Portrait of the Imperial Bodyguard Zhanyinbao
Portrait of the Imperial Bodyguard Zhanyinbao

Zadymiarz nie spodziewa się uśmiechniętego bramkarza

na ankietę NOM o przemocy odpowiada Oskar

Zawsze chcieliście wiedzieć, jak to jest być tym „mocnym facetem”? – dziś jeden z nich odpowiada na naszą ankietę o przemocy

W cyklu „Przemoc i luz” publikujemy odpowiedzi na ankietę NOM dotyczącą przemocy. Mamy zamiar zadać różnym osobom wielu rozmaitych zawodów pytania o rolę przemocy w ich życiu, pracy, doświadczeniu. Na pierwszy ogień – bramkarz pracujący w kilku popularnych warszawskich klubach.

Czasami kończy się jednym uderzeniem

Czy Twoja praca w jakikolwiek sposób wiąże się z przemocą?

Tak, jestem „bramkarzem” w kilku bardzo popularnych klubach. Opowiem więc o mojej pracy.

Jak często w Twojej pracy masz do czynienia z przemocą?

Kilka razy w miesiącu muszę kogoś grzecznie lub niegrzecznie wyprowadzić. Czasami to dopiero początek awantury. Czasami kończy się jednym uderzeniem a innym razem trafi się „twardziel” i szarpiemy się dłuższą chwilę. Na szczęście nie zdarza się to co wieczór. Dużo częściej po prostu nam pyskują, straszą kolegami.

W jakiej najgroźniejszej sytuacji brałeś udział?

Bijatyka pomiędzy ochroną lokalu a członkami dużej, znanej grupy przestępczej. Około 30-stu osób pod wpływem alkoholu, uzbrojonych w pałki teleskopowe, kamienie itp.

Jak bardzo się boisz przemocy?

Bardziej niż przemocy boję się jej konsekwencji. Zarówno tych fizycznych jak i psychicznych. Wiele awantur siedzi w mojej głowie do dziś. Z perspektywy czasu wiem, że można ich było uniknąć.

Czy otarłeś się o śmierć?

Myślę o pewnej sytuacji, gdy było bardzo niebezpiecznie. Nie chodziło o mnie i nie chcę o tym mówić.

Co czujesz, gdy stosujesz przemoc? Czy przemoc bywa przyjemna?

Najpierw jest poczucie bezsilności, gdy już widzę, że argumenty słowne nie trafiają a gość jest coraz bliżej mnie i wyraźnie dąży do konfrontacji. Sama bijatyka wyzwala ogromną adrenalinę. Podczas awantury jestem skupiony na tym, żeby w miarę szybko i bezboleśnie zakończyć ten cyrk. Potem przychodzi zażenowanie. Robię to, co robię ponieważ lubię klimat nocnych zabaw, ale wiem jak ludzie patrzą na bramkarzy: „To ci, co siedzą na siłowni, łykają sterydy i tyko czekają, żeby komuś przywalić!”. Ja taki nie jestem i walczę z takim wizerunkiem. Dlatego po każdej bijatyce mam moralnego kaca. Jestem dobrym człowiekiem i nienawidzę być prowokowany.

Podczas wyprowadzania najczęściej stosuję odpowiednie obezwładniające chwyty

Każdy wygrany pojedynek powoduje jednak, że mężczyzna czuje się pewny siebie, rośnie testosteron i ego. Kontakt fizyczny z obcą osobą, podczas gdy go „spinam”, wywołuje to dziwne uczucie. Czuję jej ruchy, napinane mięśnie, które zazwyczaj są dużo słabsze niż moje. Czuję, że mogę z przeciwnikiem zrobić, co chcę, jednym ruchem ręki. To uczucie panowania, swego rodzaju władzy może być przyjemne. Dla mnie jednak jest to zakłócanie mojej prywatnej przestrzeni komfortu i bardzo tego nie lubię. Nienawidzę być dotykanym przez obce, pijane, wrogie mi osoby. Odpowiadając na pytanie, czy przemoc może być przyjemna – myślę, że dla niektórych może być. Dla mnie nie jest.

Czy masz jakiś sposób, by opanować sytuację, nie stosując przemocy?

Przede wszystkim argumenty słowne, rozmowa, poczucie humoru, potrafiące rozładować gniew i agresję. Często zdarza się, że zadymiarz nie spodziewa się uśmiechniętego, pokojowo nastawionego bramkarza. Jeżeli bijatyka zaczyna się w klubie, w tłoku trzeba jak najszybciej odseparować zadymiarza od reszty. Podczas wyprowadzania najczęściej stosuję odpowiednie obezwładniające chwyty. Im mocniej gość w tym czasie ze mną walczy, tym więcej traci energii i tchu. Na zewnątrz nie ma w nim już tyle agresji i często na tym się kończy. Zdarza się jednak, że na zewnątrz dopiero się zaczyna i czasami nie da się inaczej. Podkreślam jednak, że nigdy nikogo nie uderzyłem pierwszy. Staram się normalnie z tymi ludźmi rozmawiać: „Stary, daj spokój, idź do domu. Obudzisz się rano w swoim łóżku, a nie na dołku. Przyjdziesz innym razem, przybijesz <<piątkę>> i zapomnimy o sprawie”. Czasami staram się być jednym z nich, stanąć po ich stronie:

 

„- Ej, ale to oni zaczęli, dlaczego mamy wyjść?

– Panowie, to kumple szefa. Wiem, że nie Wasza wina, ale odpuśćcie a za tydzień znowu Was wpuszczę. To buraki, ale nie chcę stracić roboty” itd.

Często opowiadam podobne bzdury (hahaha!), ale to działa. Gość myśli sobie, że „fajny gość z tego bramkarza, taki swój typ” i coś tam pogada, ale w końcu pójdzie dalej. Wieczór spokojniejszy i dla niego i dla mnie. Przecież każdy z nas czasem zrobi jakąś głupotę po alkoholu, powie coś, czego się potem wstydzi, ma moralniaka. Normalna sprawa, trzeba być człowiekiem.

Jak myślisz, co wyzwala w ludziach najgorsze?

WÓDKA (!) to bezwzględnie numer jeden! Nie znam innego alkoholu, który wyzwala tak prymitywne zachowania. Narkotyki – oczywista sprawa. Bezsilność – „wyrzucili mnie i nie mogę wejść”. Chęć zaimponowania dziewczynom i kolegom. Otoczenie/koledzy.

Czy liczba świadków wpływa na sytuację?

TAK! Gdy wyprowadzam gościa i na zewnątrz jest pusto zdecydowanie łatwiej przychodzi mi przemówienie mu do rozsądku. Jeśli przed klubem są w tym czasie inni, gość czuje się silniejszy, ma nadzieję, że ktoś mu pomoże. Czuje też, że nie może dać sobą pomiatać, musi sobie i widowni udowodnić jaki jest twardy. Popisuje się.

Wiele dużych awantur pamiętam do dziś i żałuję, że brałem w nich udział

Jak najlepiej powstrzymać agresora?

Tak jak napisałem wcześniej – rozmową. Jeżeli nie, trzeba go obezwładnić i pokazać, że nie da mi/nam rady. Zazwyczaj odpuszczają.

Co doradziłbyś innym, gdy zostaną zaatakowani?

Siebie jestem pewien, ale innym radzę drzeć się jak najgłośniej, jak prawdziwy wariat.

Czy broń powinna być dostępna dla wszystkich?

Ciężki temat, nie mam zdania. Z jednej strony patrząc na np. Szwajcarię uważam, że ten model działa świetnie. Z drugiej strony Polacy to ułani z szabelkami więc nie jestem przekonany, czuję obawę.

Czy przemoc jest bardziej podniecająca czy przerażająca?

Podniecająca bywa adrenalina podczas awantury. Przerażające są konsekwencje przemocy. Krzywda, szpital, policja, sąd, no i oczywiście trauma w głowie. Wiele dużych awantur pamiętam do dziś i żałuję, że brałem w nich udział. Niestety, taka praca…

Śmieszna czy poważna?

Przemoc to poważny temat, ale podczas interwencji zdarzają się śmieszne sytuacje. Kiedyś, na pokładzie samolotu w trakcie lotu pijany pasażer głośno się zachowywał, był agresywny wobec obsługi, co chwila ich zaczepiał. Pasażerowie bali się zareagować. Po dłuższej chwili stwierdził, że wysiada. Zabrał plecak i zaczął szarpać za drzwi. Stewardessy były bezradne, ludzie rozglądali się po sobie przerażeni. Ja też byłem jedynie pasażerem, ale wstałem, powaliłem go na podłogę i obezwładniłem. Połowa pasażerów zaczęła mi bić brawa. Druga połowa, siedząca dalej, nie wiedziała, że taka sytuacja miała miejsce. W samolocie było głośno. Ktoś zapytał, dlaczego ludzie biją brawo, a że wcześniej przeprowadzano loterię, inny pasażer odparł: „Chyba ktoś wygrał na loterii!” Do końca lotu musiałem siedzieć za tym gościem i pilnować, żeby nie wstał. Po pół godziny zaczął się ze mną bratać i zaprosił mnie na wódkę: „Jak tylko wylądujemy, jak pójdziemy do knajpy, będziemy ich wszystkich napierdalać!”. Po wylądowaniu na pokład weszła policja i zabrała go.

Powszechna czy wyjątkowa?

W moim prywatnym otoczeniu na szczęście jej nie ma. W pracy bramkarza niestety powszechna.

Czy wyobrażasz sobie życie bez przemocy?

Marzę o świecie bez przemocy!

Dziękujemy!

 

Odpowiedzi udzielił: Oskar, lat 35; wykształcenie wyższe, bramkarz w kilku warszawskich klubach

 

 

DATA PUBLIKACJI: 7 lutego 2017
OSTATNIA AKTUALIZACJA: 25 lutego 2017