Bartosz Kokosiński, Codzienne formy opresji, 2016, akryl, tekturowe pudło
Bartosz Kokosiński, Codzienne formy opresji, 2016, akryl, tekturowe pudło

Chciałbym być jak Rauschenberg, ale jestem za chudy

Na ankietę NOM odpowiada polski artysta Bartosz Kokosiński

Czy pewna nieprzystawalność malarza do rzeczywistości nie wynika z bycia rzemieślnikiem w świecie przemysłu, biotechnologii i szybkiego rozwoju sztucznej inteligencji?

Ankieta NOM ma sondować wewnętrzny wymiar pracy artystów i artystek, dostarczyć nam wiedzy o tym, co dzieje się w ich umysłach i ciałach, gdy tworzą.  Tym razem w naszym badaniu wziął udział przedstawiciel sztuk wizualnych Bartosz Kokosiński, odkrywca malarskiej żarłoczności i admirator przedmiotów.

 

Co jest istotą twojej pracy? Do czego przez nią zmierzasz?

Myślę, że jest nią wewnętrzna potrzeba. To najbardziej precyzyjna odpowiedź, jaka przyszła mi do głowy.

Sztuki wizualne to najbliższy mi język. Mam poczucie, że głównie w ten sposób poznawałem i dalej poznaję świat, ludzi, sposoby myślenia jak i w tym języku formułuję komunikaty.
Aby nie poruszać się jedynie na poziomie dużej ogólności np. w swoim malarstwie od czasów studiów zastanawiam się właśnie nad istotą korzystania z tego medium, odczuwając potrzebę korzystania z niego. Czy można w tym języku opowiadać o współczesnym świecie, człowieku czy mam do czynienia z „łaciną” intrygującą co najwyżej „garstkę” specjalistów? Jeszcze jako student liczyłem, że odkryję, o co w tym chodzi, ale już zweryfikowałem tę nadzieję.
Patrząc bardziej przyziemnie w tym momencie, zmierzam do formowania swojej pracy tak, aby móc ją dalej wykonywać i czerpać z niej radość. Wbrew pozorom jest to bardzo trudne.

Bartosz Kokosiński, Dysfunctional Matter | Knoll Galerie Wien, 2016
Bartosz Kokosiński, Dysfunctional Matter | Knoll Galerie Wien, 2016

Co cię mobilizuje, a co cię demobilizuje?

Mobilizuje ładna pogoda, słońce w chłodne dni, przestrzeń (też ta fizyczna jak np. pracownia) i nowe pomysły. Demobilizuje brak słońca i poczucie, że mimo starań, pracy, nowych wyzwań brakuje mi miejsca do pracy jak i lęk przed problemami ekonomicznymi.
Ostatnio zastanawiałem się czy pewna nieprzystawalność malarza do rzeczywistości wynika z bycia rzemieślnikiem w świecie przemysłu, biotechnologii i szybkiego rozwoju sztucznej inteligencji? Może forma warsztatu, ręcznego produkowania unikatowych obiektów już się na tyle wyczerpuje, że tylko bardzo nieliczni mogą się tym zajmować? Takie myślenie z jednej strony mnie demobilizuje, z drugiej mobilizuje do podejmowania prób i weryfikowania obaw.

O czym nigdy nie zrobisz pracy?

Nie wiem

Bartosz Kokosiński, Trofeum, z cyklu Obrazy pożerające rzeczywistość, 2016, widok z wystawy pt. Wreszcie we własnym domu, Dom polski w transformacji, Warszawa w budowie
Bartosz Kokosiński, Trofeum, z cyklu Obrazy pożerające rzeczywistość, 2016, widok z wystawy pt. Wreszcie we własnym domu, Dom polski w transformacji, Warszawa w budowie

Jaka idea jest ci najbliższa (np. Bóg, równość, wolność, postęp, rozum itd.) i co przez nią rozumiesz?

Wolność i otwartość jako chęć i możliwość prób zrozumienia. Dawanie sobie przyzwolenia na błąd (błądzenie). Co do rozumienia – chciałbym podpisać się pod słowami, że moja wolność kończy się tam, gdzie zaczynam krzywdzić innych, choć tu jest problem z dookreśleniem. W wolności widzę próbę rozpoznawania granic i dochodzenia do nich. Czyli wolność, ale nie bezgraniczna.
Aby odnieść się do swoich doświadczeń przywołam wystawę z 2013 roku w Galerii Promocyjnej w Warszawie, na której zaprezentowałem „Obraz pożerający motyw wanitatywny”, czyli poroża zawinięte w podobrazie. Jak się miało okazać jeden z widzów zareagował na obiekt zdecydowanym sprzeciwem i oburzeniem. Przedstawił się jako wieloletni myśliwy i oświadczył, że zawinięcie w płótno poroży jest bezczeszczeniem szczątków. Nawet jeśli nie jest to spektakularny przykład przekraczania granic, ale pokazuje jak granice są nieprzewidywalne. I tu widzę miejsce na otwartość i chęć zrozumienia, dyskusji, co nie znaczy zawsze zgody z drugą stroną. Takie wartości są mi bliskie. Równie mocno cenię szczerość.

Bartosz Kokosiński, Widok instalacji z obrazów na wystawie pt. Dysfunctional matter w Galerii Knoll, Wiedeń
Bartosz Kokosiński, Widok instalacji z obrazów na wystawie pt. Dysfunctional matter w Galerii Knoll, Wiedeń

Czy odróżniasz dobrą sztukę od złej? Według jakich kryteriów?

Pytanie trochę niewygodne. Sam nie wiem, czy to najlepsza klasyfikacja. Może coś sztuką jest, a coś nie jest? Często coś, co dla jednej osoby jest sztuką, dla innej nią nie jest, a arbitrów z różnym patrzeniem w zależności od poglądów i systemu wartości bywa wielu.
Sam korzystam z kilku drogowskazów pomagających w rozpoznaniu tym bardziej, że nawet na samym polu sztuk wizualnych jest ogromna różnorodność. I choć sztuka performance jest mi odległa, staram się z góry nie uprzedzać do jej odbioru. Na pewno ważna jest dla mnie szczerość twórcy i sztuka ujawniająca nieszablonowe myślenie w podjętym temacie jak i zwracanie uwagi na pomijane aspekty rzeczywistości. Oczywiście to nie wyczerpuje kryteriów, które w dużej części mam nienazwane. Myślę, że umiejętność rozpoznawania sztuki rozwija się w człowieku przez edukację, oglądanie, doświadczanie, czytanie na jej temat itd. Sytuacja jest podobna jak z czytaniem książek. Z czasem rozumiemy coraz więcej słów, znamy coraz więcej historii, coraz lepiej słyszymy melodię tekstu i mamy świadomość wielu stylów pisania. W efekcie jesteśmy w stanie coraz lepiej ocenić, co jest lepszą sztuką, a co mniej interesującą.

z „wygody” głównie sięgam po cukier…

Myśląc o złej sztuce, przypominam sobie Golgotę w Licheniu, którą obszedłem dwa razy w życiu. Choć mam słabość do wizualnych przejawów religii chrześcijańskiej to dla mnie rozczarowujący przykład. W rzeźbach ustawionych na Golgocie nie znalazłem natchnienia czy pasji w wykonanych bohaterach, jak i jaskiniach tematycznych, na co trochę liczyłem. I nie chodzi o nieudolną formę bo taka w sztuce ludowej potrafi być przekonywująca, a o prostą publicystykę w treści i formie, uważającą odbiorcę za mało wyrafinowanego żeby nie powiedzieć głupiego i niewrażliwego. Taka niewiara we wrażliwość ludzi jest dla mnie znakiem niedobrej sztuki. A odnoszę się do tego w kategoriach sztuki ponieważ są tam wykorzystane jej elementy jak rzeźba, instalacja czy aranżacja wnętrz (jaskinie).

Jako ważne kryterium podam chęć zrozumienia pracy (powodów powstania, kontekstu, sensu). Niestety nie zawsze jest na to wystarczająco dużo czasu.

Bartosz Kokosiński, Malewicz pożerający Mondriana, 2015, olej na płótnie
Bartosz Kokosiński, Malewicz pożerający Mondriana, 2015, olej na płótnie

Jakie znaczenie ma w twojej pracy twórczej twoja biografia, osobista historia?

Myślę, że generalnie ma ona znaczenie. Czasami mam wrażenie, że moje prace są dość hermetyczne. Dotyczą sytuacji historii malarstwa, artysty, malarza we współczesnym świecie, w Polsce. Na przykład w pracy wideo „Litania” z 2013 roku gniotę czarne kartki i wypowiadam zdania, opisujące stan umysłu np.: „robię w kółko to samo”, „to wideo jest jak Dominik Lejman”, „w życiu doświadczyłem tylko czekania na bezrobociu”, „chciałem zrobić coś ważnego, ale nie wiem co”, „zdobywam nic nie warte wyróżnienia”, „czekam na galerię, która mnie nie chce”, „chciałbym być jak Rauschenberg, ale jestem za chudy” i wiele innych. To nie tylko moje przemyślenia, ale również te zajestrowane podczas rozmów z innymi artystami. Mniej lub bardziej czytelnie odwołuję się do wątpliwości targających mną w pracy, wątpliwości korzystania z medium malarskiego, do złej sytuacji materialnej  i częstego rozczarowania z bycia artystą. Do problemów z miejscem pracy (zbyt mało i zbyt drogie pracownie), do sporych kosztów, jakie często trzeba ponieść, aby wykonywać wolny zawód. Doświadczanie bycia artystą i jak to ładnie napisał Robert Brzęcki – „zaszczucie historią sztuki” – na pewno są dla mnie istotne.

Jaką rolę odgrywa w twojej pracy dieta?

Nie przywiązuję do diety dużej uwagi, ale często w pracowni towarzyszy mi łaknienie. Ciągle mógłbym coś podjadać. Niestety z „wygody” głównie sięgam po cukier…

Bartosz Kokosiński, Tondo, 2011, farba ftalowa na płótnie, kolekcja Galerii Bielskiej BWA
Bartosz Kokosiński, Tondo, 2011, farba ftalowa na płótnie, kolekcja Galerii Bielskiej BWA

Jaką rolę odgrywają w twojej pracy używki?

Nie używam więc można powiedzieć, że odgrywają dużą przez ich nieużywanie.

14881767_10202407710190044_912388015_o

Bartosz KoKOSIński

ur. 1984. Jest absolwentem Akademii Sztuk Pięknych w Krakowie (dyplom w 2009 r. na wydziale malarstwa). Zajmuje się obrazem i obrazowaniem. Wykorzystując malarstwo i kolekcje przedmiotów tworzy obrazy pożerające rzeczywistość. Poza tym montuje wideo i instalacje. Jest autorem szeregu wystaw indywidualnych w Polsce i za granicą – m.in. w Wiedniu, Budapeszcie i Berlinie. Wielokrotnie nagradzany na festiwalach sztuki, w konkursach stypendialnych, w 2014 roku znalazł się na pierwszym miejscu w rankingu”Kompas Młodej Sztuki”.
Mieszka i pracuje w Warszawie. www.bartoszkokosinski.com

Czy pojęcie artysty ma dla ciebie jakiś głębszy sens czy też nie przywiązujesz do niego większego znaczenia?

Ma znaczenie. Ostatnio przy okazji Kongresu Kultury 2016 słuchałem pomysłów, określających artystę dla celów prawnych (niestety do tej pory nie ma sprecyzowanej w polskim prawie grupy zawodowej jak artyści). Była to dyskusja w kontekście ubezpieczeń społecznych i myślę, że to bardzo ważne, aby to pojęcie doprecyzować i wprowadzić do polskiego prawa. Ciekawą propozycję wysunęli Katarzyna Górna i Mikołaj Iwański, wedle których prawna weryfikacja tego czy ktoś jest artystą czy nie odbywałaby się na podstawie uzyskiwanych dochodów, tzn. artystą dla systemu ubezpieczeń mogłaby być osoba uzyskująca z działalności artystycznej większą cześć dochodów (np. weryfikacja mogłaby odbywać się w różnych przedziałach czasowych jak rok, dwa, trzy lata). Czy ma to głębszy sens? Dla mnie zdecydowanie, bo byłby to krok do zadbania o własną grupę zawodową, włączenia w system ubezpieczeń społecznych, większego spokoju i możliwości pożytkowania energii na innych polach niż gimnastyka w zdobyciu ubezpieczenia.

Co mogłoby sprawić, że porzuciłbyś sztukę?

Tego nie wiem, ale czasami zastanawiam się nad wytrzymałością swoją, jak i innych artystów. Jak już wspomniałem jesteśmy biedną grupą poza systemem ubezpieczeń społecznych, ponoszącą duże koszty osobiste (mieszkanie w bardzo skromnych, a czasami złych warunkach, brak rodziny, ciągły lęk przed opłatami i niepewność jutra). Znam artystów, którzy przez taką sytuację porzucili sztukę. Sam zastanawiam się, gdzie przebiega moja granica wytrzymałości. Ale czasami dopuszczam bardziej optymistyczną sytuację, gdy uznam, że już nie mam w tej materii więcej do powiedzenia, i zajmę się czymś innym. Przypuszczam, że wymagałoby to sporo odwagi i mogło być istotnym doświadczeniem.

Czy praca bardziej cię uszczęśliwia czy dręczy? Dlaczego?

Zależy od okoliczności. Jak mam pomysł, który czuję, że jest spójny to praca mnie cieszy, jak nie mam – dręczy. Cieszy, jak ktoś odnosi się do moich prac, dręczy – jak milczy. Cieszy jak ktoś ode mnie kupi pracę, dręczy jak zaczynam liczyć czy mi wystarczy oszczędności na opłaty. Cieszy jak mam przestrzeń w pracowni, dręczy jak jestem zasypany przedmiotami. Właściwie widzę to jako ciągłe napięcie między jednym, a drugim. Wahanie w zależności od sytuacji.

Bartosz Kokosiński, Obraz pożerający narzędzia rekreacji 2015, realizacja stała, ABC Gallery, Visual Park Poznań
Bartosz Kokosiński, Obraz pożerający narzędzia rekreacji 2015, realizacja stała, ABC Gallery, Visual Park Poznań

Jaki film oglądałeś/łaś lub jaką książkę czytałeś/łaś najwięcej razy w życiu? Dlaczego?

Cóż, jestem typem, który nie lubi powtarzać książek ani filmów ze względu na poczucie, że jest całe mnóstwo tych, którym jeszcze nie dał szansy, na które nie miał czasu. Sporo do myślenia dały mi ostatnio książki: „Fantomowe ciało króla” Jana Sowy oraz „Kapitalizm drobnego druku” Andrzeja Szahaja. To ciekawe spojrzenia na obecną sytuację społeczną i jej historyczne uwikłania.

Film, do którego chętnie wracam w myślach czy rozmowach to „Sól ziemi” w reżyserii Wima Wendersa i Juliano Ribeiro Salgado. Niesamowita opowieść o świecie uwiecznionym na kliszy oraz o odwadze i życiowych zwrotach głównego bohatera Sebastião Salgado.

Ale najczęściej wracam do płyty „Melancholia” Wiliama Basinskiego, który właśnie leci w tle.

Co jest najbardziej ludzkie?

Według mojej ostatniej lektury „Są w życiu rzeczy…” Marka Krajewskiego – przedmioty. Choć sam sporo z nich korzystam w swojej pracy to zaskoczyło mnie to spostrzeżenie i przekonało.

Bartosz Kokosiński, Bez tytułu, 2015, płótno, pigment, żywica, farba
Bartosz Kokosiński, Bez tytułu, 2015, płótno, pigment, żywica, farba
DATA PUBLIKACJI: 29 października 2016
OSTATNIA AKTUALIZACJA: 10 listopada 2016