Galanthus nivalis, fot. André Karwath aka Aka [CC BY-SA 2.5 (https://creativecommons.org/licenses/by-sa/2.5)], from Wikimedia Commons
Galanthus nivalis, fot. André Karwath aka Aka [CC BY-SA 2.5 (https://creativecommons.org/licenses/by-sa/2.5)], from Wikimedia Commons

Czekając na tulipany

felieton liryczny

Moc słów znana jest także politykom.

Razem, Wiosna, Twój Ruch, Prawo i Sprawiedliwość… Każdy nowy powiew w polityce, a każdy polityczny powiew był kiedyś nowym powiewem, oznacza, że ktoś wymyślił nowe, dobre słowo. Dobre, bo budzące w ludziach pokłady nieświadomej energii, związane z ich życiem na wielu poziomach, w wymiarach dla nich ważnych i błahych.

Jeszcze wczoraj, podczas rozmowy z moim katolickim przyjacielem, którego pozdrawiam, zobaczyłem na messengerze wysłane mi przez niego zdanie: A myślałeś może, żeby wyjść z ciemności? Natychmiast odpisałem, że codziennie czekam na wiosnę, przez co sprowadziłem nasz dialog z płaszczyzny teologicznej, na której umieścił go mój przyjaciel, na płaszczyznę przyrodniczą, namacalną. Wtedy też uświadomiłem sobie, że nowa partia Biedronia ma ogromny potencjał nazewniczy.

Wszyscy ludzie czekają na wiosnę, naprawdę, w Polsce wszyscy ludzie, poza syndykatem chwalących zimę radykałów, czekają na wiosnę, która oznacza więcej słońca, cieplej, ciepły wiatr, mniej ubrań, dłuższy dzień, krokusy i przebiśniegi, później tulipany. Przez chwilę, dawno temu, wydawało się, że najlepszym kandydatem na nazwę partii politycznej jest słowo razem, ale do dziś jasne stało się, że przecież nie wszyscy w Polsce chcą być razem, wielu chce być osobno, bo tak się lepiej czują; dlatego razem się nie przebija, nie wyraża głębokiego nieświadomego popędu, losu i woli narodu. Słowo razem jest w stanie zjednoczyć tylko ekstrawertyków, introwertyków na dźwięk słowa razem przeszywa dreszcz awersji. Co prawda wśród introwertyków zawsze znajdą się masochiści, którzy zapiszą się do Razem właśnie z powodu awersji do ludzi, jednak trudno opierać przyszłość polityczną na masochistycznych introwertykach; z kolei głos oddany na sadystycznych ekstrawertyków jest niczym więcej, jak tylko mniejszym złem.

Na wiosnę – bohaterkę słynnej piosenki Marka Grechuty i Święta wiosny Igora Strawińskiego, wiosenne przebudzenie natury słychać także w mocnym uderzeniu Carla Orfa – czekają zarówno introwertycy, jak i ekstrawertycy, zarówno masochiści, jak i sadyści, co prowadzi do oczywistego wniosku, że partia o nazwie Wiosna po prostu odniesie sukces wyborczy, gdyż wyraża głęboką wolę narodu, aby nareszcie skończyła się zima, żeby wydłużył się dzień i żeby było cieplej, ciepły wiosenny wiatr, mniej ubrań, więcej światła i więcej życia. Fantazmat wiosny jest szalenie urokliwy i gwarantuje wysoką skuteczność. Oczywiście wszyscy ludzie dobrej woli chcą jednocześnie prawa i sprawiedliwości, słowa takie jak prawo czy słowa takie jak sprawiedliwość, mają zawsze duże poparcie społeczne i duże wzięcie; żeby nie chcieć i żeby nie wybierać prawa i sprawiedliwości, trzeba być nieprawym i niesprawiedliwym, więc kimś niemoralnym, podejrzanym i generalnie nieprzyjemnym. Twój Ruch zachęcał ludzi do gry, teraz twój ruch, mówił wyborcom, co przypominało im dzieciństwo, grę w chińczyka, warcaby, karty, brydża. Część z tych osób miała dobre wspomnienia z grami, jednak większa część osób notorycznie przegrywających w chińczyka, bilard i piłkarzyki, miała złe wspomnienia, dlatego twój ruch się ostatecznie nie przebił, z powodu nikłego poparcia wśród przegrywających, którzy w każdym społeczeństwie stanowią większość.

Tymczasem na wiosnę czekają jedni i drudzy, przegrywający i wygrywający, lubiący grać i nielubiący, wybierający przechadzkę po lesie i wybierający niewychodzenie z domu. Do wiosny zniechęcają jedynie alergie, czego nie należy bagatelizować, bowiem liczba osób cierpiących na dolegliwości alergiczne rośnie, ludność świata jest coraz bardziej wrażliwa na rozmaite wiosenne pyłki. Pewnym pocieszeniem jest tutaj alergia na roztocza kurzu, która trwa cały rok, także zimą, co oznacza, że nie wszyscy alergicy na dźwięk słowa wiosna czują lęk, a poza tym, mamy teraz w aptekach świetne leki, cirrusy, zyrteki, liry i alertile, więc nie powinniśmy się bać żadnej alergii.

Ponadto, po raz pierwszy od bardzo dawna pojawiło się w nazwie partii lewicowej ewidentne nawiązanie do teologii protestanckiej. „Ach! Kochający Boże, nie opóźniaj swojego przyjścia. Czekam niecierpliwie na dzień, kiedy wiosna nareszcie powróci, kiedy dzień zrówna się z nocą, kiedy nadejdzie Jutrzenka, jasna i świetlista.”[1], tak kiedyś powiedział Marcin Luter przy stole. Z kolei protestancki alians z kapitalizmem sprawia, że nazwa nowej partii łączy w sobie, chyba po raz pierwszy w historii polskiej polityki, Chrystusa z przyrodą, ducha z materią a lewicę z ciepłym stosunkiem do pieniędzy. Stąd nie ulega wątpliwości, że partia posiadająca w nazwie słowo wiosna odniesie spektakularny sukces i uzyska polityczną podmiotowość. Nic nie przebije bowiem krokusów i przebiśniegów, może poza tulipanami, które kojarzą się z Amsterdamem, więc z obietnicą uczynienia z Polski drugiej Holandii (Poland? Holland!), co jest więcej niż krzepiące. Tulipany kojarzą się także z tuleniem, Panamą, lipą, Janem Kochanowskim, wielką miłością do uli.

 

[1] M. Luther, Table talks, transl. William Hazlitt, Grand Rapids, MI: Christian Classics Ethereal Library, http://www.ccel.org/ccel/luther/tabletalk.html (dostęp: 2019-02-13), s. 210.