One bilion rising/Nazywam się miliard. Co roku 14 lutego kobiety i mężczyźni na całym świecie tańczą, manifestując swoją niezgodę na przemoc wobec kobiet, luty 2018 w Brukseli, fot. Agnieszka Łozińska
One bilion rising/Nazywam się miliard. Co roku 14 lutego kobiety i mężczyźni na całym świecie tańczą, manifestując swoją niezgodę na przemoc wobec kobiet, luty 2018 w Brukseli, fot. Agnieszka Łozińska

Czwarta Fala Feminizmu

Nowa rzeczywistość kobiet

Czym jest Czwarta Fala Feminizmu? Jakie procesy ją wywołały? W jaki sposób łączy się z gender i czarnymi protestami? Odpowiedzi w tekście

Mówiąc dziś o czwartej fali feminizmu, nie mam na myśli nowego zestawu teorii – choć określana czasem jako źródłowa dla czwartej fali teoria intersekcjonalna zrewolucjonizowała nasze rozumienie mechanizmów wykluczenia i dyskryminacji. To, że oglądamy na własne oczy czwartą falę feminizmu, wydaje mi się oczywiste raczej dlatego, że owe procesy teoretyczne w pewnym pośpiechu towarzyszą gwałtownie zmieniającej się rzeczywistości i warunkom życia. Warto tu wziąć pod uwagę co najmniej kilka wymiarów: po pierwsze, praktyczne konsekwencje osiągniętej już emancypacji. Kobiety są aktywne, wyedukowane (w wielu krajach przeciętnie nawet lepiej niż mężczyźni), gotowe brać odpowiedzialność za kształt swojego życia. To sprawia, że zmienia się też instytucja małżeństwa. Ponadto, o ile przez tysiąclecia już samo urodzenie się mężczyzną postrzegano jako osobisty sukces ze względu na górującą rolę mężczyzn w życiu społecznym, dziś ten sukces nie jest już niczym zagwarantowany, a tradycyjnie męskie przywileje są nieustannie kwestionowane.

Uznanie na Światowej Konferencji Praw Człowieka w Wiedniu w 1993 r., że prawa kobiet i dziewczynek stanowią niezbywalną, integralną i niepodzielną część powszechnych praw człowieka, było wyczekiwane i nieodzowne. Prawdopodobnie jednak pozostałoby w sferze czystych deklaracji, gdyby nie historyczny kontekst. Trzy bloki, które do tej pory składały się na całość naszego świata, przestały istnieć. Strukturyzujące podziały i napięcia zniknęły, a takie przedsięwzięcia, jak Wspólnota Europejska, NAFTA czy Wspólnota Niepodległych Państw nie dawały wówczas żadnej nadziei, że będą w stanie wyprodukować jakąkolwiek moralną wspólnotę celów. Zwrot w postaci rozszerzenia rozumienia praw człowieka o prawa kobiet, które trzeba było opisać, a ich zrozumienie pogłębić, stał się okazją do nowego dziejowego otwarcia. Jak by na to nie patrzeć, wspólna praca rządów i organizacji pozarządowych nad kwestiami dotyczącymi kobiet zyskała nieoczekiwany wymiar czynnika stabilizującego (wszystkim chodzi mniej więcej o to samo) i legitymizującego Organizację Narodów Zjednoczonych. Przez dwa lata – od Konferencji w Wiedniu do Konferencji w Pekinie – we wszystkich krajach świata opracowywano raporty krajowe i alternatywne, z myślą o międzynarodowym ich znaczeniu. Lata 90. wbrew wielu lękom nie stały się areną walk o lokalne hegemonie być może właśnie dlatego, że intensywne zajęcie się prawami kobiet dało ONZ nowy mandat do działania…

imponuje równościowy duch w edukacji, coraz lepsza sytuacja kobiet na rynkach pracy i w gospodarce

Przyjęcie w 1995 roku na Światowej Konferencji ONZ w sprawach Kobiet w Pekinie tak zwanej Pekińskiej Platformy Działania, czyli wielowymiarowego i wieloaspektowego planu walki z dyskryminacją i nierównościami opierającymi się na płci, z początku wydawało się bardzo skomplikowanym pobożnym życzeniem. Jednak rozbicie Planu Działania na dwanaście obszarów i wskazanie różnych, często bardzo prostych i łatwych do wdrożenia rozwiązań w ciągu dwudziestu lat zaczęło przynosić niezwykłe skutki. Platformie Pekińskiej potrzeba było pewnego czasu na rozruch, ale już niebawem rozpoznanie i opisanie problemów oraz potrzeb zaczęło powodować rozmaite, kumulujące się z czasem efekty.

W dość powszechnym odczuciu z dwunastu obszarów pracy Pekińskiej Platformy Działania szczególnie dobrze opracowano rozdziały dotyczące edukacji, kobiet w gospodarce, przemocy wobec kobiet, kobiet u władzy oraz kobiet w sytuacji konfliktów zbrojnych. Zaskakujący w owych czasach, choć z dzisiejszej perspektywy całkiem zrozumiały sojusz Watykanu i państw muzułmańskich zablokował tymczasem konkretne sformułowania w obszarze zdrowia reprodukcyjnego (które znalazły się dopiero w stworzonych niedawno zapisach międzynarodowych Celów Zrównoważonego Rozwoju). Dzisiejsza sytuacja kobiet w ciekawy sposób odzwierciedla osiągnięcia Platformy Pekińskiej: imponuje równościowy duch w edukacji, coraz lepsza sytuacja kobiet na rynkach pracy i w gospodarce (gdzie, z jednej strony, mamy targetowaną pomoc dla kobiet w najuboższych społecznościach w krajach rozwijających się, a z drugiej niedawną delegalizację nierówności płacowych przez Islandię), skokowo zwiększona świadomość na temat przemocy domowej i przemocy wobec kobiet czy coraz lepsze rozumienie potrzeb kobiet w obszarach dotkniętych wojną czy katastrofami naturalnymi, a także wprowadzenie przynajmniej podstawowej genderowej świadomości w traktowaniu uchodźców i migrantów.

Fala dyskusji i wyznań pod hasztagiem #MeToo i pokrewnymi okazała się być publiczną debatą w najściślejszym tego słowa znaczeniu, gdyż zdołała głęboko przeobrazić szeroko podzielane intuicje moralne

Przez ponad dwadzieścia lat od podpisania Pekińskiej Platformy Działania równość płci stała się faktem społecznym, który ma konsekwencje gospodarcze, polityczne i kulturowe. Zmienia się nasze rozumienie fundamentalnych instytucji społecznych, takich jak obywatelstwo czy małżeństwo. Na jakie? Tego jeszcze do końca nie wiadomo, jest natomiast jasne, że fazy przejściowe polaryzują opinie i nastroje.

Powrót skrajnej prawicy na scenę polityczną, który niemal wszędzie w Europie ma podobną formę sojuszu sił konserwatywnych, populistycznych, fundamentalistycznie-religijnych, maskulinizmu (ruchów obrony praw mężczyzn i praw ojców, które zasadzają się raczej na obronie tradycyjnych przywilejów niż praw w rozumieniu specyficznych dla tych grup społecznych praw człowieka) i militaryzmu był możliwy dzięki jednoczącej platformie krytyki „ideologii gender“, krytyki  utożsamiającej mechanizmy równościowe z ukrytym totalitaryzmem, perwersyjnym traktowaniem natury czy zamachem na „europejską tożsamość“ (identyfikacja „ideologii gender“ z „islamizacją Europy“).

Jest to skoordynowana walka w obronie odchodzącego w przeszłość reżimu genderowego, który prof. Birgit Sauer z Kolegium Badań nad Płcią i Sprawczością na Uniwersytecie Wiedeńskim[1] nazwała „permanentnymi formami męskiej władzy, które są znacznie bardziej stabilne niż rządy“[2]. Te „permanentne formy męskiej władzy“, których niewidocznym, równoległym zadaniem było wzmacnianie męskiej tożsamości jako „lepszej“ od kobiecej, dzisiaj się kruszą. To paradoksalne spełnienie przepowiedni francuskiej filozofki Luce Irigaray, że zdemontowanie mocno zakorzenionej w naszym myśleniu hierarchizującej różnicy płciowej będzie musiało zakończyć się wrażeniem psychotycznym epizodycznej utraty tożsamości i rozpłynięcia we (wrogim) świecie dla dotychczasowych beneficjentów systemu, legitymizujących jego przemoc.[3]

Nastąpiło utowarowienie pracy opiekuńczej i reprodukcyjnej na niesłychaną skalę

Czwarta fala feminizmu opiera się na namyśle – głównie opartym na analizach doświadczeń – nad zmieniającymi się relacjami pomiędzy płciami i nad przemianami intymności, jakie wymusiło polityczne i społeczne wyrównanie sytuacji kobiet i mężczyzn. Fala dyskusji i wyznań pod hasztagiem #MeToo i pokrewnymi okazała się być publiczną debatą w najściślejszym tego słowa znaczeniu, gdyż zdołała głęboko przeobrazić szeroko podzielane intuicje moralne.[4]

Procesowi temu towarzyszą globalne przemiany gospodarcze. Finansjalizacja zglobalizowanej gospodarki i charakterystyczne dla neoliberalizmu podporządkowanie struktur państwowych kapitałowi doprowadziły do zmiany jakości pracy – czemu towarzyszą przemiany wynikające z cyfryzacji gospodarki i przemian strukturalnych, a także typowe dla gospodarek opartych na nierównościach procesy komasacji pracy. Ogólne pogorszenie warunków pracy produkcyjnej uderzyło w obszary pracy reprodukcyjnej i opiekuńczej. Nastąpiło utowarowienie pracy opiekuńczej i reprodukcyjnej na niesłychaną skalę. Polska minister spraw społecznych i pracy, Elżbieta Rafalska, podsumowała to zapewne bezwiednie, nazywając obniżenie wieku emerytalnego kobiet „uwalnianiem kapitału opiekuńczego“. Proces postrzegania tych obszarów życia, dotychczas uznawanych za „prywatne“, „intymne“ czy wolne od zależności kapitałowych, jako obszaru wymiany gospodarczej, postępuje. Wiąże się z nowymi postaciami ponadnarodowych nierówności i przepływów (ludzi, usług, kapitału), często znacznie bardziej dyskryminującymi czy opartymi na wyzysku, niż gdyby to utowarowienie zachodziło na płaszczyźnie lokalnej. Dotyczy to wszystkich wymiarów[5]: płatnej pracy opiekuńczej oraz reprodukcyjnej (sprzątanie, gotowanie, prowadzenie domu) wykonywanej często przez nielegalne migrantki[6], seksu[7] czy wręcz reprodukcji jako takiej w postaci surogacji czy dawstwa komórek rozrodczych.[8]

Postępowi technologicznemu, ale także społecznemu w tych obszarach nie towarzyszy jak na razie porównywalny postęp w regulacjach prawnych. Nie bez powodu. Skuteczne odpowiedzi prawne na wyzwania, które się tu pojawiają, będą musiały sięgnąć najgłębszych filarów ustrojowych nowoczesnej państwowości, takich jak pojęcie obywatelstwa, pokrewieństwa, a co za tym idzie – definicji małżeństwa czy rodziny. Pojęcie małżeństwa traci sens ekonomiczny (natomiast jego sens prawny ulega erozji wszędzie tam, gdzie nie dopuszcza się na równych prawach związków jednopłciowych), pojęcie rodziny już nie odnosi się do uprzywilejowanego typu więzi społecznej, a ponadnarodowe relacje reprodukcyjne wymagają nowatorskich rozwiązań, opartych w znacznie większym stopniu na regulacjach z poziomu międzynarodowego niż na prawodawstwie państw narodowych. Jeśli dodać do tego zmianę tempa i skali migracji w skali całego świata, a także sprawdzenie się w praktyce konstrukcji „obywatela Unii Europejskiej“, widzimy, że przeobrażenia te pociągają za sobą erozję państwa narodowego jako nadrzędnej instancji prawnej (suwerena).

Procesy te budzą panikę, która przejawia się zarówno w powrocie na scenę narodowych szowinizmów i ideologii „suwerenizmu“ pod postacią demokracji illiberalnych, jak i, co jest z tym ściśle związane i w przyjętej tu perspektywie fundamentalne, z gwałtownym i chaotycznym wdrażaniem rozwiązań wspierających tradycyjną rodzinę (tzw. family mainstreaming)[9].

Kolejnym zadaniem czwartej fali feminizmu jest przemyślenie tych instytucjonalnych przemian, a w szczególności zadanie, które postawiła Gayatri Chakraworthy Spivak, a mianowicie, skonstruowanie „genderowej koncepcji obywatelstwa“, o co zabiega w ostatnich latach w swoich publicznych wykładach i odczytach. Proces ten już trwa, jednak wciąż rzadko wychodzi poza mury uniwersytetów, podczas gdy praktyczne implikacje zmian społecznych i technologicznych „łatane są“ tymczasowymi i cząstkowymi rozwiązaniami, jeśli nie spotykają się z otwarcie agresywnymi i reakcyjnymi odpowiedziami w postaci choćby nawrotu nacjonalizmów czy popularyzacji polityki tożsamości, która fragmentaryzuje na naszych oczach kolejne społeczeństwa, rozpadające się na „plemiona“.

One bilion rising/Nazywam się miliard. Co roku 14 lutego kobiety i mężczyźni na całym świecie tańczą, manifestując swoją niezgodę na przemoc wobec kobiet, Akcja w Brukseli, 2017, fot.
One bilion rising/Nazywam się miliard. Co roku 14 lutego kobiety i mężczyźni na całym świecie tańczą, manifestując swoją niezgodę na przemoc wobec kobiet, Akcja w Brukseli, 2018, fot. Agnieszka Łozińska

Czwarta fala feminizmu musi więc zyskać wymiar ściśle polityczny: nie tylko wypracować własną propozycję filozofii polityki, ale także uzyskać i przekonstruować polityczny wpływ. W końcu to my same – ruchy feministyczne i ruchy kobiece – puściłyśmy w ruch większość tych procesów dzięki przełomowym ustaleniom w Wiedniu i Pekinie, o które zabiegałyśmy. Czas wyciągnąć z tego praktyczne konsekwencje i podjąć ciężar pozytywnej zmiany społecznej i kompleksowej, by nie powiedzieć rewolucyjnej, refleksji politycznej.

Feminizm dzisiejszy ma do zaoferowania nie tylko polityczną i filozoficzną refleksję nad tym, jak wprowadzić do konstrukcji ustroju myślenie o równości i różnicy nie przez pryzmat dyskryminacji i jej zapobiegania, ale także odpowiedź na to, jak wyjść z pułapek zastawionych przez tzw. politykę tożsamości. Ta ostatnia, jak wynika z poświęconego jej eseju Franka Furediego[10], często towarzyszy równościowym transformacjom społecznym. Walka z jawną niesprawiedliwością generuje impet, który trudno zagospodarować, zanim kolejny palący problem zyska wystarczającą polityczną widzialność, by ruch polityczny mógł płynnie przejść od jednego do drugiego celu. Momenty zawahania otwierają przestrzeń na „zwrot tożsamościowy“, mechanizmy konsolidacji działań raczej wokół tożsamości grupowej niż konkretnych zadań. O ile, jak identyfikuje to Furedi, w XVIII czy XIX wieku były to tożsamości w dużej skali, takie jak „naród“ czy „klasa“, dzisiaj, w dobie internetu, tożsamości wyostrzają się, robią się coraz bardziej szczegółowe, a procesy wyodrębniania się mają coraz bardziej wykluczający charakter. Warto pamiętać, że „internetowe bańki dyskusyjne“, które wykształciły się ostatnio dzięki postępom technologii komunikacyjnych, nie tylko fragmentaryzują społeczeństwa, ale też, a może przede wszystkim pozwoliły osiągnąć niespotykaną dotychczas aktywizację. Skala ludzi biorących na swój sposób udział w debacie jest dziś większa niż kiedykolwiek w historii, nawet gdyby wliczać w to starożytne Ateny z ich specyficzną demokracją bezpośrednią.

Feminizm wnosi tutaj unikalne doświadczenie budowania celowych sojuszy ponad podziałami – całe dekady funkcjonowania jako masa konkurujących i współpracujących ze sobą feminizmów, którym z grubsza chodzi o to samo. Ale to tylko jedna z praktycznych form ekspresji głębokiego zrozumienia, że różnica nie musi oznaczać hierarchii. Inną konsekwencją przyjęcia tego do wiadomości będzie genderowa koncepcja obywatelstwa: zapisanie w zadaniach państwa, że obywatele to nie uniwersalne byty, z których część podlega specyficznym dla płci ograniczeniom, ale istoty z zasady różne od siebie, których różnice i wynikające z nich prawa oraz obowiązki należy na równi uwzględniać w konstruowaniu wspólnej politycznej przestrzeni.


 

[1] Forschungsverbund Geschlecht und Handlungsmacht / Gender and Agency, Universität Wien,

https://genderandagency.univie.ac.at/.

[2] Por.: „Normalized Masculinities”. Constructing Gender in Theories of Political Transition and Democratic Consolidation, w: Jähnert Gabriele; Gohrisch, Jana; Hahn, Daphne; Nickel, Hildegard Maria; Peinl, Iris; Schäfgen, Katrin (red.): Gender in Transition in Eastern and Central Europe. Proceedings, trafo verlag, Berlin 2000, ss. 26-36.

[3] Francuska filozofka projektuje i postuluje świat zróżnicowany, ale nie-hierarchiczny, rozpraszający się w stronę afirmacji różnorodności, a nie zmierzający do zawsze tego samego fallicznego centrum. Upodmiotowienie i afirmacja kobiety, ocalenie w szczelinach opresji tego, co zostało wyparte, ale budowało jej siłę, to początek nowego rozumienia innych zależności jednostek, zarówno tych łączących je między sobą oraz tych, które tworzą więzi ze światem społecznym i biologicznym. Omówienie myśli francuskiej filozofki znaleźć można w: A. Araszkiewicz, Zapomniana rewolucja. Rozkwit kobiecego pisania w dwudziestoleciu międzywojennym, Wydawnictwo IBL PAN, seria Lupa Obscura, Warszawa 2015, zwł. ss. 221-238.

[4] Zob. np. relację matki porównującej swoje reakcje na opis nieprzyjemnego zachowania na randce do zdecydowanych i windykujących reakcji jej córki. R. Flowers, „My ‘bad sex’ is my daughter’s ‘assault’“, Medium.com, https://medium.com/@rebecca_flowers/my-bad-sex-is-my-daughters-assault-and-i-m-glad-e47acc829292.

[5] V. Spike Peterson, „Ekonomia polityczna (w ujęciu globalnym) jako trzy ekonomie: ekonomia reprodukcji, produkcji oraz ekonomia wirtualna. Analiza w duchu foucaultowskim“, przeł. A. Czarnacka, Biblioteka Online Think Tanku Feministycznego, 2007, http://www.ekologiasztuka.pl/think.tank.feministyczny/articles.php?article_id=581.

[6] Zob. zwł.: Global Woman: Nannies, Maids, and Sex Workers in the New Economy, B. Ehrenreich, A. Russell Hochschild (red.), Metropolitan Books/Granta, 2003.

[7] Zob. np. A. Pető, „Who pays for your sex life?“, Blog der Forschungsgruppe Osteuropa am Institut für Politikwissenschaft der Universität Wien, http://eastblog.univie.ac.at/2018/01/16/who-pays-for-your-sex-life/.

[8] Zob. np.: A. Pande, „Commercial Surrogacy in India: Manufacturing a Perfect Mother‐Worker“, Signs. Journal of Women i Culture and Society, vol. 35/4, Summer 2010.

[9] Zob. W. Grzebalska, A. Pető, „How Hungary and Poland have silenced women and stifled human rights“, The Conversation, 2016, https://theconversation.com/how-hungary-and-poland-have-silenced-women-and-stifled-human-rights-66743.

[10] F. Furedi, „The Hidden history of the identity politics“, Spiked Online, http://www.spiked-online.com/spiked-review/article/the-hidden-history-of-identity-politics/20596#.Wm7y4JM-dE4.

DATA PUBLIKACJI: 12 lutego 2018
OSTATNIA AKTUALIZACJA: 12 lutego 2018