Adam Adach "Corpuscular Nature of Light", 2016, olej na płótnie, 130 x 162 cm
Adam Adach "Corpuscular Nature of Light", 2016, olej na płótnie, 130 x 162 cm

Adam Adach: W obronie miłości

Na ankietę NOM odpowiada warszawsko-paryski malarz

Najbardziej ludzkie jest zwracanie uwagi na drobiazgi takie jak dokładne wykonanie przepisu kuchennego na ostatni posiłek dla skazanego na śmierć – mówi Adam Adach

Od malarza Adama Adacha rozpoczynamy prezentację nowego cyklu Nowej Orgii Myśli, w ramach którego ankietujemy artystów, artystki, twórców i twórczynie w sprawach ważnych i mniej ważnych. Ankieta NOM – proponowana przez nas wybranym osobom w powtarzającej się, ale częściowo też spersonalizowanej postaci pięciu wiązek pytań dotyczących pracy, życia, myślenia i pokrewnych kwestii – ma za cel możliwie dogłębne oraz inspirujące tak dla ankietowanych, jak i dla odbiorców, badanie stanu ducha i ciała żyjących podmiotów kreatywnych – a zarazem okazję dla nich do autotematyzacji i prezentacji siebie. Ankietowanym pozostawiliśmy do własnego wyboru formułę i medium odpowiedzi.

1.

Szybko czy wolno?

Szybko jeśli boli. Powoli jeśli przyjemnie.

W malowaniu też, dobrze jest zmieniać rytm i kadencje.

Pełnia czy doskonałość?

już człowiek jaskiniowy myślał kinematograficznie

Jedną z moich wad jest to, że nakręcam się doskonałością. Na próżno mogę sobie powtarzać, że „lepiej” jest przeciwnością „dobrego”. Rzadko jestem zadowolony z efektów pracy. W związku z czym dużo niszczę, przetwarzam itp. Tworzę coś, co wygląda jak pseudo-doskonałość, rodzaj metafory porażki. Być może najbardziej boimy się niespełnienia w życiu? Gdy jest pełnia księżyca, wtedy nie śpię lub mam koszmary.

Pejzaż: monochromatyczny czy wielobarwny?

Monochrom to egzaltacja koloru. Pejzaż to zagadnienie geopolityczne. Naturalnie musi to budzić pewną melancholię u malarza.

adach-uwagadeszczsniegmglagololedzAdam Adach, Uwaga: Deszcz, Śnieg, Mgła, Gołoledź. 2009, olej na płótnie,190 x 170 cm. kolekcja: MSN Warszawa

Pijaństwo czy trzeźwość?

Na co dzień zdecydowanie trzeźwość i degustacja czerwonego wina do kolacji. Okazjonalnie pozwalam sobie na „szum w głowie” i inny „poziom świadomości”, ale „wóda” mi nie służy.

Litość czy trwoga?

Nie dla litości, która często maskuje poczucie wyższości i pogardę dla Innego. Natomiast empatia to coś więcej niż litość. Warto ją rozwijać. A trwoga? Kiedyś uczyliśmy się, że odczucie trwogi wobec sił zwanych w skrócie „Bogiem”, było zasadniczym impulsem w narodzinach sztuki. Natomiast obecne odkrycia paleo-archeologii eksperymentalnej wskazują, że w narodzinach sztuki miały mieć zasadniczy udział nie „trwoga” ale fascynacja kinetyką, czyli ruchem. Zapewne na początku to była swego rodzaju zabawa ze sposobami przedstawienia ruchu i akcji istot żywych. Można by zażartować, że już człowiek jaskiniowy myślał kinematograficznie. Szybko okazało się, że pewni ludzie, w skrócie „Artyści”, są zdolni konceptualizować relacje między spiżarnią a ruchem w przestrzeni i czasie, wtedy pojawiło się zdziwienie. Dopiero później, gdy ukonstytuowała się „religia”, rozbudzona trwoga stała się skutecznym elementem manipulacji przez „Szamana”.

Drżenie i ekstaza? Tak, tak jeśli łaska.

adach-oko

Obowiązek czy namiętność?

Artysta może sobie pozwolić na kultywowanie namiętności i obnoszenie się z nią po ulicy i galeriach. Czynić to w ramach protestu przeciw zubożeniu uczuć i w obronie miłości. Być może to jest największym obowiązkiem artysty? Natomiast od prezydentów oczekuję innej odpowiedzialności, w tym  również w sprawach namiętności. Jestem bardzo konserwatywny pod tym względem. Przeszkadza mi, gdy prezydent pała jednostronną namiętnością do sekretarki lub pokojówki. Albo gdy zajmuje przestrzeń debaty publicznej swoją pasją do Ruchadła.

Stek czy brokuły?

Przez długie lata byłem wegetarianinem. Zwłaszcza w Polsce było to bardzo trudne. Nie dlatego, że stygmatyzowano ideologicznie jak teraz, ale po prostu powszechnie uważano, że np. pierogi ruskie ze świńskimi skwarkami są wegetariańskie. Obecnie jestem mniej radykalny i nie odmawiam mięsa, zwłaszcza gdy jestem w gościach. Lubię poznawać kuchnie świata i nowe potrawy.

Problemem jest to, że nie można wszystkiego zmieścić na jednym obrazie.

2.

Na czym polega twoja praca?

Być może moja praca polega na tym, żeby nie móc jej określić w jednym zdaniu. Jak można obrazować złożoność relacji między wnętrzem subiektywnym „szarego ja” a podmiotem społecznym? Można by użyć również bardzo użytecznego określenia Rancière’a, że chodzi o „rozdział wrażliwości” (partage du sensible). Oczywiście pomijam fakt, że praca artysty to też walka o  przetrwanie. Pod względem prawnym, w kwestiach dochodów, ubezpieczeń itp. praca twórcza nadal ma nieprecyzyjny status. To nie praca a „niepraca” (pasja,hobby).

Co cię demobilizuje?

Demobilizuje mnie często moja własna nieudolność i tzw. opór materiału.

O czym nigdy nie zrobisz pracy?

Nie ma tematu, o którym nie mógłbym zrobić pracy.

Każdy temat może zasługiwać na uwagę bardziej czy mniej krytyczną. Twórcze spojrzenie i kontekst są najważniejsze. Pomidor malowany przez Picassa w czasie wojny świadczy o czymś innym niż Guernica, która też jest o wojnie.

Problemem jest to, że nie można wszystkiego zmieścić na jednym obrazie. Wybory są konieczne. Żeby dobrze wybrać, dużo czytam, szukam w dokumentach, obserwuję. Ponoć nasze sny są próbą rozwiązania zarówno naszych osobistych problemów, jak i narzędziem psychicznym do naprawy świata. Może sztuka też ma właśnie taki cel?

Czy odróżniasz sztukę dobrą od złej i jak?

Odróżniam sztukę złą i bardzo cierpię, gdy coś takiego muszę oglądać. Mam poczucie, że jestem oszukany przez artystę lub kuratora. Oczywiście nie ma jedynych, uniwersalnych kryteriów. Kultura (lokalna i globalna) posiada pewne kryteria oceny wartości sztuki. Mówienie, że Kultura nie istnieje, jest taką samą bzdurą jak neoliberalny głos mówiący, że „społeczeństwo” nie istnieje.

3.

Jaki wpływ mają na twoją pracę biografia, dieta, płeć, używki?

Biografia posiada duży wpływ na pracę; czasem świadomy a czasem zupełnie  podświadomy. Nagromadzone przeżycia i afekty powodują różne efekty artystyczne. Jednak nie jestem skoncentrowany wyłącznie na autobiografii. Często wybieram punkt widzenia trzeciej osoby „on-ona-ono”, który jest empatyczny i dużo ciekawszy.

Dieta ma ogromny wpływ na sposób, w jaki żyję i patrzę na świat. Jako zestresowany nastolatek  rozwinąłem chorobę przedwrzodową. Lekarka powiedziała mi, że jeśli nie chcę szybko umierać, muszę zmienić diametralnie styl życia. Co uczyniłem z dnia na dzień. Dobre śniadanie i wyluzowanie były zasadniczymi elementami terapii. Przez następne lata  dosyć długiego życia, pozostaję zafascynowany wpływem „ekosystemu” jelitowego na  pracę mózgu i zachowanie się człowieka. Naukowcy dopiero kilka lat temu potwierdzili zasadniczą rolę tzw. „mózgu jelitowego”. Natomiast Chińczycy już od tysiącleci uważają, że centrum wszechświata znajduje się w brzuchu. Również w sanskrycie jest bardzo inspirująca  koncepcja „ciała otwartego”. Przekłada się to również w sposób bezpośredni na europejskie koncepcje otwartej formy, z tą różnicą, że jest o tysiąc lat starsza (więc też dłużej praktykowana i sprawdzona). Czytałem książki kucharskie jak uduchowioną beletrystykę. I zawsze coś ciekawego mogłem wprowadzić do swojej diety. Na przykład w kuchni indyjskiej analizuje się dźwięk, jaki wydaje gotowana potrawa. Dużo on mówi o jakości dania.

Używki? To zależy od definicji. Czekolada i cukier też są używkami i trochę muszę je ograniczać, z kolei kawę uwielbiają nasze bakterie jelitowe (tak mówią naukowcy), więc dbam o to, żeby dostały swoją dawkę dobrej używki.

pytanie, czy osoba musi sprzedać – oddać również swoje przekonania, tzw. całą duszę

Płeć czyli gender, po prostu jest częścią naszej natury; tej kulturalnej lub mniej kulturalnej (jak niektórzy chcieliby ją widzieć). Najciekawsze jest nie tylko to, co robi się pod kołdrą (w znaczeniu seksualnym), ale przede wszystkim, jakie są relacje płci z porządkiem przemocowym społeczeństwa. Czytałem nie tylko książki kucharskie. Już jako nastolatek zapoznałem się z  Markizem de Sade (oj, bolało, gdy biegałem boso po żwirze, żeby zrozumieć, co pisarz miał na myśli). Miało to oczywisty związek z szerokim zainteresowaniem się ciałem i doświadczeniem płciowości. Wiele lat później, już we Francji, dowiedziałem się, jak dużo Republika zawdzięcza myśli krytycznej Sade’a.

Adam Adach. Ur. 1962 w Nowym Dworze Mazowieckim. Mieszka i pracuje w Warszawie, Paryżu i Lizbonie. Ukończył Ecole Nationale Supérieure des Beaux-Arts de Paris, Ecole Nationale des Beaux-Arts de Lyon oraz Wydział Medycyny Weterynaryjnej SGGW. Wystawy indywidualne: m.in.: “Pokrzywy”, Galerie Jean Brolly, Paris, Francja (2015); “Reprezentacja”, BWA Warszawa (2012) ; “Cease-fire”, Galleri Bo Bjerggaard, Kopenhaga, Dania (2011);    „Go-Between”, Galerie Nächst St Stephan Rosemarie Schwarzwälder, Wiedeń, Austria (2010) ; „Przy odrobinie szczęścia może o tym zapomną”, Galeria Arsenał, Białystok; „Chemical Sunset”, D’Amelio-Terras Gallery, Nowy York, USA ; „The Evil-Pop+Politik”, Galerie Lehmann, Drezno, Niemcy; „Portrety. Lustra”, Centrum Sztuki Współczesnej Zamek Ujazdowski, Warszawa.

Czy słowo „artysta” ma jakiś głębszy sens?

Pojęcie artysty ma swoją specyfikę i głębszy sens, ale bez przesady. Stolarz też ma głębszy sens. Nie przez przypadek w Biblii są ludzie, którzy robią meble, i modlitwa jest obecna przy narodzinach nowoczesnego wzornictwa meblowego. Być może głębszego sensu można szukać w porównaniu artysty ze współczesnym „sex workerem”, bardziej niż z pradawną westalką (prostytucja religijna). Chodzi o to, w jakim stopniu dysponuje się samym sobą i swoim ciałem w znaczeniu posiadania swoich własnych „narzędzi produkcji”, i pytanie, czy osoba musi się sprzedać – oddać również swoje przekonania, tzw. całą duszę. Zresztą czy głębia ma znaczenie, gdy powierzchnia jest największą tajemnicą?

Czy mógłbyś być kimś innym niż artystą?

Mógłbym porzucić bycie artystą (w znaczeniu, pracy –zawodu), ale sztuki nie porzuca się. Wychodzi ona po prostu w przestrzeń pozaartystyczną.

Czy praca cię uszczęśliwia?

Jak mówiła moja ciotka, „w Biblii jest napisane, że praca jest przekleństwem, na które zostali skazani Adam i Ewa”.  Z kolei mój radziecki nauczyciel filozofii powtarzał, że „praca jest największym szczęściem człowieka”. Myślę, że każdy z nich ma rację.

lisant-gilberto-freyre

Adam Adach, Lisant Gilberto Freyre (Czytając Gilebrto Freyre), 2014, olej na płótnie, 60 x 100 cm

4.

Do jakiego filmu, książki wracałem w życiu wiele razy?

Obejrzałem wielokrotnie np. „Hair”. Imponowali mi ci kolorowi hipisi manifestujący przeciwko wojnie w Wietnamie. Burzący konserwę moralną i kochający się bez względu na kolor skóry czy płeć. To była epoka mojego młodzieńczego buntu. Ostatnio obejrzałem po raz kolejny „Volver”. Wzrusza mnie zawsze kobieca solidarność, choćby istniała tylko w filmach.

Nie mam jednej jedynej książki do której bym wracał. Ciągle czytam kilka książek naraz. Wracam od nich i powracam do nich przez długi czas.

Jakim zwierzęciem chciałbym być?

Utożsamiam się z Homo Sapiens. Naprawdę! Lata studiów na weterynarii potwierdziły moje dogłębne przekonanie przynależności do świata zwierząt. Jestem człowiekiem, czyli zwierzęciem i brzmi to dumnie!

Czego oczekuję po dalszej przyszłości?

Po dalszej przyszłości oczekuję spełnienia tych wszystkich życzeń szczęścia, które mi składano w ciągu całego życia. I które spełniły się tak niezupełnie.

Za co kocham się najbardziej?

Potrafię docenić piękną chwilę, gdy trwa.

Co jest dla mnie największym niebezpieczeństwem?

Sam dla siebie jestem największym niebezpieczeństwem.

Wolisz się smucić czy gniewać?

Często jestem smutny lub melancholijny. Nie ma to już nic wspólnego z myślami samobójczymi, które towarzyszyły mi przez większą cześć życia.

Gniewać się nie warto!

Z czego nie wolno się śmiać?

Warto się śmiać, ale nie wyśmiewać się. Jeszcze zdrowiej jest pękać ze śmiechu. Kultura, w której nie ma tabu i można się śmiać ze wszystkiego, jest zdrowa.

Co jest najbardziej ludzkie?

Najbardziej ludzkie jest zwracanie uwagi na drobiazgi takie jak dokładne wykonanie przepisu kuchennego na ostatni posiłek dla skazanego na śmierć. Ten rodzaj ludzkiej obłudy, który nas zawsze usprawiedliwia.

5.

Ciało to cząsteczka, a dusza jest falą

Asceza czy hedonizm?

Na co dzień żyję dosyć ascetycznie, pociąga mnie w tym poczucie rygoru i potrzeba kontroli, ale nie wyklucza to sytuacji okazjonalnych, gdy celebruję hedonizm jako sztukę odkrywania nowych aspektów życia.

Ciało czy duch?

Nie mam absolutnie rozdwojenia na ducha i ciało. Stanowią one nierozdzielną całość. Widzę swoją podwójną naturę jako oczywistość, podobną do tej jaką posiada światło; czyli cząsteczkowo-falową. Ciało to cząsteczka, a dusza jest falą.

Keith Jarret czy Glenn Gould?

Słyszałem kiedyś, że krowy dają więcej mleka, gdy słuchają w oborze Bacha. Ja też czasem słucham w pracowni i żartuję sobie, że wydoję przelatującą Muzę. Keith Jarret jest genialny i nieobliczalny, ale gdy przeczytałem, że przerwał koncert w sali Pleyela i wyszedł, ponieważ ktoś na sali zakasłał, to się bardzo zniechęciłem do niego. Nie akceptuję kaprysów gwiazd. Tym bardziej pokochałem Glenna Goulda. Zapewne on też kaprysił, ale nic o tym nie wiem.

Adam Adach, październik 2016.

DATA PUBLIKACJI: 24 października 2016
OSTATNIA AKTUALIZACJA: 24 listopada 2016