. Edmund Cięglewicz, s. 51, https://wolnelektury.pl/media/book/pdf/arystofanes-chmury.pdf (dostęp: 07.07.2016).

[2] Ai Weiwei, Study of Perspective. Zob. http://content.time.com/time/photogallery/0,29307,2102128_2327421,00.html (dostęp: 07.07.2016).

Piotr Petarda

  Piotr Petarda

(wł. Piotr Parda) Artysta, ilustrator książek i poszukiwacz. Od 2001 r mieszka w Bostonie, a do kraju przyjeżdża dwa razy w roku. Podwójny magister sztuki (ASP w Poznaniu i SMFA -TUFTS w Bostonie). Przez około pół godziny został kelnerem i czekał na zamówienie stojąc wśród nagrobków zabytkowego cmentarza w Amherst, Massachusetts, innym razem prezentował przedświątecznym zakupowiczom centrum handlowego zawartość pustego portfela. W środku lata ulepił bałwana z trawy i gipsu w ogrodzie swojego domu na przedmieściach Poznania oraz namalował kilka obrazów za pomocą wiertarki i szczotki. Brał udział w trzech maratonach, a w jednym z biegów na 5 km zdobył pierwsze miejsce w grupie wiekowej 35-39 lat. W roku 2015 przeszedł do następnej grupy wiekowej.

(Piotr Parda) Artist, book illustrator, wanderer. Since 2001 lives in Boston and visits Poland twice a year. Double Master of Fine Arts (Academy of Fine Arts in Poznań and SMFA -TUFTS in Boston). For about half an hour he became a waiter and waited for an order among the graves of the old graveyard in Amherst, Massachusetts. Other time he presented the interior of his empty wallet to the Christmas shoppers at a shopping mall. In the garden of his suburban house in Poland, he built a snowman out of mowed grass and plaster in the middle of summer and painted a few paintings using a power drill with a brush attached to it. Piotr took part in three marathons and won one 5K race in his age group (35-39) . In 2015 he moved up to the next age group.


DATA PUBLIKACJI: 11 lipca 2016
OSTATNIA AKTUALIZACJA: 3 września 2020