harari1

Rewolucja nadchodzi

Rozmowa z Yuvalem Noahem Hararim

O panach i niewolnikach w czasach sztucznej inteligencji, Homo Deus i klasie zbędnych ludzi – z prof. Yuvalem N. Hararim, historykiem i autorem kultowych książek „Homo Sapiens. Krótka historia ludzkości” i „Homo Deus. Krótka historia jutra” rozmawia Renata Bożek

Twierdzi pan, że ludzkość stoi w obliczu największej rewolucji od czasów początków życia. Dlaczego rewolucja technologiczna ma być ważniejsza od rewolucji poznawczej, która dała naszym przodkom złożony język i świadomość, neolitycznej – związanej z udomowieniem zwierząt i roślin oraz powstaniem osiedli, miast i państw – czy naukowej, która przyniosła nam oświecenie, globalizację i kapitalizm?

Dlatego, że przez ostatnie 4 miliardy lat wszystkie formy życia były kontrolowane przez zasady naturalnej selekcji i prawa biochemii. Nie miało znaczenia czy jesteś dinozaurem czy amebą, człowiekiem czy kotem. Byłeś zrobiony z organicznych części. Obecnie nauka wprowadza nas w zupełnie inną erę: erę AI – sztucznej inteligencji. To oznacza, że selekcja naturalna zostanie zastąpiona inteligentnym projektem, który stanie się zasadniczą siłą w ewolucji życia. Życie wymknie się prawom biochemii i po raz pierwszy od 4 miliardów lat ewolucji zobaczymy nieorganiczne formy życia.

Fuzja infotechnologii z biotechnologią wiedzie do powstania algorytmów, które będą zdolne analizować nas i komunikować się z nami

Rewolucja technologiczna wyłania się z połączenia dwóch ogromnych fal naukowych. Z jednej strony naukowcy zajmujący się informatyką rozwijają sztuczną inteligencję – algorytmy, które mogą się uczyć, analizować olbrzymie ilości informacji i rozpoznawać wzory z nadludzką wydajnością. W tym samym czasie biolodzy i uczeni społeczni rozszyfrowują ludzkie emocje, pragnienia i intuicje. Fuzja infotechnologii z biotechnologią wiedzie do powstania algorytmów, które będą zdolne analizować nas i komunikować się z nami, a wkrótce też wykonywać daną pracę lepiej od ludzkich lekarzy, kierowców, żołnierzy czy bankierów.

Lepiej też od ludzkich członków zarządów! W maju 2014 roku Deep Knowledge Ventures – spółka z kapitałem podwyższonego ryzyka specjalizująca się w medycynie regeneracyjnej – członkiem zarządu mianowała algorytm nazywany VITAL. Podobnie jak koledzy z gatunku Homo Sapiens VITAL miał prawo głosu w kwestii inwestowania w określone firmy. Jedni uważali, że to przełom. Inni, że to tylko chwyt marketingowy Deep Knowladge Ventures, bo obecnie większość podobnych firm opiera swe decyzje na analizach komputerowych danych. Co jednak ciekawe, po analizie decyzji inwestycyjnych VITALa, okazało się, że rekomendował inwestowanie w firmy, które dawały więcej władzy podobnym mu algorytmom! Pan sugeruje, że ten nepotyzm może prowadzić do stworzenia firm czy wręcz korporacji, których właścicielami będą algorytmy. Czy nie jest to zbyt daleko idąca implikacja?

Taka sytuacja może wydawać się niemożliwa, ale zanim zlekceważymy tę ideę, powinniśmy uświadomić sobie, że większość naszej planety już jest własnością nieludzkich, intersubiektywnych jednostek, „osób prawnych”, takich jak narody i korporacje. Chociaż Izrael, Polska czy Coca-Cola nie mają ani ciała, ani umysłu, są jednak podporządkowane prawu międzynarodowemu, mogą posiadać własną ziemię i pieniądze, mogą pozwać lub zostać pozwane do sądu. Niedługo podobnym statusem możemy obdarzyć algorytmy.

Algorytm będzie więc mógł posiadać imperium transportowe albo spółkę z kapitałem zwiększonego ryzyka. Jeśli podejmie dobre decyzje, może zebrać fortunę, którą będzie mógł zainwestować w np. rynek nieruchomości i zacząć wynajmować nam mieszkanie.

Pięć tysięcy lat temu większość Sumeru była własnością wyobrażonych bogów takich jak Eneki i Inana. Jeśli bogowie posiadali ziemię i zatrudniali ludzi, dlaczego nie mogą robić tego algorytmy?

Rzeczywiście, to może być łatwiejsze niż nam się wydaje… Tym bardziej, że na przykład w Polsce instytucja reprezentująca katolickiego Boga ojca, jego syna Jezusa Chrystusa i matkę Jezusa – Maryję, z ogromnym sukcesem gromadzi ziemię, kamienice i pieniądze w ich imieniu. Ludzie sarkają, ale godzą się z tym stanem rzeczy. Tak jak niemal wszyscy pogodziliśmy się z tym, że drogę znajduje nam GPS. Dziesięć lat temu było nie do pomyślenia, żeby taksówkarzem został ktoś, kto nie zna mapy miasta i słucha swojego smartfona, który mówi mu, jak jechać. Teraz to norma. Obecność algorytmów staje się dla nas coraz bardziej naturalna. Co dalej?

Wkrótce stracimy zdolność znajdowania drogi samodzielnie. Im bardziej polegamy na algorytmach, żeby decydowały za nas, tym bardziej tracimy zdolność samodzielnego podejmowania decyzji. Bo jeśli nie ćwiczysz tej zdolności, tracisz ją. To jak trenowanie mięśni – kiedy przestaniesz chodzić na siłownię, twoje mięśnie słabną.

Na dłuższą metę algorytmy mogą przegonić ludzi nawet w tych obszarach, które wymagają inteligencji emocjonalnej i kreatywności

Jedną z bardzo ważnych, widocznych w kolejnych dekadach, choć obecnych już teraz zmian związanych z rewolucją technologiczną będzie przemieszczenie władzy z ludzi na algorytmy. Coraz więcej decyzji, które w przeszłości były zmonopolizowane przez istoty ludzkie, będzie podejmowanych przez komputery i algorytmy przetwarzające wielkie zbiory danych (big data algorithms). Od drobnych spraw, np. jak trafić pod wskazany adres, do spraw wielkich, dotyczących świata finansów. W podejmowaniu mądrych i efektywnych decyzji finansowych bardzo istotna jest prędkość i zdolność analizowania ogromnej liczby informacji. AI może to robić szybciej i lepiej niż jakakolwiek ludzka istota. Kolejna przewaga AI w świecie finansów polega na tym, że sztuczna inteligencja nie ma emocji, nie ma ciała, nie męczy się, nie frustruje, nie rozprasza. Jest więc bardzo prawdopodobne, że w nadchodzących dekadach coraz więcej decyzji finansowych będzie podejmowanych raczej przez AI niż przez ludzi i rywalizacja na rynku finansowym będzie rywalizacją nie między ludźmi i algorytmami, ale między algorytmami. Za 50 lat żadna ludzka istota nie będzie zdolna zrozumieć systemu finansowego zarządzanego przez AI. Tylko sztuczna inteligencja będzie miała pojemność potrzebną do przetwarzania ogromu danych tak szybko, żeby zrozumieć świat finansów.

Yuval Noah Harari

Historyk, myśliciel, autor światowych bestsellerów „Sapiens. Od zwierząt do bogów”, „Homo Deus: Krótka historia jutra” i „21 lekcji na XXI wiek”.
Urodzony w Hajfie w Izraelu w 1976 r., otrzymał doktorat na Uniwersytecie w Oksfordzie w 2002 r. i jest obecnie wykładowcą na Wydziale Historii na Uniwersytecie Hebrajskim w Jerozolimie.
Początkowo specjalizował się w historii świata, historii średniowiecznej i historii wojskowości. Jego obecne badania koncentrują się na pytaniach makro-historycznych, takich jak: Jaki jest związek między historią a biologią? Jaka jest zasadnicza różnica między Homo sapiens i innymi zwierzętami? Czy w historii istnieje sprawiedliwość? Czy historia ma kierunek? Jakie pytania etyczne stawia nauka i technologia w XXI wieku?
Po eksploracji w głąb przeszłości w książce „Sapiens. Od zwierząt do bogów” (2011) a następnie w przyszłości – „Homo Deus. Krótka historia jutra” (2016) opublikował w 2018 roku „21 lekcji na XXI wiek”, których tłumaczenie i wydanie przygotowuje w Polsce Wydawnictwo Literackie (premiera 30 października 2018). W najnowszej książce autor stawia pytania dotyczące chwili obecnej.

Yuval Noah Harari w Berlinie, 2 marca 2017, fot. Daniel Naber, via Wikimedia Commons
Yuval Noah Harari w Berlinie, 2 marca 2017, fot. Daniel Naber, via Wikimedia Commons

Czy w takim razie uzasadniona jest nadzieja, że twórcze myślenie będzie naszym atutem w świecie automatycznych samochodów, inteligentnych lodówek i superinteligentnych algorytmów? Czy to tylko złudna pociecha?

Na dłuższą metę algorytmy mogą przegonić ludzi nawet w tych obszarach, które wymagają inteligencji emocjonalnej i kreatywności, takich jak np. prawo i sztuka. Prawnikom, którzy prowadzą negocjacje lub przesłuchują świadka w sądzie potrzebna jest umiejętność analizy ludzkich emocji, żeby wiedzieć, kiedy ktoś kłamie, kiedy jest pewny siebie lub przestraszony. Artyści również mają do czynienia z emocjami – często myślimy, że głównym zadaniem artysty jest odzwierciadlanie i wzbudzanie radości, smutku, miłości czy gniewu.

W jaki sposób prawnicy i artyści rozpoznają emocje? Analizują zewnętrzne sygnały takie jak słowa, mimika twarzy, ton głosu. Komputery teraz uczą się analizowania ludzkiej mowy, ludzkiej ekspresji mimicznej, ludzkiego tonu głosu, i w niektórych przypadkach robią to lepiej niż przeciętny człowiek. Za pomocą przyglądania się ruchom mięśni i ruchom gałki ocznej komputer może ocenić czy jesteś smutna czy zła.

Wkrótce mogą być w stanie zrobić o wiele więcej. W nadchodzących dekadach biometryczne sensory staną się najprawdopodobniej powszechne, więc komputer podłączony do takich sensorów będzie w stanie zanalizować nie tylko twoją mimikę twarzy i ton głosu, ale też to, co dzieje się we wnętrzu twojego ciała. Za pomocą monitorowania twojego ciśnienia krwi, aktywności mózgu i niezliczonych innych biometrycznych danych AI może wiedzieć, czy czujesz się zła, smutna czy zakochana z dużo większą dokładnością niż jakikolwiek ludzki prawnik czy artysta. Choć AI nie będzie odczuwać żadnych własnych emocji, może się nauczyć grać na ludzkich uczuciach jak na keyboardzie. Tak więc nawet prawnicy i artyści mogą być zastąpieni przez AI.

images

Czy te potężne algorytmy mogą stać się nowymi władcami świata? Czy możemy my, ludzie, stać się dla nich tym, czym udomowione zwierzęta są dla nas: podporządkowanymi stworzeniami, służącymi potrzebom ich superinteligentnych panów? 

To mało prawdopodobne. Roboty i komputery nie zniewolą nas, ponieważ nie będą posiadać żadnej świadomości i żadnych pragnień. Filmy science fiction mają tendencję do mylenia inteligencji ze świadomością i zakładają, że do dogonienia ludzi pod względem inteligencji potrzebują też świadomości podobnej do ludzkiej. W rzeczywistości, komputery mogą przewyższać człowieka w wykonywaniu wielu prac i nie potrzebują do tego świadomości, bo inteligencja i świadomość to dwie bardzo różne rzeczy. Inteligencja to zdolność do rozwiązywania problemów. Świadomość to zdolność do odczuwania takich rzeczy jak ból, przyjemność, miłość i gniew. W przypadku ludzi i innych ssaków inteligencja idzie w parze ze świadomością. Bankierzy, kierowcy, lekarze i artyści przy rozwiązywaniu problemów odwołują się do swoich uczuć. Komputery zaś mogą rozwiązywać te same problemy w sposób bardzo różny od ludzkiego, i nie ma absolutnie żadnych powodów myśleć, że będą do tego potrzebować świadomości.

W ciągu ostatniego półwiecza nastąpił ogromny postęp jeśli chodzi o inteligencję komputerów. Jeśli chodzi o ich świadomość – nic się nie zmieniło, jest taka jak była pięćdziesiąt lat temu i o ile wiem, komputery w 2018 nie mają więcej świadomości niż ich prototypy z lat 50-tych XX wieku. Nic też nie wskazuje, że to się zmieni.

Może być tak, że jest kilka alternatywnych ścieżek wiodących do super-inteligencji i tylko jedna z nich zakłada rozwinięcie świadomości. Tak jak samoloty latają szybciej niż ptaki bez wytworzenia piór, tak i komputery mogą rozwiązywać problemy znacznie lepiej od ludzi bez rozwinięcia uczuć. Oczywiście do tego, żeby leczyć ludzkie choroby, rozpoznawać terrorystów, kojarzyć pary i sterować pojazdem na przeludnionej ulicy, AI musi adekwatnie analizować ludzkie emocje. Ale może to robić bez jakiejkolwiek emocji po swojej stronie.

Wiele filmów o AI jest tak oderwanych od realności, że podejrzewam, że tak naprawdę wcale nie są o AI. Są o czymś innym. Na przykład, w wielu z nich naukowiec-mężczyzna tworzy robota-kobietę, i albo robot staje się świadomy, albo naukowiec zakochuje się w robocie, albo robot próbuje zabić naukowca, albo wszystko na raz. Takie filmy są tak naprawdę nie o ludzkim strachu przed inteligentnymi robotami. Są o męskim strachu przed inteligentnymi kobietami. To filmy o feminizmie, a nie o AI.

i-homo-deus-krotka-historia-jutra-yuval-noah-harari

Ale lęki przed byciem zastąpionym na rynku pracy przez AI, przed permanentnym bezrobociem i przed życiem w świecie największych nierówności w historii są już znacznie bardziej realistyczne, prawda?

To prawda, że AI zupełnie zmieni ekonomię, a w szczególności rynek pracy. Jako że sztuczna inteligencja większość prac będzie wykonywać lepiej niż ludzie i przejmie coraz więcej zawodów, będziemy świadkiem powstania nowej, ogromnej klasy społecznej – klasy ludzi zbędnych (useless class). Ludzi, którzy nie będą mogli konkurować z AI. Pięć czy dziesięć lat temu komputery, które prowadzą samochód lepiej niż ludzie, to było science fiction. Dzisiaj większość ekspertów z branży motoryzacyjnej przypuszcza, że to kwestia czasu – może dziesięciu, może dwudziestu, może trzydziestu lat – kiedy komputery i automatyczne samochody wypchną kierowców z rynku pracy i zastąpią miliony taksówkarzy, kierowców ciężarówek i autobusów. Zastąpienie ludzkich lekarzy przez AI to również kwestia czasu.

Towarzyszyć temu będzie ogromna zmiana sił ekonomicznych i politycznych – przejście od władzy większości do władzy bardzo wąskiej elity, która będzie posiadać i kontrolować algorytmy, komputery i sieci.

 

Elity składającej się z Homo Deus – ludzi udoskonalonych biotechnologicznie tak, że będą inteligentniejsi, wytrzymalsi i zdrowsi niż zwykły przedstawiciel naszego gatunku Homo Sapiens?

Groźny scenariusz jest taki, że ludzkość podzieli się na dwie części. W 2100 roku najbogatszy 1 procent może posiadać nie tylko większość światowego bogactwa, ale też większość światowej urody, kreatywności i zdrowia. Będzie mieć władzę ekonomiczną i polityczną większą niż jakakolwiek elita w historii. Większość ludzi, zwykłych Homo Sapiens stanie się członkami nowej klasy ludzi zbędnych. Być może najważniejsze ekonomiczne, socjologiczne i polityczne pytanie XXI wieku będzie brzmiało: Co zrobić z setkami milionów zbędnych ludzi? Zbędnych nie z punktu widzenia ich rodziców, partnerów i przyjaciół; zbędnych z punktu widzenia systemu ekonomicznego i politycznego.

nawet jeśli pojawią się nowe zawody, będą wymagały bardzo wysokich umiejętności, kreatywności, pomysłowości i plastyczności.

Optymiści mówią, że pojawią się nowe zawody. Już teraz armia USA potrzebuje 30 ludzi do obsługi każdego Predatora czy Reapera – dronów bojowych latających nad Syrią. Kolejnych 80 ludzi potrzeba do analizowania informacji pozyskanych dzięki tym dronom. Może więc nie będzie tak źle?

Oczywiście pojawią się nowe typy zawodów, ale nie możemy być pewni, że będzie ich wystarczająco wiele. W dodatku są dwie główne przeszkody, które mogą uniemożliwić rozwiązanie problemu klasy ludzi zbędnych. Przede wszystkim, nawet jeśli pojawią się nowe zawody, będą wymagały bardzo wysokich umiejętności, kreatywności, pomysłowości i plastyczności. Większość ludzi po prostu nie będzie miała wystarczającego wykształcenia i wyszkolenia, żeby sprostać tym nowym zawodom. Co gorsza, rewolucja wprowadzająca AI na rynek pracy nie będzie jednorazowym przełomem. To będzie kaskada coraz to większych i większych rewolucji. Tak więc jakikolwiek nowy zawód się pojawi, w ciągu dziesięciu czy dwudziestu lat również zostanie przejęty przez nową generację komputerów i algorytmów. Tak więc idea posiadania jednego zawodu lub jednej profesji przez całe życie stanie się przestarzała.

W XXI wieku powstanie sztucznej inteligencji i biotechnologia z całą pewnością zmienią świat, ale to nie oznacza jednego, deterministycznego efektu tych zmian. Możemy wykorzystać je do stworzenia różnych typów społeczeństw. Jak to zrobić mądrze? – jest najważniejszym pytaniem, przed jakim stoi obecnie ludzkość. Znacznie ważniejszym od globalnego kryzysu ekonomicznego, od wojen na Bliskim Wschodzie, od kryzysu uchodźczego w Europie. Przyszłość nie tylko ludzkości, ale prawdopodobnie też życia jako takiego, zależy od tego, jak wykorzystamy AI i biotechnologię.

Aktualni władcy świata preferują użycie algorytmów do manipulowania naszymi danymi, żeby wygrać wybory. Facebook wie o swoich użytkownikach więcej niż wiedzą ich partnerzy, rodzice i przyjaciele w realu. Wszczepianie pod skórę mikroczipów wielkości ziarnka ryżu, które zastępują dowód osobisty, karty kredytowe, klucze i kartę miejską zyskuje popularność w Szwecji. Ponad trzy tysiące wolontariuszy twierdzi, że to bardzo wygodne rozwiązanie, bo nie muszą się martwić kradzieżą portfela. Następny krok to…

Ciągłe monitorowanie ludzi za pomocą kamer i czujników, i wykorzystywanie AI do analizowania zebranych danych. To doprowadzi do tego, że po raz pierwszy w historii będzie możliwy system, który będzie wiedział o ludziach więcej niż oni sami wiedzą o sobie. Radzieckie KGB mogło śledzić cię cały dzień, ale ponieważ nie dysponowało AI ani danymi o twojej biologii, nie wiedziało, co czujesz i myślisz. Za pomocą połączenia biometrycznych czujników i zaawansowanej sztucznej inteligencji przyszłe rządy mogą stworzyć system, który będzie znał nasze uczucia i myśli nawet lepiej od nas samych! Taki system nie tylko będzie mógł inwigilować ludzi, ale też kontrolować i manipulować nimi z niespotykaną dotychczas skutecznością. W ten sposób ludziom przyjdzie żyć w cyfrowej dyktaturze.

71vOyCvUMJL

W takich okolicznościach jakikolwiek protest przeciwko rządzącej elicie wygląda marnie. Jeszcze marniej zdaje się wyglądać codzienność większości ludzi: życie bez wpływu na otaczający świat, bez wartości politycznej, bez pracy, bez nadziei na zmianę na lepsze. Co się stanie z poczuciem własnej wartości i poczuciem sensu życia? Czy to możliwe, jak twierdzą niektórzy, że znajdziemy je w grach komputerowych i światach wirtualnych?

Takie rozwiązanie wydaje się przerażające i dystopijne dopóty, dopóki nie uświadomimy sobie, że w rzeczywistości ludzie przez tysiące lat grali w gry wirtualne. Do tej pory nazywaliśmy je religiami. W judaizmie, chrześcijaństwie i innych religiach wymyślasz reguły, które nie istnieją poza twoją wyobraźnią. Spędzasz życie na zbieraniu punktów i unikaniu rzeczy, które pomniejszają ci punktację. I jeśli w momencie śmierci masz wystarczającą liczbę punktów, wtedy przechodzisz na następny poziom – do nieba. Miliardy ludzi znajduje poczucie sensu w graniu w te gry.

To może nie ma się czym za bardzo martwić? Może lepiej cieszyć się życiem, żyć tu i teraz, i nie przejmować się za bardzo odległą przyszłością?

Obawiam się, że ta przyszłość nie jest znów taka odległa. To nie jest problem, który możemy odłożyć na dziesięć czy dwadzieścia lat. Nie możemy powiedzieć sobie: „Ok, rewolucja AI zacznie się w 2040 lub 2050 roku i wtedy będziemy się martwić”. Musimy martwić się już dzisiaj, bo już dzisiaj musimy odpowiedzieć sobie na pytania czego uczyć dzieci w szkołach, czego uczyć licealistów i studentów w 2018 roku, żeby mieli potrzebne umiejętności w roku 2040. Jeśli będziemy czekali do 2040 roku, będzie za późno.

Wielkim problemem jest to, że nie wiemy, jaki będzie rynek pracy i jaka będzie sytuacja ekonomiczna w 2040 czy 2050 roku. Nikt nie wie. Po raz pierwszy w historii nie mamy pojęcia jak świat będzie wyglądał za dwadzieścia, trzydzieści czy czterdzieści lat. Tak więc nie mamy pojęcia, czego uczyć nasze dzieci. Najlepsze wydaje się postawienie na mentalną plastyczność i równowagę umysłową. Jedyną rzeczą, którą możemy być pewni w odniesieniu do świata w roku 2040 jest to, że będzie to świat bardzo różny od tego dzisiaj; świat bardzo nerwowy, charakteryzujący się bezustanną zmianą. Żeby funkcjonować w świecie nieustających zmian ludzie będą potrzebować naprawdę wiele równowagi umysłowej i mentalnej plastyczności.

Najlepsza rada, jaką mogę dać to: naucz się rozumieć siebie. To oczywiście dobrze znane przykazanie: poznaj samego siebie. Ale nigdy nie było tak aktualne jak teraz

Chcę raz jeszcze podkreślić, że technologia nie jest deterministyczna, nigdy nie była. Zawsze otwiera szerokie spektrum możliwości, ale nie określa, którą z tych możliwości zrealizujemy. Sztuczna Inteligencja zdecydowanie zmieni nasze życie, naszą ekonomię i nasz system polityczny. Ale w jaką stronę? Wciąż mamy pewne środki wpływu na to, co zrobić z tymi nowymi technologiami. Jeśli obawiasz się niektórych scenariuszy, które przedstawiłem, wciąż możesz coś z tym zrobić.

Na przykład co?

Najlepsza rada, jaką mogę dać to: naucz się rozumieć siebie. To oczywiście dobrze znane przykazanie: poznaj samego siebie. Ale nigdy nie było tak aktualne jak teraz, w XXI wieku. Ponieważ teraz mamy potężną konkurencję. Google, Facebook, Amazon oraz rządy opierają się na wielkich zbiorach danych i zaawansowanych algorytmach, żeby wiedzieć o nas coraz więcej. Żyjemy nie w epoce włamywania się do komputerów, ale w epoce włamywania się do wnętrza ludzi. Jeśli korporacje i rządy będą wiedziały o nas więcej niż my sami wiemy o sobie, będą mogły nas kontrolować i manipulować nami tak, że nawet tego nie zauważymy. Tak więc, jeśli chcemy zostać w grze, musimy biec szybciej niż Google.

A co pan robi, żeby biec szybciej niż Google?

Medytuję. Praktykuję medytację Vipassana od niemal dwudziestu lat (www.pallava.dharma.org/pl). Ta medytacja opiera się na wglądzie, że umysł i wrażenia cielesne są ściśle połączone. Między mną a światem zawsze są obecne doznania ciała. To oznacza, że nigdy nie reaguję na zdarzenia ze świata zewnętrznego. Zawsze reaguję na odczucia płynące z własnego ciała. Kiedy odczucie jest nieprzyjemne, reaguję awersją. Kiedy jest przyjemne, łaknę tego więcej. Nawet kiedy myślę, że reaguję na wspomnienia z dzieciństwa lub tweeta prezydenta Trumpa, prawdą jest, że zawsze reaguję na moje bezpośrednie wrażenia cielesne.

Vipassana uczy skupiania się na tym, co się dzieje w tobie, a nie wokół ciebie, a przez to uczy odkrywania podstawowych wzorów twojego umysłu. Uczysz się rozumieć czym jest gniew, strach, radość. Inaczej możesz żyć nawet osiemdziesiąt lat i nigdy nie uzmysłowić sobie, czym jest gniew, bo nigdy go nie obserwujesz. Kiedy jesteś zła, koncentrujesz się na obiekcie swojego gniewu: na kimś, kto cię nie posłuchał, kto powiedział coś przeciwko tobie. Nie obserwujesz tego, co się dzieje w twoim ciele i umyśle, tego, jak to jest odczuwać gniew w ciele i umyśle. Medytując, przenosisz uwagę z obiektu złości na rzeczywiste doświadczenie złości. Jak się czuję, kiedy ogarnia mnie gniew? Co się wtedy dzieje z moim ciałem? Co się dzieje w moim umyśle?

Jedną z rzeczy, które stają się jasne, kiedy obserwujesz siebie, jest to, że głębokim źródłem cierpienia jest twój własny umysł i jego schematy. Kiedy chcesz czegoś i tego nie dostajesz, twój umysł reaguje cierpieniem. Cierpienie nie jest czymś obiektywnym w świecie zewnętrznym. Jest umysłową reakcją generowaną przez twój własny umysł.

Medytuję dwie godziny dziennie. Raz w roku wyjeżdżam na miesięczne lub dwumiesięczne odosobnienie medytacyjne.

Czy to nie jest przepis na ucieczkę od rzeczywistości w świat własnego umysłu?

To nie jest ucieczka od rzeczywistości. To jest lepszy kontakt z rzeczywistością. Co najmniej przez dwie godziny dziennie obserwuję rzeczywistość taką, jaka jest, a przez pozostałe dwadzieścia dwie jestem zasypywany mejlami, tweedami i zabawnymi filmikami z kotkami. Bez skupienia i jasności, jaką daje mi medytacja, nie mógłbym napisać ani „Homo Sapiens” ani „Homo deus”.

DATA PUBLIKACJI: 23 września 2018
OSTATNIA AKTUALIZACJA: 23 września 2018