Grażyna Smalej, Tymczasem na brzegu lasu, 2013. olej na płótnie
Grażyna Smalej, Tymczasem na brzegu lasu, 2013. olej na płótnie

Las i my

O książce "O jeden las za daleko. Demokracja, kapitalizm i nieposłuszeństwo ekologiczne w Polsce"

Nam las jest niezbędny do życia, do najbardziej podstawowych funkcji życiowych takich jak oddychanie. To las powstrzymuje niekorzystne zmiany klimatyczne, a jest go coraz mniej. On sam – ten prawdziwy, dziki las, a nie np. las przemysłowy – nas nie potrzebuje, jest w pełni autonomiczny i jedyne, co możemy dla niego zrobić, to na ile się da, nie przeszkadzać mu.

Książka ,,O jeden las za daleko” powstała jako reakcja na konkretną, aktualną sytuację – intensywną wycinkę drzew w Puszczy Białowieskiej w 2017 roku. Jak mówi jej współredaktor, prof. Przemysław Czapliński, zrodziła się ona z gniewu, z poczucia, że pewna granica została przekroczona, że władza posunęła się ,,o jeden las za daleko”. Autorzy składających się na tę ciekawą publikację esejów nie poprzestają jednak na proteście i diagnozie kryzysu, ale wskazują na konstruktywny, twórczy potencjał buntu i gniewu – przede wszystkim na to, do czego przemyślenia i zdefiniowania na nowo nas one zmuszają. A są to kwestie nie dotyczące wyłącznie aktualnych sporów o Puszczę czy o jakiś zagrożony gatunek. Są to problemy tak ogólne i podstawowe, jak – czym jest natura? Kto ma prawo ją definiować? Czy państwo w obrębie swego terytorium jest jej właścicielem i może o niej decydować? To zaś otwiera jeszcze szerszy i poważniejszy problem relacji między władzą a życiem. Teksty składające się na O jeden las za daleko starają się ukazać złożoność i wielowarstwowość tych oraz innych powiązanych problemów i związanych z nimi kontekstów z różnych perspektyw – prawa, polityki, filozofii, nauki, kultury. Z perspektywy naszych codziennych praktyk, ale także z perspektywy naszych lęków, fobii, obsesji, mitologii i tradycji. Ekologia okazuje się bowiem przestrzenią, gdzie wszystkie one się mieszają i wpływają nasze decyzje. A zarazem przestrzenią, którą te tradycyjne dyscypliny powinny objąć refleksją.

Nieposłuszeństwo ekologiczne czerpie do pewnego stopnia inspiracje z koncepcji Henry’ego Davida Thoreau, Lwa Tołstoja, Martina Luthera Kinga i Hanny Arendt

Autorzy wprowadzają do polskiego dyskursu termin ,,nieposłuszeństwa ekologicznego”. Celowo nawiązują tu do pojęcia nieposłuszeństwa obywatelskiego, a więc umieszczonego poniekąd wewnątrz demokracji protestu przeciw rażącej niesprawiedliwości czy wykluczeniu. Protestu, który nie chce obalić całego systemu, ale kwestionuje konkretne rozstrzygnięcia czy regulacje. Nieposłuszeństwo ekologiczne czerpie do pewnego stopnia inspiracje z koncepcji Henry’ego Davida Thoreau, Lwa Tołstoja, Martina Luthera Kinga i Hanny Arendt. Zarazem jednak od nich odbiega – różnica pomiędzy nieposłuszeństwem ekologicznym a obywatelskim zdaje się być taka, że chodziłoby tu nie o zmianę konkretnego przepisu czy powstrzymanie konkretnego działania (takiego jak wycinka Puszczy czy odstrzał dzików), ale o zrewidowanie i przemodelowanie samej demokracji w ten sposób, by uwzględniała perspektywę ekologiczną – słowem:o włączenie natury do demokracji.

Kapitalistyczne pojmowanie przyrody prowadzi do katastrofy ekologicznej, której nikt rozsądny nie może już zaprzeczyć i którą nie wiadomo, czy da się w ogóle zatrzymać. Najprawdopodobniej można ją tylko częściowo łagodzić, mitygować. Dlatego potrzebne jest nowe pojęcie wspólnotowości, które uwzględniałoby jakoś również lasy, wody i zwierzęta.

Książka na wiele sposobów pokazuje ,,że las to nie wielki magazyn drewna”[1], ale skomplikowany organizm, system komunikacji, który ,,umiera, żyje, gada”. Nam las jest niezbędny do życia, do najbardziej podstawowych funkcji życiowych takich jak oddychanie. To las powstrzymuje niekorzystne zmiany klimatyczne, a jest go coraz mniej. On sam – ten prawdziwy, dziki las, a nie np. las przemysłowy – nas nie potrzebuje, jest w pełni autonomiczny i jedyne, co możemy dla niego zrobić, to na ile się da, nie przeszkadzać mu.

783797401o (1)

Prawdziwy las może budzić w nas niepokój i lęk, co znalazło bogaty oddźwięk w kulturze – od mitologii greckiej po Kafkę. Adam Wajrak tak opisuje swoje pierwsze zetknięcie z Puszczą Białowieską:

Pierwsze spotkanie było bolesnym szokiem. Zaprowadzono mnie w jakieś ciemne miejsce, gdzie rosły różnorodne drzewa. Wysokie, niskie, krzywe, skręcone. Miejsce było także pełne pni martwych drzew, rozkładu wilgoci i brzęczących owadów. Nigdy wcześniej czegoś takiego nie widziałem. Byłem zaszokowany. Przede wszystkim w oczy rzucał się wszechobecny bałagan, który wzbudzał mój niepokój.[2]

musimy ograniczyć nasze technokratyczne zapędy, że potrzebne jest przewartościowanie najagresywniej bronionych wartości i interesów

Przy kolejnych wizytach zrozumiał, że ,,w Puszczy śmierć nie przeraża” i że jest to miejsce, gdzie ,,momentalnie na ciałach przodków pojawiają się ich następcy. Świerki uwielbiają wyrastać na cielskach poprzedników, graby i lipy obok nich”[3]. I tu dotykamy, według mnie, najpoważniejszego problemu, który bardzo przenikliwie diagnozuje O jeden las za daleko. A mianowicie – problemu śmierci, a właściwie nie śmierci samej, ale pozbawienia żywej istoty podstawowego prawa do samodzielnego umierania lub decydowania o tym, kiedy i w jaki sposób chce umrzeć. Hasło ,,żyj i pozwól umrzeć”, które przewija się przez całą książkę, dotyka samego rdzenia okrucieństwa współczesnej kultury i współczesnej biopolityki, w ramach której władza ma moc, by rozkazać żyć. Nakazać żyć – tak jak w przypadku trzymanych w klatach, na siłę karmionych i na siłę podtrzymywanych przy życiu zwierząt hodowlanych, ale także jak w przypadku nas samych, którzy poprzez nasze ciała jesteśmy wtłaczani w podobny (lub w pewnym sensie jeszcze bardziej perfidny, bo posługujący się oceną moralną i bezmyślną, jednowymiarową ideologią) mechanizm.

Autorzy pokazują, że musimy ograniczyć nasze technokratyczne zapędy, że potrzebne jest przewartościowanie najagresywniej bronionych wartości i interesów. O ile bronienie wartości ma niestety to do siebie, że może być beznadziejne i można o nie walczyć do końca – ,,fight to the death” ( albo raczej w tym przypadku ,,tu the end of the world”, który może nastąpić właściwie zaraz), to bronienie interesów, jeśli nie chce być prostym, głupim sprytem lub krótkowzrocznym cwaniactwem, powinno wsłuchać się w głosy tych, którzy są w stanie zobaczyć szerszą perspektywę, wybiec myślą parę kroków naprzód, przeczuć to, co nadchodzi. I wtedy może się okazać, że świat, w którym każdą unikatową wartość można przehandlować i w którym wręcz nakazem jest ją ,,wykorzystać” (świetnie pokazuje to esej ,,Tania natura” Raja Petela i Jasona Moore’a) jest skończony i skompromitowany. Jest bankrutem.

Postciptum: W momencie, gdy piszę tę recenzję (22.08.2019) płoną lasy deszczowe w Amazonii. Pożar jest widoczny z kosmosu. O dziwo (albo i nie) w mediach to nie jest temat numer jeden.

 

[1] Las to nie wielki magazyn drewna. Z Peterem Wohllebenem rozmawia Paulina Machnik, s. 41-50.

[2] Adam Wajrak, ,,Puszcza nie umiera nigdy (chyba że z ręki człowieka) .32.

[3] Ibidem. s.35

 

[O jeden las za daleko. Demokracja, kapitalizm i nieposłuszeństwo ekologiczne w Polsce, red. Przemysław Czapliński, Joanna B. Bednarek, Dawid Gostyński, Instytut Wydawniczy Książka i Prasa, Warszawa 2019]