Dziewica i Jednorożec, Domenichino, ok. 1602, via Wikimedia Commons
Dziewica i Jednorożec, Domenichino, ok. 1602, via Wikimedia Commons

Dziewictwo – cnota nie/słusznie utracona?

Dziewictwo rzadko stanowi przedmiot debaty publicznej, akademickiej, jednak eksponowane jest w katolickim dyskursie teologicznym, zwłaszcza mariologicznym. Jako wczesne stadium rozwoju psychofizycznego (każdego) młodego człowieka, najczęściej obecne jest wśród przedstawień literackich, scenicznych i filmowych. Bywa także przedmiotem refleksji obyczajowej, psychologicznej, czy psychoanalitycznej. Jest bowiem problemem osobistym każdej dorastającej jednostki, ponieważ coś z nim trzeba zrobić: jakoś wyjść z etapu dzieciństwa, by wejść w stan dorosłości, tj. dokonać czy poddać się inicjacji seksualnej. Jego rytualno-fantasmagoryczna, ludowo-poetycka oprawa, kojarzy się z sytuacją w życiu niepowtarzalną, która zdarza się tylko raz, niczym kwiat paproci, zakwitający rozbawionym dziewczętom i chłopcom w noc Kupały (noc Świętojańską). W takiej postaci jednak dzisiaj wydaje się dziewictwo mocno przecenione, a starania o jego zachowanie – to przesada. Toteż sprowadza je na ziemię, dość niewybredne, plebejskie porzekadło (choć mądrość to ludowa, babska, z czasów moich studenckich, dziewczyńskich posiadówek) które głosi: <lepiej dać chłopakom, niż – w ziemi- robakom…> Co w praktyce znaczyło: pozbyć się go czym prędzej, mieć to za sobą, zapomnieć… W obyczajowości XXI w. dziewictwo wydaje się więc być w zaniku lub odwrocie. Stąd dzisiaj bodaj najprawdziwsza, najpewniejsza i najpowszechniejsza jego postać, to ‘extra virgin’, najlepsza oliwa (spożywcza), z pierwszego tłoczenia…

Nie jest też podejmowanie współżycia obowiązkowe, jak w niektórych utopiach, gdzie prokreacja stanowi oś instytucji społecznych: jak w „Państwie” Platona, czy w „Opowieści podręcznej” Margaret Atwood

Stan dziewiczy w większości języków oznacza byt w pierwotnej, nienaruszonej postaci, naturalny stan rzeczy, jak: „dziewicza puszcza”, „dziewiczy ląd”, „dziewiczy rejs”, czyli będący jeszcze przed rozpoznaniem – wniknięciem, penetracją, zastosowaniem albo użyciem, wypróbowaniem. Antropologicznie, jednostkowo i zbiorowo, jest więc stanem niewiedzy, nieświadomości i niewinności[1]. Dziewictwo dość jednoznacznie kojarzy się przy tym z poznaniem „w sensie biblijnym” tj. z wtajemniczeniem lub doznaniem o charakterze intymnym, zbliżeniem seksualnym, w którego skutku podlega też utracie. Defloracja jest bowiem nieodwracalna, gdyż hymen (błona dziewicza) nie odrasta samoistnie, nie regeneruje się, jak np. włosy czy paznokcie. Cała też skala doznań psychofizycznych związanych z inicjalnym kontaktem seksualnym, ów „pierwszy raz”, zwykle nie podlegają zapomnieniu, stając się, tak czy inaczej, pozytywnym lub negatywnym doświadczeniem wtajemniczenia w seksualność, czyli wstępem do życiowej dorosłości człowieka.

Kadr z filmu "Joanna D'Arc, 1999, reż. Luc Besson
Kadr z filmu „Joanna D’Arc”, 1999, reż. Luc Besson
Pierwsza wersja tekstu została wygłoszona na konferencji pt. „Nowa humanistyka – wyzwania i podsumowania”, zorganizowanej przez Interdyscyplinarne Centrum Badań Płci Kulturowej i Tożsamości UAM w Instytucie Kultury Europejskiej Uniwersytetu im. A. Mickiewicza w Gnieźnie, 26-27.04.2016. Za jego konsultację i wzbogacenie serdecznie dziękuję mojej Przyjaciółce, dr Krystynie Górniak-Kocikowskiej z South Connecticut State University w New Haven, USA.

Uprawianie seksu nie jest zasadniczo konieczne dla zdrowia, jak jedzenie, czy sen, twierdzi Dana Densmore (1972/1982) rozważając problem celibatu w feminizmie; można więc sobie seks, zwłaszcza w pewnym wieku, ‘odpuścić’. Nie jest też podejmowanie współżycia obowiązkowe, jak w niektórych utopiach, gdzie prokreacja stanowi oś instytucji społecznych: jak w „Państwie” Platona, czy w „Opowieści podręcznej” Margaret Atwood. Jest na ogół działaniem dobrowolnym, wynikiem konsensu dwojga, o ile nie okaże się skutkiem gwałtu, czyli kontaktem seksualnym wymuszonym. Wówczas uważane jest za przestępstwo i jeśli ujawnione, ścigane jest prawem. Jednak nawet osławione tzw. prawo pierwszej nocy (łac. ius primae noctis), wprawdzie odnotowywane w większości kultur etnicznych, stanowiło raczej mityczny relikt epoki przedfeudalnej, niźli faktyczny element średniowiecznego prawodawstwa. Obszernie dokumentuje rzecz Alain Boureau, (1995) w dyskursie wywołanym nagłośnieniem współcześnie problemu molestowania seksualnego, będącym efektem przemocy w hierarchii społecznej i zawodowej, związanej z patriarchalną dominacją płci.

Stan ten dzisiaj podlega rekonstrukcji medycznej, gdyż dziewictwo zachowane do ślubu, w świecie arabskim/kulturach Islamu, stanowi nadal istotny wymóg przedmałżeńskiej „czystości” młodej kobiety.

Wtajemniczenie w seks nie stanowi więc dzisiaj jakiegoś wyraźnego, ani zasadniczego, wymogu prawidłowego funkcjonowania jednostki w społeczeństwie. Nie jest ono, na szczęście, wyznacznikiem normy zdrowia psychofizycznego. Jednak w pewnym, nieco bardziej zaawansowanym wieku, 30-40 lat, być dziewicą, także męską, wprost nie wypada, a w każdym razie, nie ma się czym chwalić[2]. Ostentacyjne odcięcie się od sfery seksu, czy rezygnacja z jego uprawiania, świadczy dzisiaj o świadomym ograniczeniu lub odrzuceniu ważnego obszaru ludzkiego doświadczenia. Jest więc irracjonalne lub jest wynikiem słabości. Chyba, że obrana indywidualna ścieżka życiowa wyraźnie stawia wymóg tzw. nienaruszalności cielesnej, co zwykle wiąże się z celibatem, bezżennym stanem kapłaństwa, jak np. w katolicyzmie. Ale tak restryktywna forma życia konsekrowanego nie obowiązuje przecież w innych odłamach chrześcijaństwa. Wśród ludzi świeckich bywa również dziewictwo określane – i tak też traktowane – jako przejaw „niewinności”. Co jest jednocześnie stanem kłopotliwym, gdyż stanowi przeciwieństwo wiedzy i „dojrzałości”, pełni doświadczenia, kompetencji życiowych dorosłej jednostki.

Ferdynand Ruszczyc, Pierwsza komunia, źródło: Wikimedia Commons
Ferdynand Ruszczyc, Pierwsza komunia, źródło: Wikimedia Commons

Stan dziewiczy: przemilczany bywa i zapomniany, jak dziewice (także wdowy) konsekrowane, dziewice zakonne, czyli ‘zaślubione’ Chrystusowi, a wraz z jego śmiercią owdowiałe. Objaśnia to Arnold van Gennep w studium etnologicznym, opublikowanym po polsku niemal w sto lat od powstania „Obrzędów przejścia”(2006). Jednak mają one dzisiaj swoją polską stronę w Sieci[3] Także zaskakująca sława odzyskana w ostatnich dekadach np. przez Hildegardę z Bingen i jej twórczość (XII w.) pokazuje, że i po stuleciach milczenia może zakonnica stać się niemal ikoną medialną, jako Sybilla znad Renu. Bywa też jednak stan ten wyśmiewany, gdy najwyraźniej okazuje się wtórny, nieautentyczny, jak osławione „dziewice konsystorskie” opisane przez Tadeusza Boya-Żeleńskiego. To inaczej – dziewice „z odzysku”, spreparowane dla potrzeb niemożliwego do uzyskania rozwodu kościelnego, np. z orzeczenia małżeństwa ‘nie skonsumowanego’ (Janicki, 2015).

Hildegarda z Binden, źródło: Wikimedia Commons
Hildegarda z Binden, źródło: Wikimedia Commons

Stan ten dzisiaj podlega rekonstrukcji medycznej, gdyż dziewictwo zachowane do ślubu, w świecie arabskim/kulturach Islamu, stanowi nadal istotny wymóg przedmałżeńskiej „czystości” młodej kobiety. Ale, jak się zdaje, nie jest już tak restryktywnym warunkiem dla mężczyzny, który zwykle bywa starszy i poślubia kolejną żonę. Także w Europie zachodniej i w Stanach Zjednoczonych kwitnie, zwłaszcza wśród społeczności emigranckich, medyczny proceder przywracania nie dość cnotliwych narzeczonych do oczekiwanego u nich stanu „nietknięcia”. Etnologowie twierdzą, że dziewictwo nadal jest wymagane w kulturach Romów, którzy zwyczajowo wydają dziewczęta za mąż bardzo wcześnie. Stąd już 12/13-latki są poddawane obowiązującej tam „próbie chusteczki” (Chwieduk, Pomieciński, 2016). Niczym w XV w. Joanna d’Arc , w podobnie też zaaranżowanej scenie jednego z filmów o niej, gdzie poddana zostaje takiej próbie (fr. examen), nadzorowanej przez samą królewską teściową, Jolantę Sycylijską, (matka żony Karola VII) wraz z damami dworu i matronami, w celu ustalenia, czy istotnie jest ona dziewicą (La Pucelle) Orleańską, za którą się podaje (Pernoud, 1959, s.37). Znaczenie dziewictwa konsekrowanego w kulturach średniowiecza podkreśla Maria Bogucka (2005/ 2008). Wszelkie inne jego wersje i postaci odnajdujemy w „Historii celibatu” Elizabeth Abbot (2003).

Wszakże w nowożytnej świeckiej obyczajowości Zachodniej stan ten coraz częściej bywa racjonalizowany, odczarowywany, nawet bagatelizowany. Na przykład: komedia Szekspira, ”Wiele hałasu o nic”, wydaje się taki, lekki doń stosunek prezentować[4]. A przecież zawsze dziewictwo, zwłaszcza jego utrata, wiąże się z jakimś jednostkowym przeżyciem fundującym kolejny etap życia młodej kobiety lub mężczyzny. I lepiej mieć dobre inicjacyjne wspomnienia, niż przezwyciężać traumę gwałtu, czy to w warunkach pokoju, czy też wojny.

Kadr z filmu "Kobieta w Berlinie", Anonyma - Eine Frau in Berlin (original title), 2009
Kadr z filmu „Kobieta w Berlinie”, Anonyma – Eine Frau in Berlin (original title), 2009

Autorka pamiętnika z końca II wojny światowej wspomina horror nieustannego gwałtu na kobietach pozostających bez opieki w Berlinie. Szczególnie boleje nad losem młodych dziewcząt, tak wówczas pozbawianych dziewictwa (Anonyma, 2008). Podobny los spotyka też osamotnione kobiety włoskie ze strony żołnierzy alianckich, co przejmująco przedstawia obsypany nagrodami film „Matka i córka”(1960). W obydwu przypadkach inicjacja seksualna staje się przejawem zawłaszczania wolności oraz pohańbienia kobiet, będących zawsze w warunkach wojny  łupem zwycięzców.

kadr z filmu „Matka i córka” (1960)
kadr z filmu „Matka i córka” (1960)

Simone de Beauvoir (1949/2003 s. 408-409 ) podaje, jak sądzę, obecnie już mocno zdezaktualizowaną w kulturze europejskiej opinię na temat pozbawienia dziewictwa, gdy pisze ok. połowy ubiegłego stulecia: „W niektórych środowiskach dziewictwo ma tak wielką wartość, że jego utrata poza legalnym małżeństwem urasta do rozmiarów prawdziwej klęski. Dziewczyna, która ustępuje pod wpływem nierozwagi czy też zaskoczenia, uważa siebie za zhańbioną”. [Skądinąd pamiętam podobne przestrogi w czasach mojego dzieciństwa w Polsce lat 60. kolportowane wśród pokwitających dziewcząt, które ledwo zaczęły miesiączkować…] Ale chyba nadal ma de Beauvoir rację, gdy różnicuje całą sprawę ze względu na „anatomiczne przeznaczenie i obyczaje”, które przyznają inicjatywę mężczyźnie: „Oczywiście w stosunku do dziewiczego młodzieńca pierwsza kochanka ma również inicjatywę, ale posiada on autonomię erotyczną, przejawiającą się wyraźnie w erekcji: kochanka daje mu tylko faktycznie przedmiot, którego pragnął już przedtem, a mianowicie ciało kobiety. Dziewczyna potrzebuje mężczyzny, aby się jej objawiło jej własne ciało – a więc jej zależność jest bez porównania głębsza”.[5]

By Sassoferrato - Web Gallery of Art:   Image  Info about artwork, Domena publiczna, https://commons.wikimedia.org/w/index.php?curid=1432637
Sassoferrato, Dziewica Maria z Nazaretu, 1640-1650, źródło: Wikimedia Commons

Dziewictwo w sensie antropologicznym to naturalny stan wyjściowy, pierwotny, właściwy przedstawicielom obojga płci/rodzajów. W kulturach patriarchalnych definiowany i otaczany kultem przez władzę, tj. zasadniczo przez przedstawicieli rodzaju męskiego, i egzekwowany drogą surowych nakazów, zwłaszcza wobec dziewcząt (m.in. dla kontroli ich seksualności i ustalenia ojcostwa), głównie przez starsze kobiety – matki i babki. W chrześcijaństwie, przez autorytet duchowny, księżowski, dziewictwo zostało wyniesione na ołtarze za sprawą figury Marii z Nazaretu, matki Jezusa, niepokalanej dziewicy, mistycznie zaślubionej bogu. Jej syn w ten sposób zrodzony, Chrystus, także był (męską?) dziewicą, ale nie ’po matce’, lecz raczej z racji nie korzystania ze ‘sfery seksu’; o ile nie przypisać mu natury dwoistej – androginicznej. Dziewictwo miewało i inne egzemplifikacje ‘koronowane’ np. w wykonaniu angielskiej królowej, Elżbiety I, która z pomocą zręcznie pozorowanej fikcji – uosabiać miała dziewicę (the virgin queen) będącą zarazem matką narodu, niczym Matka Boska, unikając skutecznie zamążpójścia i rządząc swoim krajem aż 44 lata. Reliktami językowymi tej przedziwnej figury są m.in: wirginał – podobno jej ulubiony instrument – oraz angielska zdobycz w nowym świecie – Wirginia, stan w Ameryce Pn.

Portret Elżbiety I, Armada (1588), via Wikimedia Commons
Portret Elżbiety I, Armada (1588), via Wikimedia Commons
Młoda kobieta siedząca przy wirginale, Jan Vermeer, ok. 1670, The Wynn Collection Of Fine Art w Las Vegas, via Wikimedia Commons
Młoda kobieta siedząca przy wirginale, Jan Vermeer, ok. 1670, The Wynn Collection Of Fine Art w Las Vegas, via Wikimedia Commons

Potocznie w polszczyźnie dziewictwo jest utożsamiane z obyczajową „cnotą”, zaś cnotliwość równoważna jest „czystości”, a przesadną albo fałszywą czystość i/lub wstydliwość zwie się pruderią, zaś dotknięta nią osoba, zwłaszcza żeńska, okazuje się – „cnotką”. Wszakże antyczne i istotnie etyczne pojęcie cnoty ma charakter zalecanej przez Sokratesa ogólnej dzielności i prawości (phronesis) czyli zmierzania do pełnej doskonałości duchowej, do Platońskiej triady świata idei: dobra – piękna i prawdy. Jedną z jej wersji była, trochę później (IV w n.e.), sophrosyne, cnota powściągliwości, opanowania zmysłów oraz harmonii wewnętrznej, kultywowana np. przez Hypatię z Aleksandrii. Maria Dzielska (1993, s. 92-94) pisze: „jej (Hypatii) sophrosyne wyrażała się w całkowitej powściągliwości seksualnej, w jej słynnej cnocie czystości, co na pewno przyczyniało się do rozprzestrzenianej o niej przez uczniów opinii świętości. Do końca życia pozostawała dziewicą (-), zachowywała się zawsze wstrzemięźliwie, uprawiała widoczną w życiu codziennym ascezę, nosząc np. skromne ubiory (tribon filozoficzny), zachowując w każdej sytuacji powściągliwość i obyczajność”, stąd, pisze dalej: „Dziewictwo Hypatii zbliża ją bardziej do świętych chrześcijańskich niż do filozofek pogańskich, które zwykle zawierały związki małżeńskie” (Dzielska, 1993, przypis 80) – albo, dodajmy, były heterami, czyli wolnymi towarzyszkami filozofujących mężczyzn.

Rachel Weisz jako Hypatiaw filmie "Agora" (2009)
Rachel Weisz jako Hypatiaw filmie „Agora” (2009)

Dziewictwo było (i nadal jest) stanem zalecanym oraz oczekiwanym (!) w katolickich podręcznikach wychowania młodych dziewcząt, w swoim czasie dostarczanych przez hiszpańskich jezuickich nauczycieli na dwory ówczesnej Europy: Juana Luisa Vivesa (1524) i Jorge Loringa (1952). Dzielący ich rozprawy czas, 400 lat z okładem, nie zmienia bowiem zasadniczo nic w zasadach kształtowania wysoko urodzonych kobiet do wypełniania najbardziej podstawowych i tradycyjnych ról. Horror utraconego dziewictwa kwitują też słowa jednego z nich „Zaiste, dziwię się takiej dziewczynie, że chce jeszcze żyć” (Loring s.230, za: Partyka, 2017). Współczesna chrześcijańska personalistyczna koncepcja cnoty w sensie „czystości seksualnej” (Regulska, 2007) prezentuje dziewictwo jako stan, na który składają się dwa elementy: świadoma decyzja osoby oraz jej integralność (nienaruszalność) cielesna. Przy czym jest to stan odwracalny, w razie utraty bowiem, możliwy do odzyskania, czy wręcz „regeneracji”. Przykładem ma być biblijna Maria Magdalena. Podobno prostytutka (czy jedyna?) przebywająca w otoczeniu Chrystusa, później święta, do której, jak da się zauważyć, dość ambiwalentny i zmienny historycznie stosunek miewał kościół, a i laikat, traktując ją zrazu jako jawnogrzesznicę, aż po jedyną Jezusa apostołkę(!), jak miał orzec Odon z Cluny w X w. (za: Krawiecka, 2006).

Maria Magdalena, Micheloangelo Caravaggio, c. 1594–1595, Doria Pamphilj Gallery, Rome
Maria Magdalena, Micheloangelo Caravaggio, c. 1594–1595, Doria Pamphilj Gallery, Rome

Seksualność i akt płciowy są uwikłane w, lub wystawione na, grzechy nieczystości tj. pożądliwości. Poszczególna osoba może sama przejawiać pożądanie lub podlegać/ulegać pożądaniu innej osoby, następstwem czego jest niewłaściwe „użycie” seksu, jako zaspokojenia jedynie zmysłowego pożądania, podczas gdy normatywem, celem, jest tutaj miłość (najlepiej) małżeńska, a zatem z perspektywą prokreacji, czyli spłodzenia potomstwa.

Wpisanie seksualności w doktrynę religijną precyzuje dalej konstatacja zawarta jedynie w przypisie: „Akt płciowy ma w sobie pewną świętość. Każdy chrześcijanin, przez chrzest został zjednoczony z Chrystusem, stanowi z Nim jedno ciało. Stając się przez współżycie seksualne „jednym ciałem” z drugą osobą, łączy się nie tylko z jej ciałem, ale też z ciałem Chrystusa”. (Regulska, 2007, s.45, p 75). Nawet przy zdecydowanym nacisku na miłość małżeńską, a więc heteroseksualną, samo takie jej personalistyczne ujęcie nie przekreśla jeszcze kwestii miłości homoseksualnej w chrześcijaństwie. Trochę gorzej ma się sprawa np. z miłością lesbijską gdyby rozstrzygnąć jednoznacznie „męskość” (a nie androginię) Chrystusa… Nie do zaakceptowania są także na takim gruncie praktyki auto-seksualne, samozaspokojenia (np. masturbacja), a tym bardziej gwałt, czyli wymuszony akt płciowy – jako zachowania niespołeczne (czyli egoistyczne) oraz przestępcze. Zaleceniem/rozwiązaniem byłaby tu zatem asceza, a więc postawa Chrystusa.

„Przeznaczeniem” dziewicy jednak było i jest małżeństwo. Jakże czczone w kulturze i obyczajowości rodzimej, czego przejaw mamy bodaj w pieśni, której refren brzmi: „O Boże daj męża, daj męża, daj męża”…itd., itp.. Tak śpiewały polskie panny na wydaniu, co uwieczniła „Modlitwa dziewicy” Tekli Bondarzewskiej, zastosowana w charakterze tła muzycznego, w trakcie pierwszej prezentacji tego tekstu.[6]

Do lamusa trzeba przecież dzisiaj odesłać wyśmiewaną onegdaj „radę pani matki z epoki wiktoriańskiej”, która na pytanie swojej córki: „cóż mam począć w noc poślubną?” miała jej odpowiedzieć: „zamknij oczy, dziecko, i myśl o Anglii”. Taką narrację Agnieszka Gromkowska-Melosik (2013, s. 115) za innymi przypisuje samej królowej Wiktorii, skierowaną do jednej z jej licznych córek, zapewne po to, by utwierdzić małżonka w jej oczekiwanym nieuświadomionym vel dziewiczym, a i patriotycznym stanie… Choć rzecz jest znana i kolportowana wielokrotnie np. w teatrze z epoki, oczywiście wiktoriańskiej.

Młode dziewczyny najczęściej już wiedzą do czego służy seks, oraz powinny wiedzieć z kim warto go zażyć pierwszy raz. Tylko czy w ogóle można jeszcze stracić coś, czego już właściwie nie ma? Czy można stracić ”dziewictwo”? Oto zaistniała tutaj sytuacja dość zasadniczego przewartościowania: Tabu vs noa albo sacrum vs profanum. (Freud,1993)

Przez cały wiek XX dokonuje się bowiem szeroki proces de-tabuizacji oraz desakralizacji sfery seksu, co doprowadziło do rozluźnienia, bądź przewartościowania restrykcyjnego dotychczas podejścia do aktu inicjacji, którym jest utrata dziewictwa, jako zwyczajnego, powszechnego i nieuchronnego tym samym, podążając za ujęciem Freuda. W języku polinezyjskim włączony został seks w „noa”, przeciwieństwo „tabu”. Okazując się dzisiaj w przeważającej mierze sprawą/decyzją pozostającą w gestii prywatnej, znalazła się seksualność w orbicie profanum. Tylko więc religijne mity, kościoły i ich funkcjonariusze, pozostają nadal bastionem świętości dziewictwa.

 


Bibliografia:

Abbot Elizabeth (2003), Historia celibatu, przeł. Mariola Pacewicz, Wyd. Dolnośląskie, Wrocław.

Anonyma (M.Hillers) (2009), Eine Frau in Berlin/ Kobieta w Berlinie. Zapiski z 1945 roku, Świat Książki, Warszawa 2009

Beauvoir Simone de (1949/2003), Druga płeć, rozdz.3, Wtajemniczenie płciowe, ss.408-409 Wyd. Jacek Santorski & Co, Warszawa 2003;.

Bettelheim Bruno (1962/89), Rany symboliczne, Rytuały inicjacji i zazdrość męska, Czytelnik, Warszawa 1989.

Bogucka Maria (2005), Gorsza płeć. Kobieta w dziejach Europy od antyku po wiek XXI, Wyd. Trio, Warszawa, s.54-55./ Woman in the history of Europe from antiquity till the begin of the XXI cent., Warsaw 2008, s.34-35].

Boureau Alain (1995), Le droit de cuissage. La fabrication d’un mythe (XIIIe-XXe siècle), ed. A. Michel, Paris 1995.

Chwieduk Agnieszka, Pomieciński Adam (2016), Romowie – wszędzie obcy. Przykład Francji i innych krajów europejskich, wykład w ramach XXVI Dni Kultury Francuskiej i Frankofońskiej ”Francja Romów”,, Czytelnia Francuska UAM , Poznań 13.04.2016.

Densmore Dana (1971/1982), O celibacie, w: Nikt nie rodzi się kobietą,(red.) T .Hołówka i A Jasińska, Czytelnik, Warszawa, ss.305-311.

Dzielska Maria (1993), Hypatia z Aleksandrii, Wyd. UJ, Kraków.

Freud Zygmunt (1993), Totem i tabu, II .Tabu i ambiwalencja uczuć, Wyd. KR, Warszawa.

Gennep van Arnold (1909/2006), Obrzędy przejścia, 6. Obrzędy inicjacji (dziewice konsekrowane i prostytucja świątynna (ss.113-115), PIW, Warszawa.

Gromkowska-Melosik Agnieszka (2013), Kobieta epoki wiktoriańskiej. Tożsamość, ciało i medykalizacja, Impuls, Kraków.

Janicki Kamil (2015), Epoka hipokryzji. Seks i erotyka w przedwojennej Polsce, Wyd. Znak, Kraków.

Krawiecka Ewa (2006), Staropolskie portrety św. Marii Magdaleny, Wyd. Poznańskie Studia Polonistyczne, Poznań.

Partyka Joanna (2017), Nihil novi sub sole? Dwa dzieła o wychowaniu kobiet (1524 i 1952) ”Nauka” 1, s. 91-102.

Pernoud Regine (1959), Jeanne D’Arc, Editions du Seule, Paris.

Regulska Agnieszka (2007), Wartość czystości seksualnej. Analiza etyczno-pedagogiczna, Wyd. Maternus Media, Tychy.

 

Filmy:

Absolwent”/The Graduate (1967), reż. Mike Nickols, główne role – Dustin Hoffman i Ann Bancroft.

„40-letni prawiczek /40Year-old virgin”(2005), film amerykański ze Stevem Carellem w roli głównej.

„Matka i córka”/La ciociara” (1960),film włoski, (wg prozy Alberto Moravii), reż. Vittorio de Sica, z wielką rolą Sofii Loren, [remake: (1989)reż. Dino Risi.?]

„Wiele hałasu o nic/Much Ado about Nothing” (1993), komedia romantyczna (wg W. Szekspira), reż. Kenneth Branagh, wyk. Emma Thomson i cała plejada wspaniałych aktorów.

„A Woman in Berlin”(2008)


[1] W jęz. łacińskim – Virgo intacta,; we francuskim: la vierge intacte, -nonpenetre,-nonexplore, la pucelle/le puceau; w angielskim: the virgin, adj. virgin/chaste, intact, innocent; po niemiecku: die Jungfrau,jungfraulich,; po rosyjsku: deva, deviczestwo, devstwennost’.

[2] Zob. np. film amerykański „40-letni prawiczek/40Year-old virgin”(2005), którego bohater mocno musi się tłumaczyć otoczeniu ze swojej powściągliwości seksualnej.

[3] www.konsekrowane.org

[4] Zob „Wiele hałasu o nic/Much Ado about Nothing” (1993), film brytyjski,, którego osią intrygi jest pomówienie o utratę dziewictwa, czyli właśnie owego „nic”.

[5] Obraz niejako odwróconej inicjacji znajdujemy w słynnym filmie „Absolwent/The Graduate”(1967), gdzie dojrzała kobieta, pani Robinson, zadaje gwałt 21-letniemu Benowi.

[6] „Modlitwa dziewicy/Pray of a virgin” to światowy przebój popularnej literatury fortepianowej z ok. połowy XIX w. Utwór Tekli Bondarzewskiej (1829-1861), autorki ok.45. miniatur muzyki salonowej, publikowanej w jej czasach i później; żony i matki 5.dzieci, które odumarła w wieku 31 lat. Na płycie Marii Pomianowskiej, wśród 19 utworów instrumentalnych jest jeszcze kilka innych związanych tytułem z „dziewictwem”, czy może jednak stanem dziewczęcym. „Rumieniec-” oraz „Przysięga dziewicy” dość są podobne, słodkie i powabne, jakby ilustracja cnót dziewczęcych, sama – płochość, niewinność i wdzięk. Zaskakująca jest kariera tej muzyki, u nas przebrzmiałej, choć jak pamiętam, moja Babcia znała jeszcze pierwsze, zacytowane słowa refrenu. Współcześnie w Japonii i innych krajach Azji Pd/.Wsch. bardzo popularnej, wykorzystywanej np. w charakterze dzwonków na stacjach komunikacji miejskiej. Zob. Bondarzewska Tekla, Modlitwa dziewicy/”La Prerie d’une vierge”, wyk. Maria Pomianowska i przyjaciele, płyta: Tekla Bondarzewska, Zapomniany dźwięk, wyd. Zaiksbiem, 2012 Musart.

DATA PUBLIKACJI: 29 grudnia 2017
OSTATNIA AKTUALIZACJA: 1 czerwca 2018