lukasiewiczpiotr1

coś tam wybuchało, coś się paliło, strzelaliśmy

Na ankietę NOM o przemocy odpowiada Piotr Łukasiewicz, były żołnierz i dyplomata

Spędziłem na wojnach w sumie ponad 7 lat, bardzo sobie ceniąc przełomy życiowe i dojrzewanie, jakich rzekomo doznawałem w tych latach

Czy Twoja praca / styl życia w jakikolwiek sposób wiąże się z przemocą?

 

Jestem byłym żołnierzem, w mój zawód wpisana jest możliwość stosowania przemocy fizycznej wobec innych ludzi. Ponadto, charakterystyczna dla wojska ścisła struktura podległości i wykonywania poleceń i rozkazów, powoduje, że wykonujący zawód żołnierza mogą również stosować przemoc psychiczną wobec innych.

W czasie pracy nigdy jednak nie zetknąłem się z przemocą bezpośrednio, tzn. nie nosiłem się z zamiarem wyrządzenia komuś krzywdy fizycznej, ani też nie znalazłem się w bezpośredniej bliskości osób, które mogłyby wyrządzić krzywdę mnie. Zdarzało mi się co prawda brać udział w akcjach bojowych, ale nigdy nie doświadczyłem walki – wbrew pozorom dotyczyło to znaczącej większości żołnierzy na misjach wojskowych za granicą. Owszem, coś tam wybuchało, coś się paliło, strzelaliśmy i byliśmy ostrzeliwani, ale charakter współczesnych wojen jest nie tylko odhumanizowany, ale również przemoc w ich trakcie straciła tradycyjny ludzki walor. No bo czy przemocą jest wylecieć w powietrze na minie, kiedy jedzie się dwudziestotonowym transporterem? Czy przemocą jest ostrzał rakietowy, który się słyszy, ale którego efektów nie widać siedząc w bunkrze?

widziałem martwych żołnierzy, zniszczone budynki, ślady po zamachach. Były to jednak sytuacje sporadyczne. Odczuwałem również skutki pośrednie zamachów i walk

Niedoświadczenie przemocy bezpośrednio oraz życie w środowisku, gdzie była ona powszechna (pracowałem w Iraku i Afganistanie) budzić może nawet poczucie pewnego niedosytu, ponieważ człowiek, a zwłaszcza żołnierz predestynowany jest do heroizmu, który się z doświadczeniem przemocy wiąże wyjątkowo. Wielu żołnierzy (łącznie ze mną) wracało z różnych misji często z poczuciem, że ominęła ich heroiczna część pobytu na wojnie. Stąd u wielu występowało poczucie, że tam, na wojnie było jakieś prawdziwsze życie niż tu, w domu. Że na wojnie było coś specjalnego i odmieniającego i że częścią tej przemiany było wystawienie na przedwczesną i gwałtowną śmierć. A jeśli się tej przemiany przez „chrzest ognia” nie doznało, to pozostało właśnie uczucie niedosytu, które czasem owocowało zmyślonymi opowieściami o przeżyciach.

 

Jak często w Twojej pracy/w życiu codziennym masz do czynienia z przemocą?

 

W czasie służby w Iraku i Afganistanie miałem możliwość obserwacji pośredniej skutków stosowania przemocy, tzn. widziałem martwych żołnierzy, zniszczone budynki, ślady po zamachach. Były to jednak sytuacje sporadyczne. Odczuwałem również skutki pośrednie zamachów i walk w postaci czytania i oglądania raportów dotyczących różnych działań wojennych i to odbywało się znacznie częściej, ponieważ na wojnie rzadko kiedy doświadcza się przemocy bezpośrednio, w tradycyjny sposób: walcząc i widząc wroga, który chce walczyć z nami.

 

W jakiej najgroźniejszej sytuacji brałeś udział?

 

Kiedy pomyślę teraz o sytuacjach w Kabulu, gdzie znajdowałem się blisko miejsca zamachu, to zawsze wydaje mi się, że byłem spóźniony albo przyjeżdżałem za szybko do miejsca zamachu. Rzekłby ktoś: żołnierskie szczęście. Rzecz jednak w tym, że nie da się przekonywująco powiedzieć, że coś było najgroźniejszego, skoro nic się w sumie nie wydarzyło.

 

Jak bardzo się boisz przemocy?

 

Bałem się w momencie, kiedy zagrożenie się działo niedaleko mnie – a przynajmniej tak sobie to wyobrażałem. Nie bałem się jednak przebywać w sytuacjach i miejscach, gdzie zagrożenie mogło wystąpić.

 

Spędziłem na wojnach w sumie ponad 7 lat, bardzo sobie ceniąc przełomy życiowe i dojrzewanie, jakich rzekomo doznawałem w tych latach. Kiedyś wyobrażałem sobie, że to dojrzewanie wynika z pobytu w trudnych warunkach, które miały ponoć uczynić mnie głębszym i bardziej wartościowym. Nic takiego się jednak nie stało, przemoc nie uszlachetnia.

 

Czy otarłeś/łaś się o śmierć?

 

Nie wiem.

 

Co czujesz, gdy (jeśli) stosujesz przemoc?

 

Stosując przemoc miałem poczucie zwycięstwa, wypełnienia zadania jakie sobie postawiłem, zadowolenia z przechytrzenia przeciwnika i pokonania go. Odczuwałem również chwilowe poczucie panowania nad sytuacją i własnej sprawczości w jakiejś konkretnej sytuacji.

 

Czy przemoc bywa przyjemna?

 

Nie odczuwałem nigdy przyjemności, raczej satysfakcję i zadowolenie, że spełniłem zadanie, że osiągnąłem jakiś cel. Najbliżej przyjemności byłem wtedy, kiedy czułem zmęczenie, ale czułem również, że właściwie wysilam się i poświęcam siebie, by osiągnąć coś, co wydawało się wówczas ważne.

 

Czy masz jakiś sposób, by opanować sytuację przemocową, nie stosując przemocy?

 

Zawsze i wszędzie staram się zrozumieć działanie drugiej strony. Postawienie sobie pytania na przykład, dlaczego zamachowiec się wysadził i zabił kilka osób, prowadzi do długiego rozważania motywów, okoliczności, historii, struktur, psychologii, socjologii, itd.

Próba zrozumienia – w moim przypadku – osłabia chęć odwetu lub dokonania przemocy („Myślenie rozleniwia okrutnika”). Choć oczywiście rozważania wyżej wymienionych aspektów nie wykluczają mojej gorącej ideowej niechęci do ludzi stosujących przemoc w imię różnych ideologii.

 

Jak myślisz, co wyzwala w ludziach najgorsze?

 

To, co najgorsze dla jednych, innym jawi się jako najlepsze możliwe rozwiązanie. Pytanie wydaje mi się źle postawione i prowadzić może do banalnych odpowiedzi.

Cóż bowiem może wyzwalać najgorsze? Szatan – powiedzą religijni moraliści, stosunki społeczne – powiedzą tani marksiści, ludzka natura – powiedzą zapoznani manichejczycy.

Sądzę, że najbezpieczniejszą odpowiedzią będzie słowo: okoliczności. Słowo to łączy temat z poprzednią odpowiedzią, ponieważ okoliczności zasługują na poznanie.

 

Czy liczba świadków wpływa na sytuację?

 

Nie mam zdania.

 

Jak najlepiej powstrzymać agresora?

 

Wygrać jego serce i umysł… czyli jeden strzał w klatkę i dwa w głowę. A poważnie, co to za pytanie? Należy zrobić wszystko, aby agresora powstrzymać środkami stosownymi do okoliczności, formy agresji i przewidywania stopnia szkodliwości agresji dla ofiary.

Spotkałem kiedyś żołnierza, który z podnieceniem opowiadał, jak rozpada się człowiek po trafieniu pociskiem kal. 30 mm

Czy broń powinna być dostępna dla wszystkich?

 

Nie. Jestem zwolennikiem silnego państwa, które chroni obywateli środkami dostosowanymi do okoliczności i czyni to „profesjonalnie”. Broń w rękach obywateli trąci jakimś darwinizmem i mitem Dzikiego Zachodu, i zdaje się nie obniża przemocy w społecznościach, a wprost przeciwnie.

 

lukasiewiczpiotr2

Piotr Łukasiewicz. Były żołnierz i dyplomata, reprezentujący Polskę w krajach ogarniętych konfliktem.

 

Kilka bardziej abstrakcyjnych pytań…

Czy przemoc jest bardziej podniecająca czy przerażająca?

 

Przemoc w recepcji ma przede wszystkim walor edukacyjny: jej oglądanie służy człowiekowi do nauczenia się możliwych sposobów na jej unikanie. Przemoc w sztuce ma walor estetyczny, może być nawet uznana za kategorię estetyczną, gdyż wiele dzieł sztuki nie byłoby możliwych bez opisu przemocy czy okrucieństwa.

Jeśli chodzi o doznania osobiste osób przemoc stosujących, to wyobrażam sobie, że jej użycie rodzi określone odczucia. Spotkałem kiedyś żołnierza, który z podnieceniem opowiadał, jak rozpada się człowiek po trafieniu pociskiem kal. 30 mm. Spotkałem też żołnierza-strzelca wyborowego, który za nic nie chciał opowiedzieć natrętnemu politykowi, co czuje celując do człowieka, i był widocznie przygnębiony pytaniami. Więc pewnie odpowiedź na Wasze pytanie jest: i taka i taka.

 

Śmieszna czy poważna?

 

Bycie żołnierzem i przebywanie wśród innych żołnierzy sprawia, że przesiąka się „heroizmem”, wynikającym z przebywania w środowisku, gdzie występuje przemoc. W takim środowisku odbywają się określone rytuały i przybiera się określony wizerunek, świadczący o wystawieniu na przemoc. Żołnierz na misji przygotowuje się do przemocy przez cały czas: chodzi na siłownię, by sprawniej ją zadawać, ogląda filmy wojenne, by włączyć się w nurt heroiczny kultury. Ubiera się specjalnie, nie tylko w mundur, ale stosuje różne gadżety i plakietki, które podkreślają jego przygotowanie do obcowania z przemocą.

Do dzisiaj pamiętam jednego z żołnierzy „spod Nangar Khel”, który przypominał bardziej pirata niż żołnierza, tak bardzo przemieniony był wizualnie i w sposobie zachowania, by pokazywać, że jest człowiekiem obeznanym z przemocą i że normalny wojskowy regulamin ubierania  go nie obowiązuje, bo on przeszedł przez inne piekła.

Zatem przemoc jest przede wszystkim bardzo poważna i heroiczna, tzn. wyjmuje człowieka z normalnej, świeckiej powszedniości i transformuje go w coś innego, z pewnością głębokiego i dodającego powagi, że tak powiem „śmiertelnej”.

Owszem, bywa też śmieszna, ale humor w przemocy podporządkowany jest powyższemu heroizmowi. Żart jest jeszcze jednym aspektem powagi i oswojenia z możliwością śmierci lub jej zadania.

 

Powszechna czy wyjątkowa?

 

Przemoc jest wyjątkowa w naszych czasach i w naszych europejskich warunkach, ponieważ przestała być dotkliwa i fizyczna. Masową przemoc możemy co najwyżej podziwiać w kulturze, nigdy jej nie doświadczając.

Zachód jak się obecnie wydaje, wypchnął przemoc i okrucieństwo poza nawias fizyczności i osobistego doznania, tzn. przemoc straciła aspekt masowej dotykalności i przeniesiona została albo na obrzeża Europy albo do kultury masowej lub sztuki wysokiej.

Nowoczesność polega nie tyle na płynności i zmienności pojęć, co raczej na odbierającym pewność i jednocześnie stabilizująco bezpiecznym przeniesieniu przemocy poza osobiste doświadczenie mieszkańca Zachodu. Aby zetknąć się z przemocą wojenną, rewolucyjną, powstańczą, wynikającą z konkurencji o zasoby, Europejczyk musi albo wyjechać na jedną z wojen albo włączyć telewizor lub komputer.

Dwuznaczność obecności przemocy w życiu mieszkańca współczesnego Zachodu polega na tym, że kultura i jej formy zastępują doświadczenie indywidualne przemocy. Nie ma tu pewnie miejsca na analizę skutków takiego przeniesienia, ale intuicyjnie wybieram Europę niż Afganistan. Można oczywiście powiedzieć, że Zachód przenosi swoją przemoc w inne rejony, że ją eksportuje i że koszty naszego stabilnego porządku wolnościowego ponoszą inni, ale… no cóż, lepiej mi tutaj, z naszą bezprzemocowością, niż tam, na wojnach i w demoralizacji społecznej, jaką te wojny wywołują.

 

Czy wyobrażasz sobie życie zupełnie bez przemocy?

 

Przemoc fizyczna i okrucieństwo pod różnymi postaciami, również psychicznymi, ekonomicznymi, werbalnymi są warunkiem rozwoju cywilizacji i jej kultury, trudno mi sobie przypomnieć historię jakiejkolwiek społeczności, gdzie nie zastosowano by przemocy w żadnej fazie jej istnienia.

Wydaje mi się również, że i rozwój jednostki łączy się z różnymi formami i intensywnością aktów przemocy, których jednostka ta dokonuje, świadomie lub nie, bezpośrednio oraz uczestnicząc lub działając w określonych sytuacjach (przemocy psychicznej, społecznej, ekonomicznej i innych).

Przemoc jest pojęciem zbyt szerokim, zawiera zbyt wiele równorzędnych lub zhierarchizowanych aspektów, by wyobrazić sobie życie bez niej.

Piotr Łukasiewicz

 

DATA PUBLIKACJI: 7 czerwca 2017
OSTATNIA AKTUALIZACJA: 13 listopada 2017