Menander, fot. O.Mustafin [CC0], from Wikimedia Commons
Menander, fot. O.Mustafin [CC0], from Wikimedia Commons

Przeglądam rzeczy po zmarłym ojcu

śmierć ojca przypada na czas wojny peloponeskiej, wojna wciąż w tekturce i folii, ojciec najpierw w plastikowym worku

Przeglądam rzeczy po zmarłym ojcu, najpierw Menander, „Wybór komedii”, potem Libanios, „Wybór mów”, następnie „Wędrówka po Helladzie”, „Na olimpijskiej bieżni i w boju”, to Pauzaniasz, obok siebie na półce tak zwane „arcydzieła kultury antycznej”, jest też Herodian, Plutarch z Cheronei, ponownie Pauzaniasz, pozostawione przez ojca tak zwane arcydzieła kultury antycznej, tysiące lat po końcu antyku kończy się ojciec i pozostawia swoją kolekcję arcydzieł, do kupienia w kiosku, tekturka a w niej jedno z arcydzieł kultury antycznej, w czerwcu Ksenofont, w maju Tacyt, ojciec umiera w styczniu, to miesiąc Tukidydesa i „Wojny peloponeskiej”, tom pierwszy, śmierć ojca przypada na czas wojny peloponeskiej, wojna wciąż w tekturce i folii, ojciec najpierw w plastikowym worku, twarz zupełnie blada, zmarszczona powieka, fałdy na tej powiece, potem fałdy w drewnianej trumnie, „następnego lata, w porze dojrzewania zboża podjęli peloponezyjczycy wyprawę do attyki”, podróż ojca kończy się na jednej z wydm (tam rozsypałem prochy), kończy się chmurką pyłu rozświetloną słońcem. Patrzę na ciągnące się rzędami na półkach „arcydzieła kultury antycznej”, wydają mi się tak nierzeczywiste, jak przemiana mówiącego ciała w drobinki ulatujące z wiatrem. Biorę do ręki tom „Liryka starożytnej Grecji”, chyba jedynie po to, by sprawdzić, czy nie jest pusty w środku, przełamać poczucie obcości, jakie budzi we mnie ten starożytny mur książek. Safona, Pindar, Symonides, śmierć ojca była cicha, kilka przygodnych słów, mamrotanie, dźwięk sączących się z kroplówki płynów. Przerzucając kolejne strony, przypominam sobie pewien rodzaj rozczarowania, jaki towarzyszył mi w trakcie odchodzenia ojca. Siedząc przy jego gasnącym ciele, czekałem na ostatnie słowo, które mogłoby ze mną zostać, słowo, które nigdy nie padło. Wydawało mi się, że życie dobiegające kresu nie może tak po prostu rozpłynąć się w białym i milczącym świetle szpitalnych lamp.

DATA PUBLIKACJI: 8 lipca 2018
OSTATNIA AKTUALIZACJA: 11 lipca 2018