Drukowanie

Ziarno głosu (zapowiedź)

Są reżimy, które starają się zbierać to, czym jesteśmy. Fundamentalnie jednak odpady do niczego nie służą. I w pewnym sensie intelektualiści do niczego nie służą.

Kolejna listopadowo-grudniowa zapowiedź Wydawnictwa Eperons-Ostrogi to przekład rozmów z Rolandem Barthesem z lat 1962-1980, doskonała pozycja dla polskich czytelników zainteresowanych myślą jednego z najważniejszych francuskich krytyków literackich oraz głównego przedstawiciela strukturalizmu i semiologii.

Przedstawiamy fragment jednej z rozmów, dzięki uprzejmości wydawnictwa Eperons-Ostrogi:

               Czy „liberalizm” to też nie jest stanowisko minimalne, które ostatecznie dość dobrze pasuje?

Są dwa liberalizmy. Jeden niemal zawsze, podskórnie, autorytarny, paternalistyczny, jest po stronie dobrej świadomości. Oraz liberalizm bardziej etyczny niż polityczny; dlatego trzeba znaleźć dla niego inną nazwę. Coś jak głębokie zawieszenie sądu. Integralny nie-rasizm, zastosowany do wszelkiego typu przedmiotu lub podmiotu. Integralny nie-rasizm, który szedłby, powiedzmy, w kierunku zen.

                To pewna idea intelektualisty?

To jak najbardziej idea intelektualisty.

                Był taki czas, gdy intelektualiści uważali się za „sól ziemi”, myśleli tak o sobie…

Jeśli o mnie chodzi, powiedziałbym, że są raczej odpadem społeczeństwa. Odpadem w sensie ścisłym, czyli tym, co do niczego nie służy, chyba że się to zbiera. Są reżimy, które starają się zbierać to, czym jesteśmy. Fundamentalnie jednak odpady do niczego nie służą. I w pewnym sensie intelektualiści do niczego nie służą.

                Co pan rozumie przez „odpady”?

Odpady organiczne dowodzą przejścia materii, która kończy w tym stanie. Na przykład ludzkie odchody są dowodem przejścia pokarmowego. No cóż, intelektualista jest dowodem przejścia historycznego, którego sam jest w pewnym sensie odpadem. W postaci odpadu krystalizuje popędy, pragnienia, komplikacje, blokady, należące prawdopodobnie do całego społeczeństwa. Optymiści mówią, że intelektualista to „świadek”. Powiedziałbym raczej, że jest tylko „śladem”.

                Pańskim zdaniem jest więc zupełnie bezużyteczny.

Bezużyteczny lecz niebezpieczny: każdy reżim chce go wykorzystać. To niebezpieczeństwo z porządku symbolicznego; traktowany jest jak pilnowana choroba, dodatek, który przeszkadza, lecz jest utrzymywany, by w przestrzeni kontrolowanej uchwycić fantazje i wyskoki języka.

                A pan, jakiego przejścia jest pan odpadem?

:-)

——————————————-

Tytuł oryginału: Le Grain de La Voix. Entretiens (1962-1980)
Tłumaczenie: Maciej Falski
Wydawnictwo Eperons-Ostrogi, Kraków 2016
zapowiedź: listopad-grudzień 2016

eperons-ostrogi-logo