testament

Moje krótkie życie to uderzenie bębna, a pamięć pokoleń to tylko jego pogłos

Na corocznej konferencji tanatologicznej w słowackiej miejscowości Stará Lesná znalazłem się tak nagle, że nie zdążyłem nawet wytłumaczyć sobie, że ewentualność ta nie była jakąś niezwykłą teleportacją w strefę nieznanego wszechświata równoległego. Tatry widziane od przeciwnej strony były inne, czego można się było spodziewać, ale ja wyobraziłem to sobie tak, jakbym patrzył na Wielki Wóz lub inny znany gwiazdozbiór z jakiegoś odległego układu planet od strony przeciwnej. W tym wszechświecie z języka znajomo brzmiącego, a jednak w sześćdziesięciu procentach dla mnie niezrozumiałego, ktoś nagle odessał wszystkie samogłoski! „Smrt’”! – słowo jeszcze bardziej nagłe niż jego polski odpowiednik, którego nie da się wymówić inaczej niż z uśmiechem na twarzy, sprawia wrażenie, że przeminięcie musi nastać szybciej i bardziej nagle. Ze śmiercią jest tak, że najlepiej albo w ogóle o niej nie wiedzieć, co nie jest chyba możliwe*, albo wiedzieć i myśleć o niej ciągle. Myślenie o śmierci „tylko troszeczkę” jest niewskazane, bo powierzchowność myślenia o nicości może tylko spotęgować trwogę.

Jeden z usłyszanych przez nas referatów był o tym, jak sobie śmierć obłaskawić tak, aby to nasze umieranie nabrało znaczenia. Recepta? Pozostawienie po sobie śladu w postaci sztuki, muzyki lub literatury – być może władowanie całego swojego myślenia na dysk twardy komputera. Ktoś, kto już przelał swój rozum na papier lub w elektroniczną chmurę ma oto wreszcie zaznać spokoju! Nie widzę w tym oswajaniu śmierci nic zbawiennego, być może poza krótką ulgą tego, kto się do niego ucieka. Myśl już raz wypuszczona na wolność, jak gołąb z klatki, staje się bowiem informacją zupełnie niezależną ode mnie, a esencją życia nie jest sama informacja lecz dotykanie, czucie, smakowanie, wdech i wydech. Ślad zostawiony na piasku to tylko odbicie. Nasze własne życie i nasza własna śmierć mają solipsystyczny wymiar czegoś, czego nikt inny za nas (i po nas) nie doświadczy**. Co do pozostawiania po sobie dzieł, to wolę narysować coś szczerze na serwetce kawałkiem kredki woskowej znalezionej w szczelinie podłogi, niż myśleć o tym jak stworzyć coś „trwałego”. Inaczej czuję zbyt wielką presję oceny ze strony pokoleń, które mają nastać. Dzieło zrodzone z pychy stałoby się doniosłym kłamstwem. Przecież z perspektywy miliardów lat rysunek kredką woskową na serwetce ma taką samą materialną trwałość jak wielki monument odlany z brązu. Prawdą jest, że trwałość mojego dziedzictwa rozciągnąć się może nawet na wiele pokoleń. Cóż jednak z tego, gdy, w kontekście trwania wszechświata, czas trwania wielu pokoleń jest ledwie zauważalnym błyskiem! Moje krótkie życie to uderzenie bębna, a pamięć pokoleń to tylko jego pogłos.

Mój czas w Starej Lesnej był krótki i powrót jeszcze bardziej nagły niż przybycie. Nasz statek kosmiczny przebił się przez granicę wszechświatów. Nagły błysk zielonkawego światła oznajmił, że zostawiliśmy w tyle wszechświat równoległy, w którym mydło się nie pieni i posiłki nie mają smaku, który możemy rozpoznać. Znaleźliśmy się nagle w naszym znajomym wszechświecie pełnym wyrazistości stylu podhalańskiego i zapachu oscypków. Na koniec myślę o spoczęciu w ziemi tak, aby być przez nią w całości wchłoniętym. W płóciennym całunie, w pudełku z wikliny lub surowej sosny, bez makijażu, bez balsamowania, bez bogatych strojów, przemówień, kłamstw, kapłanów, szamanów i szarlatanów. Gdy przyjdzie czas, zniknąć bez echa: to jedyna myśl, która przynosi mi ulgę.


* Wyobraziłem sobie eksperyment myślowy, w którym niemowlę poddane zostało izolacji od wszystkich innych form biologicznych tak, aby nie mogło ono być świadkiem ich obumierania. Człowiek ten wzrastający w zupełnej izolacji i samotności nie wiedziałby o śmierci i o tym, że kiedyś umrze, lecz wiódłby żywot śmierci podobny, tym bardziej, że świadomość trwania w tej samotnej izolacji NA ZAWSZE mogłaby wywołać trwogę jeszcze większą od strachu przed umieraniem.

** O solipsyzmie śmierci rozprawiał dr Marcin Polak w swoim referacie, na który się o mało nie spóźniłem, ponieważ w równoległym wszechświecie nawet czas płynie inaczej.


Konferencja, o której mowa w felietonie to 19th International Conference Ethical thinking – Past and Present entitled „Man and Death. The Ethical and Philosophical Aspects of Death and Dying”. (Konferencia: Človek a smrť), która odbyła się w dniach 13-14 września 2018 roku w miejscowości Stará Lesná na Słowacji, a zorganizowana była przez Katedrę Bioetyki Unesco. (przyp. redakcji)

 

Piotr Petarda

  Piotr Petarda

(wł. Piotr Parda) Artysta, ilustrator książek i poszukiwacz. Od 2001 r mieszka w Bostonie, a do kraju przyjeżdża dwa razy w roku. Podwójny magister sztuki (ASP w Poznaniu i SMFA -TUFTS w Bostonie). Przez około pół godziny został kelnerem i czekał na zamówienie stojąc wśród nagrobków zabytkowego cmentarza w Amherst, Massachusetts, innym razem prezentował przedświątecznym zakupowiczom centrum handlowego zawartość pustego portfela. W środku lata ulepił bałwana z trawy i gipsu w ogrodzie swojego domu na przedmieściach Poznania oraz namalował kilka obrazów za pomocą wiertarki i szczotki. Brał udział w trzech maratonach, a w jednym z biegów na 5 km zdobył pierwsze miejsce w grupie wiekowej 35-39 lat. W roku 2015 przeszedł do następnej grupy wiekowej.

(Piotr Parda) Artist, book illustrator, wanderer. Since 2001 lives in Boston and visits Poland twice a year. Double Master of Fine Arts (Academy of Fine Arts in Poznań and SMFA -TUFTS in Boston). For about half an hour he became a waiter and waited for an order among the graves of the old graveyard in Amherst, Massachusetts. Other time he presented the interior of his empty wallet to the Christmas shoppers at a shopping mall. In the garden of his suburban house in Poland, he built a snowman out of mowed grass and plaster in the middle of summer and painted a few paintings using a power drill with a brush attached to it. Piotr took part in three marathons and won one 5K race in his age group (35-39) . In 2015 he moved up to the next age group.


DATA PUBLIKACJI: 1 listopada 2018
OSTATNIA AKTUALIZACJA: 1 listopada 2018