ginczanka

Dwa wiersze Ginczanki

Odkrycia i nowości dotyczące dwóch wierszy Ginczanki przedstawia Agata Araszkiewicz

Niewiele jest postaci w literaturze polskiej, które jaśnieją tak wielkim blaskiem jak Zuzanna Ginczanka pomimo mroków historii. Jej jedyny tomik „O Centaurach” (1936), a także utwory rozproszone w czasopismach i rękopisach stanowią wyjątkowy, przejmujący, zapis kreacyjnej siły witalnej oraz oporu zarówno wobec wykluczających mechanizmów kultury, jak i tragizmu historii. Warto podkreślić „kobiecy rodowód” jej poezji jako specjalne źródło pulsującej mocy, porywający czytających w nowy projekt przewartościowania znaczeń. „Całe pokolenia niewyżytych kobiet wykrzyczały się w tych wierszach” – pisał Jan Śpiewak, szkolny kolega Ginczanki z Równego Wołyńskiego. W międzywojennej Warszawie uroda Ginczanki była legendarna i kultowa. Mówiono o niej „Gwiazda Syjonu”, „Sulamita”, porównywano ja samą i jej poezję do zmysłowej „kaskady perskiej”. Seksualizująca lektura jej wierszy, która zawsze jej towarzyszyła, bez wątpienia zawiera echo kliszy „pięknej Żydówki”, której poetka mimowolnie stała się uosobieniem. Im bardziej owa egzotyczna klisza próbuje ją uchwycić, tym bardziej ona się jej wymyka. Młodej studentce w dobie narastających antysemickich nagonek na uniwersytecie pozostaje tylko literackie życie kawiarniane. Ale Zuzanna nie do końca wchodzi w męskie scenariusze literackich gier. To sztuka, ubrana w rymy polska mowa, miała ją wyzwolić. Pozostawały jej tylko wiersze, owe „słowa ciałem porosłe” (Treść). Ich śpiewna melodyjność budzi nieokreślone pragnienia, ich obrazowanie zmusza do refleksji, ich zmysłowa metaforyka odwraca i burzy tradycyjne skojarzenia. Przyjrzyjmy się z tym kontekście dwóm utworom Ginczanki. Józef Łobodowski, wspomina o pewnym „skandalicznym” wierszu, który Zuzanna, „młodziutka, ale w pełnym rozkwicie pysznej, egzotycznej urody”, jeszcze jako uczennica przysłała Tuwimowi – ten zaś schował go do szuflady. Zastanawiające przeciwieństwo: dojrzała sensualnie, „pyszna” do kontemplacji kobieta i jej niedojrzały tekst. Ten antagonizm ciała i tekstu Ginczanki, zdominuje całkowicie jej odbiór w środowisku literackim. Można powiedzieć, że współcześni o wiele chętniej czytali „tekst jej ciała” niż „ciało jej tekstu”. Wiersz, o którym mowa to „Bunt piętnastolatek”, napisany przez 16-letnią dziewczynę.

 

Bunt piętnastolatek

A jest rozkwit przekosmatych sasanek

o przedświcie, o wschodzie, o poranku –

a gdy słońce odpoczywa na drzewach,

im zalążnia jak serce dojrzewa;

to jest sprawa zwykła i prosta

a zawiła jak kwiecień i wiosna,

że o wschodzie, o świcie, o poranku

kwitnie fiolet przekosmatych sasanek. –

Już nie mamy nazbyt długich nóg,

ni sterczących, kościstych łopatek.

Nocą skronie krwi rozsadza huk,

kiedy księżyc przez okno się skrada –

ktoś przyjeżdża z Buenos Aires w aucie

i zagląda siną twarzą przez szyby –

wysrebrzone szafy chcą nas gwałcić

(ratuj, Boże!! – a gdyby… a gdyby…)

Zamknąć oczy – wtulić głowę po kark

pod poduszki rozedrganą głuszę

i od strachu rozpaloność warg

pocałunkom oddawać poduszek.

Jakże trudno wiosennymi rankami

uspokoić serc wzburzoną krew,

gdy wmawiają w nas troskliwe mamy,

że treść serca, to tylko as kier

A czy wiedzieć można – a czy zbadać można,

jak wygląda sasanek rozpuchnięta zalążnia, –

a czy można wiedzieć – a czy można poznać,

jak bolesną bywa ziółkowata wiosna? –

Na kępkach wiosennych mchów

boleśnie leżą bez tchu

omdlałe, liliowe sasanki,

w wiosny podmuchu świeżym

przypłynął żal bezbrzeżny

na pośródleśną polankę – –

My chcemy konstytucji, my chcemy swego prawa,

że wolno nam bez wstydu otwarcie w świat wyznawać

prawdziwość krwistych burz,

że wolno wcielać w słowa odruchy chceń najszczerszych,

że wolno nam już wiedzieć, że mamy ciepłe piersi

prócz eterycznych dusz, –

my chcemy konstytucji i praw dla siebie pełnych,

że wolno nam zrozumieć: mężczyzna, to nie eunuch

i wielbić mięśni hart,

że wolno nam już pojąć, jak miłość ludzi wiąże,

że wolno nam nie chować pod stos różowych wstążek

biologicznych – prawd! –

A jest rozkwit przekosmatych sasanek

o przedświcie, o wschodzie, o poranku –

a gdy słońce odpoczywa na drzewach,

im zalążnia jak serce dojrzewa;

to jest sprawa zwykła i prosta

a zawiła jak kwiecień i wiosna,

że o wschodzie, o świcie, o poranku

kwitnie fiolet przekosmatych sasanek.

(16 grudnia 1933)

 

Niemożliwość przyswojenia tego wiersza podkreśla fakt, że do czasów obecnych funkcjonował on jako „Bunt piętnastolatków”, pomimo tego, że w rękopisie tytuł ten został przekreślony i zamieniony. Zważywszy na treść wiersza – a „piętnastolatki” wydają się być jego uprawnionymi bohaterkami – powinniśmy uszanować, afirmującą kobiece samostanowienie, zmianę poetki („Bunt piętnastolatek”). Podobna sytuacja dotyczy wiersza „W skwar” – sceny pierwotnej filozoficznego projektu Ginczanki. W scenerii melancholicznej acedii przy studni prorok pyta dziewczynę o duszę – dotychczasowe transkrypcje utworu podawały, że „w smaglącym się żeńsko tonie” dziewczyna nie przyjęła Boga. Jednak przy bliższym przyjrzeniu się rękopisowi widać wyraźnie zupełnie co innego:

 

W skwar

Nie ma bowiem nikogo, kto by uczynił rozdział
wieczysty pomiędzy duszą dziewczyny a ciałem
(Ewa Szelburg)

Szły dziewczyny senne do źrodeł –

– w skwar – –

w oczach lśniło im słońce rude –

– w skwar – –

ciężkie dzbany i nóg bezwola

uginały im więzy kolan –

– w skwar – –

na opiętych złotliwie biodrach

ckniło w mosiądz słońcem południe,

– a szedł prorok cichy i dobry,

do sinawo mroźnej szedł studni –

– w skwar – –

pytał prorok dziewczyny smagłej:

– zali wiesz dziewczyno o duszy?

(bo czy liczył chwile przynagleń,

bo czy liczył godziny kuszeń

w skwar?)

w studni odbłysk wkwitło zarzewiem

roztrwonienie żarliwe latu –

– i obejrzała dziewczyna siebie

i nie miała o sobie znaku,

zagubiła się cała w sobie,

w własnych piersiach, udach i nogach

i w smaglącym się żeńsko łonie[1]

nie pojęła, nie przyjęła Boga –

– Odszedł prorok od niejasnych, ludzkich zmęczeń

w przezroczystą najbiblijniej dal pustyni;

– Nierozplotem, bezrozłąką lśniło słońce

w mroźnej studni (jak w dziewczynie, jak w dziewczynie)

(Od zmęczenia?) na wpół zgięte ręce mdlały,

w pełnych dzbanach kołysały kroki nudę

– i wróciły niepojęte w ciężkie bramy

i wróciły senne, senne od źródeł –

– w skwar – –

(22 czerwca 1934)

 

[1] [wytłuszczenie-AA]

 

„Nierozplotem, bezrozłąką lśniło słońce w (…) studni (jak w dziewczynie, jak w dziewczynie)”-pisze poetka, wpisując ciało w tekst i odwracając, a nawet znosząc tradycyjny dualizm duszy i ciała. „Kobiece łono” jest tu wywrotowym miejscem krytyki kultury marginalizującej kobiety. Język miał zmienić nie tylko kobiece ciało Ginczanki, ocalić je od stygmatyzujących, ćwiartujących kliszy. Miał też okazać się tworem prawdziwie rewolucyjnym – otworzyć się na nowe tożsamości, zakwestionować i powielić, miał przestać wykluczać, a zamiast tego wskazywać drogę do alternatywnych wyobrażeń.

Oba wiersze w powyższej transkrypcji znajdą się we wkrótce wydanym tomiku Ginczanki „Mądrość jak rozkosz” w opracowaniu Agaty Araszkiewicz (wydawnictwo: Czuły Barbarzyńca Press).

Zapraszamy na stulecie urodzin Ginczanki już jutro!

Świętowanie urodzin Zuzanny Ginczanki odbędzie się 8 i 9 marca 2017 roku w Krakowie.

Szczegóły obchodów i program na stronie wydarzenia na Facebooku tutaj.

Obchody będą obejmować liczne wydarzenia artystyczne, literackie oraz naukowe: sesję naukową, performance poetycki Pokój Ginczanki, spotkanie Poeci i Poetki dla Ginczanki, publiczną prezentację słuchowiska o Poetce i pokazy filmów.

Zapraszamy!

 

PHOTO: MUZEUM LITERATURY/EAST NEWS Zuzanna Ginczanka, Rowne 1934. ZUZANNA GINCZANKA - POLISH POET OF JEWISH ANCESTRY. Zuzanna Ginczanka, wlasc. Zuzanna Polina Gincburg (1917-1944) - polska poetka pochodzenia zydowskiego.
PHOTO: MUZEUM LITERATURY/EAST NEWS, Zuzanna Ginczanka, Rowne 1934.

Warszawska promocja tomiku odbędzie się 14 marca, godz. 19.00 w Teatrze Nowym z Agatą Araszkiewicz i Andrzejem Lederem.

Agata Araszkiewicz

  Agata Araszkiewicz

Doktor nauk humanistycznych, historyczka literatury, krytyczka sztuki, tłumaczka pism Luce Irigaray, felietonistka „Czasu Kultury”, działaczka feministyczna. Współzałożycielka Porozumienia Kobiet 8 Marca i członkini Rady Programowej Kongresu Kobiet. Pracę doktorską zaczęła pisać po polsku u prof. Marii Janion w Polskiej Akademii Nauk w Warszawie, a obroniła po francusku u prof. Anne Berger na pierwszym z założonych w Europie przez prof. Hélène Cixous Centrum Studiów Kobiecych i Genderowych (Centre d’Etudes Féminines et de Genre). Wykładała na gender studies na Uniwersytecie Warszawskim. Autorka rozpraw z dziedziny feministycznej filozofii i krytyki literackiej, a także tekstów o sztuce publikowanych w polskich i zagranicznych czasopismach, pracach zbiorowych i katalogach wystaw. Opublikowała monografię „Wypowiadam wam moje życie. Melancholia Zuzanny Ginczanki” (2001), a także zbiór esejów „Nawiedzani przez dym” (2012) oraz książkę „Zapomniana rewolucja. Rozkwit kobiecego pisania w dwudziestoleciu międzywojennym” (2014) (pierwotnie książka została wydana po francusku „La révolution oubliée. L’émergence de l’écriture féminie dans l’entre-deux-guerres polonais”). Opiekunka merytoryczna wystawy sztuki współczesnej „Zuzanna Ginczanka. Tylko szczęście jest prawdziwym życiem” w warszawskim Muzeum Literatury w 2015 roku. Opracowała i opatrzyła posłowiem tomik poezji Zuzanny Ginczanki  „Mądrość jak rozkosz”  (2017). Ma status badaczki stowarzyszonej z Laboratoire d’études de genre et de sexualité (UMR LEGS) CNRS/ Paris 8/ Paris Ouest. Jest też liderką belgijskiego Kongresu Kobiet oraz współtwórczynią i merytoryczną opiekunką Uniwersytetu Trzech Pokoleń w Belgii. Mieszka w Brukseli.


DATA PUBLIKACJI: 7 marca 2017
OSTATNIA AKTUALIZACJA: 1 czerwca 2018