Prometeusz szalony
mocno przykuty do niezmierzonych rozstajów*
patrzy jak gwiazdy neuronowe nabierają neutralności
odtąd będą je zrywać niczym pakt o nieagresji
podkładać pod mikroskop jak agrest
mocno przywiązany do idee fixe kamienia
przemieniającego wodę w (o)błędny ogień
chce nam wykrzyczeć rozpacz wiedzy zamienionej w wiedźmę
płomienia skazanego na płonność
* cytat z Historii szaleństwa w dobie klasycyzmu Michela Foucault
wy: rwanie zęba mądrości
ci, którzy myślą, że żyją tylko raz,
drzemią przed każdą samogłoską,
w znaczeniach i znaczących
uniesieniach brwi do góry lub na
ukos – przez kartkę
z czystopisu twarzy. próba
obudzenia nie może się powieść, statysta nie może
się powiesić. każda próba
generalna karana jest śmiercią
pamiątek, mdłych wypieków na twarzy.
każde zebranie myśli jest nielegalne,
jak po zebraniu śmietanki
zostanie po nim ser,
watka w ustach, na ramionach,
wata cukrowa na niebie.
pismo
to boska cząstka metamorfiny na języku
zwiniętym w trąbkę Eustachiusza.
ale jak oddychać odparowanym lustrem?
horror cyborgiczny
prześladuje mnie późna wersja mnie
ten mobbing jest doprawdy nie na czasie
you want to date me or you want to update me?
jawa, skrypt i inne atrybuty tudzież rec: wizyty
czekają w zanadrzu aż się bandaż nadrze
i raną przypieczętuje mój kontakt z OS*
* OS (ang.) – skrót od „operating system” lub od „oneself”.
miłość i rewolucja (Ulissex blues)
wyzwalasz
między pierwszym
narkotycznym machem a tele-
machem
gorączkowe ciepło
wytworzone w fabrycznych (s)tarciach,
gdy dotykam
wszystkich twoich masek
jednocześnie, kiedy krew spływa
po hydro-ulicznych
w(o)alkach, a ty kładziesz mi palec
na ustach, szepcząc:
jestem i taka.
siły reakcyj(ne)
i że jeżeli dotkniesz jakiejś rzeczy, ona się
nie zmieni. to
ty musisz dać się dotknąć rzeczy
-wistości, sobą napisać błękitną,
krewką manifestę, wpuścić w długo
pisowe wkłady swoją krew –
tęczową.
vessels
oraz jeśli nie możesz być moim krwiobiegiem,
najbardziej odczuwalnym w uszkach
cudzego dzbana, do Pytii
wodę noszącego, a z powrotem – kruche
eratocyty; jeśli spaliłam
pierwszy palimpsest
dnia, ochrzczony zegarem –
możesz mi rzucić na stół czary
pełne marynowanego słońca;
yellow submarine.
podanie sci-fi
moje imię to Mars-ja(s) – skóra zdjęta
z ojca
pokonanych. dlatego
tu tak nago, dlatego tak kościsto – kratery prze-
rażonych oczu, czerwień
świeżego mięsa. to tutaj –
w marsjańskich jazach – ukryte
było życie. życie – co to takiego?
to ta chwila, kiedy Ziemia pompuje swoją błękitną
krew w nieuśmierzony
karmin Marsowego serca.
winyl
czas wybija wskazówkami lustro
w niebie. spada słupek rtęci,
zakwitają szyby. muszle mienią
się marmurem. kolejny pogrzeb, raz w tę,
raz w drugą stronę
klepsydry.
na końcu
na końcu każdego patyczka był kiedyś trupek żabki*,
na końcu każdego wersu –
– wersalik i vice versa
dzika**, na końcu każdego promyczka – planetka
sińców i sinic, na końcu każdego stalag-
mitu – gałka
oczna w morenie
czołowej
na którym końcu każdego grotu rosła sobie groteska?
* cytat z wiersza Kamili Janiak
** viceversa dzika – postać z książki Bromba i inni Macieja Wojtyszki