Piotr Petarda, 2016
Piotr Petarda, 2016

Przemoc i luz

czyli igranie z grozą/ wstęp do numeru 3 NOM

Tylko ktoś wyluzowany potrafi nadstawiać drugi policzek, tak stawiać się oprawcy, by ten nie wiedział, co począć. Może ten jeden, trwający mgnienie moment, w którym kat zawiesza się, głupieje, traci orientację, to jedyne pocieszenie idących na szafot

Kiedy oprawcy przyszli po Józefa K. i poprowadzili go przez nocne miasto na miejsce egzekucji, ten spytał z kamienną twarzą: „W jakim teatrze panowie grają?” Józef K. rozumiał, że wobec przemocy, wobec opresji, zachować godność można tylko zachowując luz.

Być może jesteśmy dziś wszyscy w sytuacji Józefa K. – sąd już wydał wyrok i choć na pozór cały czas żyjemy, jak zawsze, choć nic się nie zmienia, to jednak w każdej chwili możemy się już spodziewać nadejścia oprawców.

Przesada? Zawsze się tak wydaje, gdy  wydarzenia nabierają tempa. To się nie może zdarzyć. To się nie może powtórzyć. Przecież wszyscy wiemy, do czego nie wolno nigdy więcej dopuścić… Taka postawa daje nam pozór spokoju.

To spokój spięty, świadomy, że opiera się na pracowitym wypieraniu i zamykaniu oczu. Spokój ten łatwo zaburzyć, natomiast z trudem może on posłużyć do przetrwania. I nie jest to święty spokój.

Zamiast wypierać rzeczywistość i zamykać oczy na faktyczne procesy, powinniśmy stanąć twarzą w twarz z prawdą. Nie zawsze i nie wszędzie, żadni z nas fanatycy prawdy, przeciwnie, i wobec niej trzeba być wolnym, trzymać gardę dezynwoltury – ale taka jest prawda przemocy, że nie ma z nią żartów, trzeba się z nią zmierzyć, nie ma ucieczki.

Co jednak gdybyśmy pozwolili sobie pożartować z tego, z czym nie ma żartów? – bądźmy wyluzowani jak Józef K., nie wahajmy się wystawiać negatywnych recenzji lichym reżyserom zła; nie obawiajmy się szydzić z podłych szyderców, prychać na oprychów; nie bójmy się śmiać zakapiorom w twarz – oprócz tego zostaje nam tylko strach lub udawanie, że nic się nie stało. Mając więc do wyboru strach bądź luz, wybieramy luz.

Przemoc. I luz. To nie jest wcale takie łatwe, takie naiwne – nic tak nie wkurza oprawców, nic tak nie zaburza ich poczucia przewagi i zwycięstwa jak luz ofiary. Nic tak nie konfunduje ich, nie miesza.

Czyż Jezus mówiąc o nastawianiu drugiego policzka nie mówił właśnie o luzie? Tylko ktoś wyluzowany potrafi nadstawiać drugi policzek, tak stawiać się oprawcy, by ten nie wiedział, co począć. Może ten jeden, trwający mgnienie moment, w którym kat zawiesza się, głupieje, traci orientację, to jedyne pocieszenie idących na szafot, mały prześwit w bycie, z którego rozlega się gromki śmiech niewinnych, tych, którzy śmieją się na końcu, czyli najlepiej.

Przemoc potrafi być wzniosła, może być imponująca i podniecająca, ale zazwyczaj i z zasady jest groteskowa i niezgrabna. Jest w niej coś śmiesznego, choć jest przerażająca. A może śmieszne jest to, jak jest przerażająca, jak stara się nas za wszelką cenę zastraszyć.

A przecież zwykle jej tajemnicą jest jakaś słabość, nieporadność. Przemoc jest kalectwem, może jedynym „prawdziwym” kalectwem (wszystko inne to tylko niedomagania), jedynym prawdziwym „niedorozwojem” umysłowym. W przemocy jest coś z błazenady, bufonady, coś kretyńskiego w jej tępocie; jej niewrażliwość czynią ją czymś na swój sposób komicznym.

Czy luz oznacza gotowość nie tylko do stawienia przemocy oporu uzbrojonego w szyderstwo i kpinę, ale i w bardziej zaczepne narzędzia? Czy nie nadchodzi przypadkiem czas, by także zwolennicy emancypacji przemyśleli kwestię posiadania broni? Posiadania jej przez nich, w obronie własnej? W dobie sponsorowanych w Polsce przez państwo oddziałów paramilitarnych, czy my, zwolennicy emancypacji i równości, nie powinniśmy zapobiegawczo sami zgłosić się na ochotnika do oddziałów terytorialnych i stworzyć zawczasu kontr-siłę wobec falangistów? Czyż nie nadchodzi czas, by zadawać sobie takie pytania? (Wyluzujcie. My tylko pytamy. Dosłownie i metaforycznie. Pół żartem i pół serio.)

Czołżęta, 2016, Piotr Petarda
Czołżęta, 2016, Piotr Petarda

 

DATA PUBLIKACJI: 5 stycznia 2017
OSTATNIA AKTUALIZACJA: 13 listopada 2017